Looking For Anything Specific?

Header Ads

Protagonista czy antagonista - kim jesteś w swojej opowieści?


Już jako dzieci uczymy się, że w każdej opowieści jest bohater i złoczyńca. Tak jest w każdej książce i każdym filmie. Postać pozytywna może mieć swoje drobne wady, ale jest dobra – w końcu jest głównym bohaterem historii. Powszechnie wiadomo, że antagonista jest zły, choć nie zawsze jest tego świadomy. A Ty kim jesteś w swojej własnej opowieści? Głównym bohaterem!

Oczywiście, że jesteś postacią główną, przecież na Twoja opowieść składa się całe Twoje życie, które przeżywasz i obserwujesz z własnej perspektywy. Musisz być bohaterem pozytywnym, prawda? Przecież tyle rzeczy za tym przemawia. Lubisz zwierzęta i bronisz ich praw, może nawet przygarnąłeś jakiegoś ze schroniska. Z ostatniej wypłaty wpłaciłeś dyszkę na cele charytatywne, a miesiąc temu pomogłeś starszej pani nieść zakupy! Z pewnością z całych sił starasz się postępować słusznie, a jeśli nie wyjdzie to masz dobre usprawiedliwienie – nie załatwiłbyś sobie awansu, gdybyś grał uczciwie lub nie podłożył nogi koledze z pracy; byłbyś zagrożony z chemii, gdybyś nie ściągnął ukradkiem odpowiedzi od koleżanki; to było tylko drobne oszustwo, miałeś gorszy dzień – każdemu się zdarza. Do tego dochodzi najpopularniejsza wymówka, stara jak świat: świat nie jest sprawiedliwy, więc muszę się dostosować. W tej małej chwili świat pokonał dobro w Tobie.




Problem polega na tym, że w tym małym wyrywku swojego życia przestajesz być bohaterem pozytywnym, a zostajesz złoczyńcą. Zapewne nawet nie zawsze zdajesz sobie sprawę, że zostałeś wepchnięty w nową rolę. Pewnie sądzicie, że przesadzam, więc sprawdźmy, jak to wygląda z perspektywy innych. Dostałeś awans, bo nagadałeś szefowi na kolegę lub w inny sposób wykopałeś pod nim dołek? Przykro mi to mówić, ale dla niego jesteś antagonistą. To na Ciebie żali się swoim przyjaciołom. A może jesteś zabójczo zakochana w zajętym facecie i starasz się ze wszystkich sił go odbić jego aktualnej partnerce? Przecież to nic złego, bo oni i tak do siebie nie pasują, a w dodatku ona jest straszną zołzą? Nawet jeśli tak jest, to właśnie wcieliłaś się w rolę złej królowej próbującej porwać księcia księżniczce i nie zasługujesz na happy end. Jesteś tą złą brunetką, która kończy jako stara panna w komedii romantycznej.  Proszę, nie dziw się, bo sama wbijałabyś szpile w laleczkę Voodoo każdej dziewczyny, która chciałaby zrobić Ci podobny numer. Na nasze życie składają się różne opowieści, które dzielimy z innymi osobami. Tylko od Ciebie zależy w ilu z nich będziesz bohaterem pozytywnym, a w ilu czarnym charakterem.


Jeśli bilans jest dodatni to dobrze, świat i Gosiarella Wam kibicuje, bo wbrew temu, że Złoczyńcy są najlepszymi bohaterami bajek, komiksów i filmów akcji to w prawdziwym życiu nikt nie lubi rzeczywistych czarnych charakterów (pewnie dlatego, że daleko im do geniuszów zła, a bliżej do łotrów cebulaków). Co jednak, jeśli przeważają opowieści, w których jesteś postacią negatywną? Czy jesteś z tego zadowolony? Nie do końca wierzę, że ludzie chcą być naprawdę źli, więc istnieje szansa, że nie są tego do końca świadomi. Serio, wierzycie, że Hitler (tak, naprawdę lubię skrajne przykłady!) obudził się pewnego dnia z myślą, że fajnie byłoby się zapisać w historii, jako zbrodniarz wojenny? Że zwyczajnie ze złośliwości wpadł na pomysł, by dopuścić się zbrodni przeciwko ludzkości? Czy może miał tak dość zgnilizny toczącej jego świat, że wpadł na szalony pomysł, że wszystko będzie lepiej, gdy wymorduje 50 milionów ludzi? Osobiście wierzę, że przez długi czas był nieświadomy swojego zła i sam przed sobą usprawiedliwiał się szlachetnymi pobudkami i ideologią. Niemniej świadomy, czy nie i tak okazał się skończonym draniem, u którego zło wychodziło nawet porami. 



I właśnie o to chodzi. Każdy człowiek ma marzenia, pragnienia, które napędzają jego działania. Dla jednych są to pieniądze lub sukces zawodowy, dla innych władza (nie ważne czy dotyczy kogoś, czy czegoś), a jeszcze inni stawiają uczucia na pierwszym miejscu. Ile ludzi tyle pragnień, zarówno tych dużych, jak i małych. Nie uwierzę, jeśli mi powiecie, że nie bylibyście w stanie posunąć się naprawdę daleko, by zdobyć to, czego chcecie – tej jednej najważniejszej rzeczy, która Was napędza. Po latach dowiedziałam się, co jest moją i jestem świadoma, że wypuściłabym z klatki cały swój mrok, gdyby TO miała stracić. Posunęłabym się dosłownie do wszystkiego, bo tak zachowują się ludzie, gdy stawia się ich pod ścianą np. gdy ich dziecko jest zagrożone, czy firma ma ostatnią szansę, by odbić się od dna. Niemniej to sytuacje skrajne, a do nich może w naszym życiu nigdy nie dojść. Ważne, by na co dzień nie wypuszczać potwora na powierzchnie i być świadomym tego, że nasze czyny wpływają na to, jaką rolę gramy.

Ps. A Wy kim jesteście w swojej opowieści?
Ps2. Oczywiście, że musiałam w takim tekście wstawić tyle Reginy i Śnieżki z OUaT ile się dało!

Prześlij komentarz

0 Komentarze