Dawno, dawno temu żyła sobie biedna mała niewolnica, która musiała służyć swojej złej macosze oraz dwóm nikczemnym siostrom przyrodnim. Najpewniej dokonałaby żywotu obierając ziemniaki, gdyby nie zjawiła się w jej życiu dobra wróżka, która wysłała ją na bal, gdzie Kopciuszek zgubił pięknego pantofelka. To właśnie ten złoty, czy tam szklany kapeć doprowadził do niej królewicza, który ją poślubił. I powiedzcie mi, że buty nie zmieniają życia kobiety?! Od tamtej chwili kobiety na całym świecie zaczęły nosić szpilki z nadzieją, że jeden z nich gdzieś się zgubi, a znalazcą okaże się książę z bajki.
Problem w tym, że gubienie pantofelków jest passé, a współczesny Kopciuszek gubi zupełnie inne gadżety. Moje drogie panie, możecie już włożyć wygodne adidasy, a ja w tym czasie opowiem Wam, jak zwrócić uwagę przystojniaka. Jeśli zaś dalej upieracie się, że zgubiony na balu pantofelek jest waszą najlepszą szansą na dołączenie do rodziny królewskiej lub poznanie jednego z ostatnich żyjących dżentelmenów to z przyjemnością wyjaśnię, dlaczego jesteście w błędzie. Przede wszystkim jestem przekonana, że w przeciągu ostatnich kilku lat byliście w sklepie obuwniczym i zauważyłyście, że buty mają numeracje rozmiarów, więc jeśli w skutek tajemniczej choroby lub przebywania na skażonym obszarze nie dorobiłyście się niespotykanego kształtu stopy to UWAGA: wasze buty np. w rozmiarze 38 będą pasowały na prawdopodobnie co czwartą kobietę przebywającą z wami na imprezie. Rozumiecie problem? Właśnie! Dlatego lepiej nie gubcie drogich butów!
Problem w tym, że gubienie pantofelków jest passé, a współczesny Kopciuszek gubi zupełnie inne gadżety. Moje drogie panie, możecie już włożyć wygodne adidasy, a ja w tym czasie opowiem Wam, jak zwrócić uwagę przystojniaka. Jeśli zaś dalej upieracie się, że zgubiony na balu pantofelek jest waszą najlepszą szansą na dołączenie do rodziny królewskiej lub poznanie jednego z ostatnich żyjących dżentelmenów to z przyjemnością wyjaśnię, dlaczego jesteście w błędzie. Przede wszystkim jestem przekonana, że w przeciągu ostatnich kilku lat byliście w sklepie obuwniczym i zauważyłyście, że buty mają numeracje rozmiarów, więc jeśli w skutek tajemniczej choroby lub przebywania na skażonym obszarze nie dorobiłyście się niespotykanego kształtu stopy to UWAGA: wasze buty np. w rozmiarze 38 będą pasowały na prawdopodobnie co czwartą kobietę przebywającą z wami na imprezie. Rozumiecie problem? Właśnie! Dlatego lepiej nie gubcie drogich butów!
By wyróżnić się czymś współcześnie trzeba zgubić coś o wiele bardziej osobistego (nie chodzi mi ani o laptopa, ani o bieliznę, bo to głupie!) i unikalnego. Współczesne filmy młodzieżowe będące adaptacjami baśni o Kopciuszku podpowiadają nam czym to mogłoby być. Przykładowo w "Cinderella Story" z 2004 roku, Hilary Duff wcielająca się w rolę Kopciucha zgubiła swój telefon. Co może byłoby całkiem dobrym posunięciem, gdyby tylko rzeczonemu księciu chciało się otworzyć klapkę jej archaicznego telefonu i zadzwonić pod jakikolwiek numer z listy kontaktów. W końcu gdyby zadał magiczne pytanie "Czyj numer wyświetlił Ci się na telefonie?" to z pewnością każdy odpowiedziałby, gdzie znaleźć właścicielkę. Niestety chłopak na to nie wpadł lub postanowił go sprzedać, zamiast bawić się w uczciwego znalazcę. Czy więc warto specjalnie gubić telefony? Najwyraźniej wiążę się z tym zbyt duże ryzyko, więc lepiej odpuście.
