Looking For Anything Specific?

Header Ads

Dobro zawsze zwycięża, czyli Powrót na Wyspę Potępionych

Następcy 2

Dawno, dawno temu bajkowi Złoczyńcy przegrali swoje bitwy. Pokonani przez dobro trafili za karę na Wyspę Potępionych, gdzie zostali odcięci od magii i musieli zadowalać się resztkami (czyt. śmieciami). Lata mijały, Złoczyńcy gnuśnieli, a ich dzieci stały się zbuntowanymi nastolatkami. Niektórzy z nich byli bardziej zbuntowani od reszty, bo przeszli na stronę dobra i zamieszkali wśród księżniczek, królewiczów i małych krasnoludków...

Taką historię poznaliśmy czytając "Wyspę Potępionych" Melissy de la Cruz oraz oglądając jej filmową kontynuację "Następcy" od Disney Channel. Fabuły obu historii względnie mi się podobały, jednak to głównie pomysł mnie urzekł. W końcu pomyślcie tylko, jak rewelacyjne opowieści można stworzyć, gdy w rolach głównych obsadzi się nastoletnich potomków największych Złoczyńców w historii bajek! Sama mam chyba 5 pomysłów, jak historia mogłaby się potoczyć i piszczałabym z radochy, gdyby ktoś mi jeden z nich zaserwował. Niestety... Disney postanowił wycelować w młodzież i to raczej tą młodszą, co nawet nie przeszkadzało mi tak bardzo do czasu, gdy Mal (córka Maleficent), Evie (córka Złej Królowej), Carlos (syn Cruelli de Mon) oraz Jay (syn Jafara) postanowili opowiedzieć się po jasnej stronie mocy. Niemniej nie traciłam nadziei, bo przecież zgniła jabłoń nie powinna dać zdrowego jabłka, czy jakoś tak.

W "Powrocie na Wyspę Potępionych" Melissa de la Cruz miałam nadzieję, że młodzi jeszcze pójdą po rozum do głowy lub zło będzie ich bardzo mocno kusić. Początkowo fabuła nawet dała okazję, by tak się stało, ponieważ w Auradonie zaczęły się dziać dziwne rzeczy, a czwórka 'następców' dostała tajemnicze wiadomości, by czym prędzej wracali do domu. Wszystko wskazywało na to, że ich rodzice coś knują. Niestety dość szybko się okazało, że czwórka nastolatków ma wyprane mózgi i tylko dobro im w głowie tj. chęć ratowania świata i misja pokrzyżowania planów czarnych charakterów. Zastanawiam się, jakim cudem tak szybko wykorzeniono zło z tych dzieciaków, którym przez całe życie wpajano złe wzorce zachowań, a oni pilnie się do nich stosowali. Od dziecka byli wredni, kradli, robili innym paskudne psikusy, aż tu nagle w ciągu kilku miesięcy stali się wzorem godnym naśladowania. Osobiście nie potrafię się tak szybko pozbyć złych nawyków, więc ich nagła przemiana wydaje mi się mało realna. Może za bardzo narzekam na heroiczną postawę bohaterów, ale przez to czuję się odrobinę oszukana, bo okradziono mnie z rzeczy, którą lubiłam w Następcach najbardziej. Nie zrozumcie mnie źle, dobro jest fajne w prawdziwym życiu, ale w świecie fikcyjnym jest zwyczajnie nudne. Wolę kibicować prawdziwym Złoczyńcom, a tutaj nawet ich zabrakło. Zabrakło mi również magii, chociaż to ona była jednym z głównych wątków.


Wyspa Potępionych 2
Bad Blood? Raczej nie bardzo...
Dla osłody dodam, że książka wcale nie jest zła (brak zła to jej główny problem, ale to już wiecie). Styl Melissy de la Cruz jest lekki i przyjemny w odbiorze, więc książkę czyta się szybko. Wyobraźni też nie można autorce odmówić. Niektóre jej pomysły naprawdę mnie bawiły, jak choćby pomysł na media społecznościowe Auradonu, w tym m.in. InstaRoyal, "którego celem było budzenie zazdrości u innych użytkowników", a zamiast znanych nam z Instagrama followersów i serduszek są tutaj poddani i ukłony! Fantastyczna sprawa! Co przypomina mi, że możecie zostać Gosiarellowymi poddanymi na Insta - zawsze jakiś sposób na podbicie świata przed realnym podbiciem świata! Wracając do tematu, wiele nawiązań do disneyowskiego, bajkowego świata jest zabawna i urocza. Tylko czasami nadużywana i przesadna. Muszę przyznać, że pomysł na Auradon dalej mi się podoba. W tym tomie dostaliśmy nowe krainy, bohaterów trzecioplanowych i oczywiście wątek związany z magią, dzięki któremu trochę łatwiej zrozumieć, jak wygląda życie codzienne mieszkańców krainy.

Fascynujące jest to, jak poznaje się losy Mal, Evie, Jey'a i Carlosa. Najpierw Melissy de la Cruz w "Wyspie Potępionych" przedstawia nam świat i bohaterów, czyli książka jest wstępem do filmu "Następcy", a kontynuacją znów jest książka, a przepraszam! Zapomniałabym, że pojawiły się jeszcze filmiki na YouTubie! Co dalej? Znów dostaniemy film od Disneya? Przyznaję, że to takie przeskakiwanie jest ciekawe i chyba dotąd nie spotkałam się z takim zabiegiem, a jedynie ze zwykłymi adaptacjami, czy ekranizacjami, gdy zmieniała się forma. 
Niestety obawiam się, że jestem trochę za stara zbyt dojrzała na ten tytuł. Akcja była dla mnie powtórką z "Wyspy Potępionych", a w dodatku fabuła była zbyt prosta. Prawda jest taka, że "Powrót na Wyspę Potępionych" nie każdemu się spodoba. Dorośli mogą sobie spokojnie odpuścić, nawet jeśli podobały im się poprzednie części. Fani Czarnych Charakterów również powinni książkę unikać. Za to młodszym czytelnikom mogę książkę polecić w ciemno

Ps. Znacie inne książki, które mają filmowe kontynuacje, a później akcja znów dzieje się na papierowych kartkach?

Prześlij komentarz

0 Komentarze