Jak wszyscy dobrze wiecie wolałam trzymać stronę bajkowych Czarnych Charakterów i nigdy nie wierzyłam, że historia kończy się po" żyli długo i szczęśliwie". Jak się okazało w obu przypadkach miałam rację, co udowadnia najnowsza książka Melissy de la Cruz - "Wyspa potępionych". Jej premiera jest przewidziana na 26 sierpnia, a dwa tygodnie później pojawi się filmowa, disneyowska kontynuacja "Następcy". Już teraz Wam powiem, że zakochałam się w ich świecie!
Wyobraźcie sobie świat, w którym wszyscy bohaterowie bajek Disneya żyją wspólnie. Ci dobrzy stworzyli jedno wspólne królestwo -> Zjednoczone Stany Auradonu, którymi rządził król Bestia z Bellą u swego boku. Z kolei Ci źli zostali zesłani na Wyspę Potępionych, która została przykryta kloszem niepozwalającym magii istnieć na wyspie. Krainą zła rządziła Diabolina. Zdziwieni? W końcu pod koniec disneyowskiej "Śpiącej Królewny" Maleficent (w polskiej wersji Diabolina) została zamordowana przez księcia Filipa. Jednak 'Ci dobrzy' byli na tyle bezczelni by uznać śmierć za niewystarczającą karę i postanowili przywrócić ją do życia by spędziła je na wyspie, w której zapasy pochodziły z królewskich śmietników. Ogólnie warunki były nieciekawe.
Wyobraźcie sobie świat, w którym wszyscy bohaterowie bajek Disneya żyją wspólnie. Ci dobrzy stworzyli jedno wspólne królestwo -> Zjednoczone Stany Auradonu, którymi rządził król Bestia z Bellą u swego boku. Z kolei Ci źli zostali zesłani na Wyspę Potępionych, która została przykryta kloszem niepozwalającym magii istnieć na wyspie. Krainą zła rządziła Diabolina. Zdziwieni? W końcu pod koniec disneyowskiej "Śpiącej Królewny" Maleficent (w polskiej wersji Diabolina) została zamordowana przez księcia Filipa. Jednak 'Ci dobrzy' byli na tyle bezczelni by uznać śmierć za niewystarczającą karę i postanowili przywrócić ją do życia by spędziła je na wyspie, w której zapasy pochodziły z królewskich śmietników. Ogólnie warunki były nieciekawe.
"Żyjemy w baśni, którą napisał ktoś inny"
Jednak to nie legendarni złoczyńcy są bohaterami książki, lecz ich nastoletnie dzieciaki. Mel - córka Diaboliny, Evie - córka Złej Królowej, Jay - syn Dżafara oraz Carlos - syn Cruelli de Mon. Młode pokolenie czarnych charakterów ciągle stara się udowodnić rodzicom, że są dostatecznie zepsuci, jednak i tak nieustannie słyszą, ze są wielkim rozczarowaniem. Mają nadzieję, że to zmieni się, gdy znajdą działające Smocze Oko - magiczne berło Diaboliny.
Jeśli mam być całkiem szczera to fabuła "Wyspy Potępionych" nie jest wyjątkowa, a akcja specjalnie godna uwagi, ale nie uważam tego za minus. Tak po protu musiało być, ponieważ została potraktowana jako wstęp do głównego wątku rozwiniętego w filmie. Przede wszystkim jednak to wcale nie fabuła jest najważniejsza lecz zabawa w postaciami z bajkowego uniwersum Disneya! Szczęka mi opadała, gdy czytałam o tym jacy stali się po latach legendarni złoczyńcy. Zapuszczony Dżafar łażący w zniszczonym szlafroku handluje gratami. Zła Królowa z braku magii jeszcze bardziej sfiksowała i gada do wyimaginowanego lustereczka i sama sobie musi odpowiadać. Czy to nie urocze? Dodatkowo czarne charaktery wchodzący w rolę rodziców są doprawdy urzekający. Choć jak dla mnie to całe ich zło zostało zbyt skarykaturowane. Wierzę, że gdyby epiccy złoczyńcy zostali mamusiami i tatusiami to nie traktowaliby swoich dzieci jako zło konieczne (jak w "Wyspie Potępionych"), lecz jako swoich następców - oczka w głowie, które osiągną to, co im niegdyś prawie się udało (czyli byliby bardziej kochający jak w "Once Upon a Time").
Jestem zachwycona humorem z jakim Melissa de la Cruz opisywała negatywnych bohaterów oraz jak obeszła się z tymi pseudo pozytywnymi. Ci drudzy zostali przedstawieni jako tyrani zainteresowani jedynie czubkiem własnego królewskiego nosa, więc przyznaję duży plus. Od lat powtarzam to, choć w nieco mniej delikatnej formie. W dodatku książkę czyta się błyskawicznie i jest wręcz idealna na leniwe, upalne dni. Pozwala wejść do innego świata - genialnego uniwersum, w którym tak bardzo lubię się bawić. Wierzę, że każda 100% Różowa Sałata będzie zadowolona z tej książki, dlatego nie wahajcie się ją przeczytać. Zwłaszcza, że szybko nie rozstaniemy się z "Następcami". Planuję opisać film i już po filmikach promocyjnych widzę, że będzie to idealny materiał na bloga (chociaż wątpię by moje wrażenia były tak pozytywne, jak teraz... EDIT: Miałam rację. O filmowej kontynuacji następców możecie przeczytać tutaj).
Ps. Powiedzcie mi proszę czy faktycznie trwa obecnie moda na przerabianie bajkowych motywów, czy to tylko moja obsesja doprowadziła do takiego wniosku?
Jednak to nie legendarni złoczyńcy są bohaterami książki, lecz ich nastoletnie dzieciaki. Mel - córka Diaboliny, Evie - córka Złej Królowej, Jay - syn Dżafara oraz Carlos - syn Cruelli de Mon. Młode pokolenie czarnych charakterów ciągle stara się udowodnić rodzicom, że są dostatecznie zepsuci, jednak i tak nieustannie słyszą, ze są wielkim rozczarowaniem. Mają nadzieję, że to zmieni się, gdy znajdą działające Smocze Oko - magiczne berło Diaboliny.
Godni następcy? - Te wcielenia bajkowych postaci zobaczycie na filmie. |
Jestem zachwycona humorem z jakim Melissa de la Cruz opisywała negatywnych bohaterów oraz jak obeszła się z tymi pseudo pozytywnymi. Ci drudzy zostali przedstawieni jako tyrani zainteresowani jedynie czubkiem własnego królewskiego nosa, więc przyznaję duży plus. Od lat powtarzam to, choć w nieco mniej delikatnej formie. W dodatku książkę czyta się błyskawicznie i jest wręcz idealna na leniwe, upalne dni. Pozwala wejść do innego świata - genialnego uniwersum, w którym tak bardzo lubię się bawić. Wierzę, że każda 100% Różowa Sałata będzie zadowolona z tej książki, dlatego nie wahajcie się ją przeczytać. Zwłaszcza, że szybko nie rozstaniemy się z "Następcami". Planuję opisać film i już po filmikach promocyjnych widzę, że będzie to idealny materiał na bloga (chociaż wątpię by moje wrażenia były tak pozytywne, jak teraz... EDIT: Miałam rację. O filmowej kontynuacji następców możecie przeczytać tutaj).
Ps. Powiedzcie mi proszę czy faktycznie trwa obecnie moda na przerabianie bajkowych motywów, czy to tylko moja obsesja doprowadziła do takiego wniosku?
0 Komentarze