Wyobraźcie sobie piękny, słoneczny dzień. Taki dzień jak co dzień, gdy każdy jest zajęty własnymi sprawami, przeżywa dramaty, musi coś szybko załatwić lub zwyczajnie siedzi z książką w parku. Aż tu nagle na niebie pojawia się statek kosmiczny. Myślicie sobie pewnie: no to pięknie - zaraz nas wymordują! W końcu każdy z nas widział "Marsjanie atakują", "Wojnę światów", "Wrogie Niebo", czy inną produkcję pokazującą jaki dostajemy w tyłek od kosmitów. Co jednak stałoby się, gdyby obcy powiedzieli, że przybywają w pokoju, by podzielić się z ludzkością swoją zaawansowaną technologią?
Tak mniej więcej wygląda to w przypadku serialu "V", znanym w Polsce również pod nazwą "Goście". Obcy obiecują, że przybywają w pokoju, przynosząc medyczne cuda i technologiczne cacka, a ludzi z ulgi witają ich oklaskami. Ta scena (oklaski) była przerażająca, a jednak całkowicie zrozumiana, bo przecież mamy tak głęboko zakorzenione przekonanie, że chcą nas zjeść lub całkowicie wybić, że takie zapewnienia, nawet jeśli są fałszywe, dają nam nadzieję. A nuż pożyjemy trochę dłużej i albo w tym czasie wykombinujemy, jak pozbyć się nieproszonych gości albo faktycznie okażą się milutcy? Dobra, na to drugie nie mamy co liczyć, ponieważ nawet nasza własna historia pokazuje, że bardziej zaawansowane cywilizacje ZAWSZE dążą do wytępienia tej bardziej prymitywnej. Jeśli udają dobrych to znaczy, że coś chcą np. kukurydzy albo płodnych kobiet. Goście potrafili się jednak nieźle przyczaić i tylko nieliczni zorientowali się, że pod maską uśmiechu kryją się obślizgłe jaszczury z niecnymi zamiarami. Jeśli oglądaliście serial to z pewnością wiecie o co mi chodzi.
Na chwilę zrobię pauzę, bo zbyt fascynującym motywem jest dla mnie to "przybywanie w pokoju". Sądzicie, że gdybyśmy usłyszeli taką bajeczkę od kosmitów to uwierzylibyśmy w to? Pozwolili się im panoszyć na Ziemi i błagać, by nie odlatywali? Czy nawet zwiedzeni cudami, które nam podarowali, przestalibyśmy być czujni i obawiać się najgorszego? Wydaje mi się, że musiałyby minąć lata, abyśmy pozbyli się nieufności, w końcu taka nasza natura, że nie wierzymy w prezenty za darmo. A może tylko Polacy tacy są, a Amerykanie przyjęliby ich z otwartymi ramionami? A skoro przy narodach jesteśmy to chciałabym dodać, że twórcy, choć narcystycznie to także całkiem słusznie wpakowali w usta przywódczyni Gości słowa, z których wynika, że wystarczy zdobyć serca i zaufanie Amerykanów, bo reszta krajów podąży za nimi.
Wiecie, nie przepadam za historiami z kosmitami. To dla mnie zbyt odrealnione i creepy (napisała fanka zombie tematyki). "Gościom" dałam jednak szansę, bo a) ciągle gdzieś mnie atakowali tzn. w internetach ciągle o tym gadają b) nie mają za dużych głów i ogromnych oczu c) uznałam za interesujące, że twórcy serialu nie skierowali od razu kosmicznych dział w naszą stronę. Po kilku odcinkach zafascynowały mnie inne wątki, jak na przykład zdrada w szeregach najeźdźców, czy zarażanie się ludzkimi emocjami, w tym zarówno uczłowieczenie kosmitów, jak i odczłowieczenie ludzi. Takie wątki poboczne stanowią dla mnie prawdziwą ucztę, która bardzo często przesłania nudną walkę partyzancką, czy błędy logiczne ( np. nie rozumiem jak oni mogli mieć problem z zabiciem Anny).
Bardzo podobała mi się gra aktorska Moreny Baccarin wcielającej się w Annę, czyli niezbyt sympatyczną postać, a jednak Morena stworzyła z niej bohaterkę z krwi i kości o złożonej osobowości. Całkiem nieźle spisała się również Laura Vandervoort, czyli serialowa Lisa. Aż wierzyć się nie chce, że to ta sama aktorka, która gra w Bitten. Szkoda tylko, że pozostali członkowie obsady nie poszli w ich ślady.
"V" jest rebootem starszej serii emitowanej w latach '80 pod tym samym tytułem, jednak nie oglądałam jej, więc nie mam możliwości ich porównać. Za to wiem, że jej fani mogą być zadowoleni, ponieważ pojawia się jedna dość znacząca postać z poprzednich produkcji. "V" od Abc ma dwa sezony, które łącznie mają 22 odcinki, czyli nie wiele. Nie został zakończony, lecz anulowany, czyli większość wątków została urwana. Szkoda. Wystarczyłoby nakręcić jeszcze jeden porządny odcinek, aby wszystko pozamykać i wyjaśnić, jednak Abc nie ma zbyt wiele szacunku do swoich widzów. Niemniej zakończenie jest dość mocne i na upartego możemy jednoznacznie wskazać kto zwyciężył w walce o Ziemię.
