Wspominałam już, że Grecja, którą odwiedziłam bardzo różniła się od wizji, którą nosiłam w głowie. Wiele rzeczy mnie zaskoczyło, a inne, których się spodziewałam i tak ciężko było zobaczyć na własne oczy upewniając się tym samym, że naprawdę tak tam jest. Spędzenie dwóch tygodni na Thassos w żaden sposób nie czyni mnie ekspertem, ale z przyjemnością podzielę się z Wami kilka mniej lub bardziej zaskakującymi obserwacjami.
Niemniej to nie kierowcy stanowili problem, lecz drogi. Chodniki w Grecji, a przynajmniej na Thassos to pojęcie abstrakcyjne. Pobocza zresztą również. I o ile w samych miastach nie jest najgorzej, to piesza wycieczka między jednym miastem, a drugim to nie lada wyczyn. Właściwie nawet jadąc autem nie czułam się najbezpieczniej, bo jadąc po wąskich górzystych terenach kamienistą drogą bez barierek jest odrobinę dziwnie. Zwłaszcza, że czasami, gdy paczyło się w dół zbocza znajdowało się wraki samochodów (nie mam pojęcia czy puste, czy nie).
Słyszeliście, że po bezpiecznym lądowaniu samolotu bije się brawo pilotom? Moim zdaniem powinno się bić brawo kierowcom greckich autobusów! Chociaż trzeba na nich czekać godzinę na przystanku, bo spóźniają na przykład dlatego, że mają ochotę wypić frappe w kawiarni lub akurat spotkają znajomego, więc wstrzymują ruch na drodze, by sobie z nimi w spokoju pogadać stojąc na zakręcie to i tak zdecydowanie brawa im się należą za niezwykłe umiejętności. Przejeżdżając przez wąskie uliczki miast udaje im się nikogo nie przejechać, ani nie strącić żadnej doniczki, a to nie lada wyczyn! Widzicie, drogi są tam chyba robione na wymiar autobusów, bo gdyby któryś z okolicznych mieszkańców otworzył drzwi od swojego domu to zdecydowanie zabralibyśmy je na masce. Co prawda zawieszone na balkonach doniczki nie wadziły, ale rośliny wewnątrz ich już tak. Wychodzące dzieci ze szkoły na widok autobusu musiały chować się za latarniami lub przytulać się do ścian budynków, by przeżyć. Przystanki na zakrętach też nie pomagały. Widok był tak zdumiewający, że wewnątrz autobusu łatwo było zauważyć, kto jest miejscowym, a kto turystą, bo Ci drudzy wyciągali telefony, by to wszystko nagrać.
Czasami mówimy o Polsce jak o kraju trzeciego świata, gorszym sąsiedzie Niemców, którzy mają wszystko niby lepsze i ładniejsze. Ale wiecie co? Polska jest niesamowicie bezpiecznym krajem i naprawdę czuję się, jakbym wróciła do cywilizacji. Może nie jest tu tak pięknie, jak w Grecji, ale nie powinniśmy wmawiać sobie, że mamy złe warunki. Jeśli przykład z drogami Was nie przekonał to niebawem pojawi się druga część tekstu i nowe przykład rzeczy, które zaskoczyły mnie na Thassos. W końcu takie informacje trzeba dawkować, żeby przypadkiem Was nie odstraszyć od jednego z najpiękniejszych miejsc, w jakim byłam.
Ps. Coś z powyższych przykładów Was zaskoczyło, czy o wszystkim już wiedzieliście?
Ps2. Dziękuję wszystkim wspaniałym ludzikom, które pojawiły się na wczorajszym spotkaniu z Różowymi Sałatami! Było świetnie i mam nadzieję, że będzie jeszcze okazja się spotkać w niedługim czasie! Moc serduszek dla Was!
