Znacie programy, których celem jest pokazanie widzom jak dwoje ludzi zakochuje się w sobie na wizji. Wiecie to te, które opierają się na wrzuceniu kilku dziewczyn do jednego domu by walczyły o mężczyznę marzeń. Zapomnijcie o Polskich niewypałach (np. 'Kto poślubi naszego syna'), ponieważ zagraniczne reality show mają bajkowy klimat i ociekają romantyzmem. Przynajmniej dopóki nie zajrzy się za kulisy.
'UnReal' skupia się na tym, jak wygląda zaplecze tego typu programów oraz tworzenie tej osławionej 'magii' i emocji. Serial skupia się na produkcji reality show "Everlasting", w którym Adam (Freddie Stroma), brytyjski
Nie ma się czemu dziwić, w końcu jak inaczej mogłyby powstawać takie sceny? |
A skoro o syfie mowa to "UnReal" zdecydowanie nie jest dla widzów niepełnoletnich, którzy jeszcze mają wiarę w dobro. Serial obnaża część brudu, który kryje się po drugiej stronie kamery. Przede wszystkim jak wygląda życie osób pracujących przy telewizyjnych produkcjach. Jak spędzają całe dnie i noce by program doszedł do skutku. Telewizja to nie praca, telewizja to styl życia (wierzcie mi, byłam, widziałam, nie spodobało mi się), więc nic dziwnego, że po jakimś czasie nasi bohaterowie zachowują się jakby stracili kontakt z szeroko rozumianą rzeczywistością. Oni zwyczajnie w niej nie uczestniczą na co dzień. Może dlatego część załogi przestała postrzegać uczestników jako żywe osoby, które czują, mają swoje potrzeby i są delikatne.
Jeśli mam być szczera to wydaje mi się, że nie tylko uczestników przestali traktować po ludzku, ale również swoich współpracowników, bliskich i samych siebie. Człowieczeństwo tam zginęło. By osiągnąć sukces bez wyrzutów sumienia można zdradzać, oszukiwać, knuć za plecami czy robić dobrze osobie wyżej postawionej.
Ten serial nie jest ładny, choć nie jest brzydki. Twórcy rewelacyjnie zachowali równowagę dzięki połączeniu bajkowego klimatu "Everlasting" z zza kulisową bezwzględnością. Aż zacytuję Liz Gateley (wicedyrektor stacji Lifetime), bo sama nie określiłabym tego lepiej "Seria ta, wraz z realistycznie zarysowanymi postaciami, odważnym sposobem opowiadania historii oraz nieskazitelnym występem aktorów, popycha naszą markę w naprawdę ekscytującym kierunku - do bardziej śmiałego Lifetime." Mogę się pod tym spokojnie podpisać. Postacie są wielowymiarowe i w pełni realistyczne. Pomysł nieszablonowy, oryginalny i śmiały, a przy tym realizacja bezbłędna. Szkoda tylko, że serial ma niskie wyniki oglądalności w USA, bo wiecie jak to wpływa na być albo nie być danej produkcji lub co gorsza na zmianach w koncepcji by zapędzić amerykanów przed telewizory. Niemniej stacja zamówiła drugi sezon, więc czuję się troszkę bezpieczniej.
Jeśli mam być całkiem szczera to uważam "UnReal" za najlepszy serialowy debiut tego roku. Wstrzelił się idealnie w mój gust, choć nie ma w sobie ani jednego wątku nadnaturalnego. Polecam wszystkim bez zastanowienia, więc wpiszcie sobie "UnReal" na listę 'Muszę obejrzeć' by o nim nie zapomnieć, ponieważ omijając go przegapiacie naprawdę udaną produkcję.
Ps. Aż obejrzę jakiś program w stylu: w poszukiwaniu księcia z bajki.
0 Komentarze