Pro tip: Wiązanie telefonu do nogi jest głupim pomysłem. Zainwestujcie w torebkę! |
Skoro nie telefon to może odtwarzacz mp3? Takie rozwiązanie zastosowano w "Kopciuszek: Roztańczona historia" z 2008 roku, w którym to w tytułową rolę wcieliła się Selena Gomes. Tym razem 'książę z bajki', czy też sławny tancerz (w końcu to roztańczona historia, więc kim on niby miał być?!) postanowił zachować się rycersko i oddać zgubę swojej partnerce z parkietu. Co prawda trochę zabawne było szukanie właścicielki, ponieważ wszystkie zgłaszające się kandydatki pytał o piosenki z playlisty. Dlatego moje miłe panie, jeśli nie macie zbyt wyszukanego gustu muzycznego lub na waszych odtwarzaczach goszczą tylko najnowsze i najbardziej popularne piosenki to lepiej i ten sposób sobie darujcie. Zwłaszcza że na późniejszych etapach castingu dziewczyny musiały (a raczej ku rozpaczy księcia chciały) zatańczyć, by udowodnić, że potrafią!
Idź na bal i zabierz ze sobą odtwarzacz mp3 - tak, to ma sens! |
Najwyraźniej musimy iść w coś jeszcze bardziej osobistego, co powinno być tylko i wyłącznie nasze, a przy tym nikt inny nie mógłby tego podrobić. Hmmm... może głos? A konkretnie to, jak śpiewamy? Taki pomysł mieli twórcy filmu "Kopciuszek: W rytmie miłości" z 2011 r. Nie żartuję! Lucy Hale podbiegła do swojego księcia, zaciągnęła go w krzaki i zaśpiewała mu piosenkę. Trochę to szalone, ale na jej usprawiedliwienie dodam, że chłopak jest synem właściciela wytwórni muzycznej, który szuka nowej gwiazdy. Niemniej osobiście uważam jej zachowanie za nieco porywcze i mocno zwichrowane, jednak jeśli macie ładny głos to co wam szkodzi spróbować? Pamiętajcie tylko, by zaciągnąć go z dala od wszelkich głośników puszczających muzykę, aby w pełni docenił wasz olbrzymi talent. Przy okazji uważajcie, by żadna zła macocha nie kazała wam chować się za kurtyną, gdy wasza przyrodnia siostra na scenie porusza ustami i udaje, że to ona posiada taki talent. W końcu królewicze nie słyną z inteligencji, a jedynie ze spełniania marzeń.
Nie, to wcale nie jest dziwne. |
Na to ostatnie, czyli próbę 'ukradnięcia głosu' znaleziono sposób w innej filmowej adaptacji Kopciuszka, czyli "Współczesnej wersji Kopciuszka" z 2010 roku. Jaki? Ashlee Hewitt zamknęła się w nocy w wytworni płytowej należącej do jej wujka i niechcący nagrała swoją piosenkę na płytę, usuwają przy tym album innej grupy. Tam też znalazł ją 'książę' aka znany piosenkarz, który później puszczał jej nagranie w radiu, by się zgłosiła do niego.
Pomimo że amerykańscy twórcy filmów młodzieżowych podpowiedzieli nam, co najlepiej zgubić, by książę z bajki was znalazł, to pozwolę sobie dać kilka własnych rad, które może nie będą aż tak wyszukane, jak te powyższe, ale z całą pewnością skuteczniejsze. Jeśli na balu znajdziecie obiekt swoich pragnień to zwyczajnie zostawcie mu wizytówkę albo wpiszcie mu w telefonie swój numer. To naprawdę uprości sprawę. A jeśli wasz książę z bajki nie potrafi was rozpoznać idąc szkolnym lub biurowym korytarzem tylko dlatego, że nie macie na twarzy maski to zastanówcie się, czy naprawdę wart jest waszego cennego czasu, bo ja swojego bym nie marnowała.
Ps. Gdybyście musieli napisać scenariusz do uwspółcześnionej wersji Kopciuszka to co Waszym zdaniem powinien on zgubić?
0 Komentarze