Looking For Anything Specific?

Header Ads

Kathrin Lange - Serce ze szkła


Gdy w moje ręce trafiła różowa książka z serduszkiem na okładce, opowiadająca historię rozgrywającą się na nawiedzonej wyspie byłam zachwycona! Spodziewałam się intryg, klątw, złowieszczych szeptów i być może romantycznej miłości. Obawiam się, że dostałam dokładnie to na co liczyłam, ale to w żaden sposób mnie nie zadowoliło. Co poszło nie tak?


"Serce ze szkła. Rany, to byłby świetny tytuł książki!"


Główną bohaterką jest Juli, która zostaje poproszona przez ojca, by w czasie przerwy świątecznej towarzyszyła i wspierała syna jego wydawcy, Davida. Pozwólcie, że to wyjaśnię: ojciec chłopaka wpadł na genialny pomysł, by Julie zajmowała się nastolatkiem, który przed kilkoma tygodniami stracił narzeczoną. Nie to dalej nie brzmi tak źle, więc spróbuję raz jeszcze: dwóch starszych panów wpadło na iście genialny pomysł, by siedemnastolatka czuwała nad zdrowiem psychicznym chłopaka, który według ich opinii ma skłonności samobójcze od czasu, gdy jego narzeczona rzuciła się z klifu na nawiedzonej wyspie. No geniusze! Poważnie, stoję i biję im brawo! I nie myślcie sobie, że ten błyskotliwy plan wziął się stąd, że Juli i David są przyjaciółmi! O nie! Oni praktycznie się nie znają, więc zupełnie obca osoba powinna przecież pomóc najlepiej, prawda? W końcu nie wszystkich stać na pomoc sztabu psychologów i psychiatrów... a nie...czekajcie!... ich akurat tak, w końcu mają ogromną willę postawioną na wyspie niesamowicie nadzianych bogaczy. Tak, to ma sens. 

Wspomniałam o nawiedzonej wyspie, a wierzcie mi to jest hit! Wyobraźcie sobie, że żyjcie na wyspie, która według wszystkich znaków na niebie i ziemi jest totalnie nawiedzona przez ducha w czerwonej sukience. Madeleine, bo tak nazywa się zjawia, nie pozwala, aby ktokolwiek na wyspie był szczęśliwy, a już z pewnością nikt zakochany! Każdy mieszkaniec słyszał tę legendę. Służba wita gości tekstami, by jak najszybciej zbierali się w drogę powrotną, bo umrą. Wszystkie kobiety związane z rodziną Davida rzuciły się w przepaść, w tym jego matka i narzeczona. Na całej wyspie co najmniej dwadzieścia kobiet. A co na to gospodarze? "Spoko, rozgościcie się". Ja rozumiem, że po ziemi chodzą nie tylko inteligentni ludzie, ale poważnie? Gdyby cała damska linia mojej rodziny skoczyła z tego samego klifu to nie zastanawiałabym się długo nad przeprowadzką i to nawet nie dlatego, że bałabym się jakiejś klątwy. Zwyczajnie stwierdziłabym, że posiadaczom moich genów ten klimat nie służy. 


W rzucenie się w różową wodę nie jest najgorszym sposobem popełnienia samobójstwa...chyba...
"Uśmiechnął się przy tym tak, że potłuczone szkło wypełniające moją pierś w jednej chwili ułożyło się na powrót w serce"

Wybaczcie, ale nie mam nerwów do dalszego opisywania niedorzeczności fabuły, więc przyjrzyjmy się bohaterom. Juli odgrywa rolę matki miłosierdzia, która najwyraźniej za bardzo przejęła się swoją misją zbawienie młodego cierpiętnika. Co więcej zakochuje się w nim, chociaż on przez 2/3 książki wszelkimi sposobami pokazuje jej, że ma ją w nosie. Ach! Uwielbiam książkowe bohaterki, które wielbią mężczyzn mających je w głębokim poważaniu! Zresztą wszystkie postacie wykreowane przez Kathrin Lange miały poważne problemy psychiczne. Davidowi wybaczam, bo on chodził wiecznie naćpany, ale co z pozostałymi? Zachowywali się bardziej melodramatycznie od bohaterów telenowel i oper mydlanych! Wierzcie mi, to nie ja dramatyzuję! Były momenty, w których ich zachowanie było tak absurdalne i teatralne, jak tylko można sobie wyobrazić. Zaś reakcje na małe niedogodności momentalnie urastały do rangi katastrofy.

We wstępie wspomniałam jednak intrydze. Muszę przyznać, że bardzo długo nie potrafiłam jej rozwikłać w całości. Miałam czwórkę podejrzanych (trzech z nich zostało zresztą później wskazanych paluchem przez bohaterów), ale nie potrafiłam zdecydować się kto pociąga za sznurki, choć domyślałam się w jaki sposób. Jest to dużym plusem, chociaż warto dodać, że ostatnie rozdziały były do przewidzenia, ale i tak dobiła mnie ulotna logika bohaterów. Chciałabym Wam zdradzić więcej szczegółów, ale są spore szanse, że wśród Was znajdą się osoby zainteresowane odkryciem jej na własną rękę. Zwłaszcza, że "Serce ze szkła" nie jest tragiczną książką, a jedynie niedorzeczną. Poza tym czytało ją się lekko i szybko. 

Chciałabym dodać, że również przyjemnie, ale nie potrafię Was okłamywać. Niemniej potrafiła mnie zainteresować na tyle, by gdzieś we mnie obudzić chęć przeczytania kolejnych tomów, ponieważ jestem niezmiernie ciekawa jakie bzdury przygody wymyśliła jeszcze autorka. Wam jednak odradzam! Jeśli koniecznie chcecie przeczytać coś w różowej oprawie to zostańcie lepiej przy Różowym Blogu!

Ps. Dość nietypowo: Jakie książki z różową okładką znacie i polecacie?
Ps2. Wasza ulubiona opowieść o klątwach, duchach i zmyślnych intrygach to...?

Prześlij komentarz

0 Komentarze