Powiedzmy sobie otwarcie, "V" nie jest najlepszym serialem w historii. Ba! Biorąc pod uwagę wszystkie jego niedoskonałości, w najlepszym razie można go uznać za średni. Jednak ma w sobie coś urzekającego, więc jeśli zastanawiacie się czy warto poświęcić 40 minut na obejrzenie pilota to zdecydowanie tak, bo dzięki temu dowiecie się, czy to coś dla Was, czy wręcz przeciwnie. Zwłaszcza, że opinie na temat tego serialu są dość skrajne - dla jednych majstersztyk, dla innych klapa.
Ps. Wracając do pytania: Co zrobilibyście, gdyby w ten piękny, słoneczny dzień na niebie pojawił się statek obcych, którzy zapewnialiby, że przybywają w pokoju? Uwierzylibyście?
Tak mniej więcej wygląda to w przypadku serialu "V", znanym w Polsce również pod nazwą "Goście". Obcy obiecują, że przybywają w pokoju, przynosząc medyczne cuda i technologiczne cacka, a ludzi z ulgi witają ich oklaskami. Ta scena (oklaski) była przerażająca, a jednak całkowicie zrozumiana, bo przecież mamy tak głęboko zakorzenione przekonanie, że chcą nas zjeść lub całkowicie wybić, że takie zapewnienia, nawet jeśli są fałszywe, dają nam nadzieję. A nuż pożyjemy trochę dłużej i albo w tym czasie wykombinujemy, jak pozbyć się nieproszonych gości albo faktycznie okażą się milutcy? Dobra, na to drugie nie mamy co liczyć, ponieważ nawet nasza własna historia pokazuje, że bardziej zaawansowane cywilizacje ZAWSZE dążą do wytępienia tej bardziej prymitywnej. Jeśli udają dobrych to znaczy, że coś chcą np. kukurydzy albo płodnych kobiet. Goście potrafili się jednak nieźle przyczaić i tylko nieliczni zorientowali się, że pod maską uśmiechu kryją się obślizgłe jaszczury z niecnymi zamiarami. Jeśli oglądaliście serial to z pewnością wiecie o co mi chodzi.
Spójrzcie jak się ładnie uśmiecha :) |
Wiecie, nie przepadam za historiami z kosmitami. To dla mnie zbyt odrealnione i creepy (napisała fanka zombie tematyki). "Gościom" dałam jednak szansę, bo a) ciągle gdzieś mnie atakowali tzn. w internetach ciągle o tym gadają b) nie mają za dużych głów i ogromnych oczu c) uznałam za interesujące, że twórcy serialu nie skierowali od razu kosmicznych dział w naszą stronę. Po kilku odcinkach zafascynowały mnie inne wątki, jak na przykład zdrada w szeregach najeźdźców, czy zarażanie się ludzkimi emocjami, w tym zarówno uczłowieczenie kosmitów, jak i odczłowieczenie ludzi. Takie wątki poboczne stanowią dla mnie prawdziwą ucztę, która bardzo często przesłania nudną walkę partyzancką, czy błędy logiczne ( np. nie rozumiem jak oni mogli mieć problem z zabiciem Anny).
Bardzo podobała mi się gra aktorska Moreny Baccarin wcielającej się w Annę, czyli niezbyt sympatyczną postać, a jednak Morena stworzyła z niej bohaterkę z krwi i kości o złożonej osobowości. Całkiem nieźle spisała się również Laura Vandervoort, czyli serialowa Lisa. Aż wierzyć się nie chce, że to ta sama aktorka, która gra w Bitten. Szkoda tylko, że pozostali członkowie obsady nie poszli w ich ślady.
"V" jest rebootem starszej serii emitowanej w latach '80 pod tym samym tytułem, jednak nie oglądałam jej, więc nie mam możliwości ich porównać. Za to wiem, że jej fani mogą być zadowoleni, ponieważ pojawia się jedna dość znacząca postać z poprzednich produkcji. "V" od Abc ma dwa sezony, które łącznie mają 22 odcinki, czyli nie wiele. Nie został zakończony, lecz anulowany, czyli większość wątków została urwana. Szkoda. Wystarczyłoby nakręcić jeszcze jeden porządny odcinek, aby wszystko pozamykać i wyjaśnić, jednak Abc nie ma zbyt wiele szacunku do swoich widzów. Niemniej zakończenie jest dość mocne i na upartego możemy jednoznacznie wskazać kto zwyciężył w walce o Ziemię.
Powiedzmy sobie otwarcie, "V" nie jest najlepszym serialem w historii. Ba! Biorąc pod uwagę wszystkie jego niedoskonałości, w najlepszym razie można go uznać za średni. Jednak ma w sobie coś urzekającego, więc jeśli zastanawiacie się czy warto poświęcić 40 minut na obejrzenie pilota to zdecydowanie tak, bo dzięki temu dowiecie się, czy to coś dla Was, czy wręcz przeciwnie. Zwłaszcza, że opinie na temat tego serialu są dość skrajne - dla jednych majstersztyk, dla innych klapa.
Ps. Wracając do pytania: Co zrobilibyście, gdyby w ten piękny, słoneczny dzień na niebie pojawił się statek obcych, którzy zapewnialiby, że przybywają w pokoju? Uwierzylibyście?
0 Komentarze