Koty i psy
Koty rządzą Grecją! Nie jest to specjalnie szokująca informacja, bo większość osób zdaje sobie sprawę, że te futrzaki można tam spotkać wszędzie. Niemniej to 'wszędzie' potrafi czasem zaskoczyć! Wylegują się zarówno na ulicach, jak i na plaży. Na łódkach, drzewach, samochodach, w sklepach, śmietnikach, w restauracji i na dachach. Dosłownie towarzyszą ludziom wszędzie i lubią ich śledzić. Mnie trafiło się dwóch kocich stalkerów, ale na szczęście z tych obdarzonych bardziej przyjacielskim spojrzeniem. A zapomniałabym! Greckie koty nie są takie jak nasz polskie, czyli sympatyczne i płoche. Skąd! One się tam nie boją niczego i nikogo, a przy tym mają mordercze spojrzenie. Wierzcie mi, naprawdę dziwne jest uczucie, gdy przechodzisz koło śmietnika obstawionego przez siedem kotów, a każdy z nich ma minę, jakby właśnie rozważał ile mięska przypadłoby mu w udziale, gdyby mnie zeżarł. Swoją drogą ta plaga creepy kotów chyba wyjaśnia, dlaczego spotkałam tylko trzy psy, choć zwiedziłam cztery miasta i objechałam całą wyspę. TRZY PSY! I każde z nich w żaden sposób nie reagowało na koty. Choć to akurat nie powinno dziwić, bo biedaki były w mniejszości i najpewniej od pokoleń sterroryzowane przez te puchate kulki. Inna ciekawa rzecz: znalazłam królika przywiązanego łańcuchem przy budzie, ale tego już nie ogarniam.Znajdź niepasujący element. Tak, na każdym zdjęciu jest kot! |
Grecy
Przyznaję, że wszystko, co sądziłam na temat Greków było efektem tego, co sprzedają amerykańskie filmy. Wierzyłam, że są pogodni, ciągle uśmiechnięci, bardzo przyjacielscy i niesamowicie przystojni. Wiem, że teraz mogę Wam złamać serce, ale filmy kłamią! Na całej wyspie znalazłam 1,5 przystojnego Greka! Dla przypomnienia zwiedziłam cztery miasta i przejechałam całą wyspę, więc może Ci mega przystojni schowali się na kontynencie lub innych wyspach albo pochowali się w domach. W każdym razie znalazłam jednego niesamowitego przystojniaka i drugiego, który miał zadatki na takiego (liczę go za pół, bo był zbyt młody, by wypadało mi go oceniać w tych kategoriach). Co do przyjacielskości, pogodności etc. to muszę przyznać, że faktycznie ich styl bycia znacząco różni się od naszego, ale też daleko im do Bułgarów, których życzliwość i usposobienie rozkochuje każdego turystę od pierwszego uśmiechu! Może to właśnie wina Bułgarów, którzy tak mnie rozpieścili, że nie potrafiłam zachwycić się należycie Grekami? Tak, czy inaczej, Grecy są inni od nas. Życzliwsi, spokojniejsi, wolniejsi, mniej chytrzy i bardziej radośni, ale i tak pod tym względem jestem w #TeamBułgaria! Niemniej Greccy kucharze zasługują na najgłośniejsze brawa, ale o tym innym razem!
Ciężkie życie pieszego
Po dwóch tygodniach na Thassos mogę śmiało powiedzieć, że przetrwałam misję samobójczą. Pierwszą rzeczą, którą usłyszałam po przyjeździe to "Uważaj na drodze, bo Grecy jeżdżą jak szaleni i często po alkoholu". Jako że nie nosiłam przy sobie alkomatu nie potrafię stwierdzić, czy wszyscy kierowcy w czasie siesty piją, a później prowadzą, ale zdecydowanie kilku taksówkarzy spotkałam w barach i bynajmniej nie pili frappe. Właściwie poza jednym wariatem, który lubił się bawić w Destruction Derb i miał tablice rejestracyjną oświetloną lampkami choinkowymi, było stosunkowo bezpiecznie, ale całkiem możliwe, że wspomniany Grek już wszystkich przejechał (miał tak rozwaloną przednią szybę, że chyba nic przez nią nie widział) i wyczerpał limit na ten sezon. Znajdź niepasujący element. Tak, to wrak samochodu! |
Słyszeliście, że po bezpiecznym lądowaniu samolotu bije się brawo pilotom? Moim zdaniem powinno się bić brawo kierowcom greckich autobusów! Chociaż trzeba na nich czekać godzinę na przystanku, bo spóźniają na przykład dlatego, że mają ochotę wypić frappe w kawiarni lub akurat spotkają znajomego, więc wstrzymują ruch na drodze, by sobie z nimi w spokoju pogadać stojąc na zakręcie to i tak zdecydowanie brawa im się należą za niezwykłe umiejętności. Przejeżdżając przez wąskie uliczki miast udaje im się nikogo nie przejechać, ani nie strącić żadnej doniczki, a to nie lada wyczyn! Widzicie, drogi są tam chyba robione na wymiar autobusów, bo gdyby któryś z okolicznych mieszkańców otworzył drzwi od swojego domu to zdecydowanie zabralibyśmy je na masce. Co prawda zawieszone na balkonach doniczki nie wadziły, ale rośliny wewnątrz ich już tak. Wychodzące dzieci ze szkoły na widok autobusu musiały chować się za latarniami lub przytulać się do ścian budynków, by przeżyć. Przystanki na zakrętach też nie pomagały. Widok był tak zdumiewający, że wewnątrz autobusu łatwo było zauważyć, kto jest miejscowym, a kto turystą, bo Ci drudzy wyciągali telefony, by to wszystko nagrać.
Uliczki w Potamii. |
Ps. Coś z powyższych przykładów Was zaskoczyło, czy o wszystkim już wiedzieliście?
Ps2. Dziękuję wszystkim wspaniałym ludzikom, które pojawiły się na wczorajszym spotkaniu z Różowymi Sałatami! Było świetnie i mam nadzieję, że będzie jeszcze okazja się spotkać w niedługim czasie! Moc serduszek dla Was!
0 Komentarze