Filmy i seriale snują swoje teorię na temat tego, jak mogłaby wyglądać zombie apokalipsa. Współcześnie udało im się wykreować w miarę spójny obraz zombie oraz tego, jak się zachowują, co potrafią oraz gdzie zaczynają się ich ograniczenia i słabości. Niemniej twórcy ich wizerunku nie zawsze są zgodni w każdym aspekcie. I chociaż na chwilę obecną Z-apokalipsa wydaje się problemem abstrakcyjnym, warto przyjrzeć się kościom niezgody, by być lepiej przygotowanym na ewentualny wysyp żywych trupów lub przynajmniej wiedzieć, którzy Hollywoodzcy twórcy mają więcej racji.
Zacznijmy od jednej z najważniejszych kwestii, czyli umiejętności poruszania się w wodzie. Wyobraźcie sobie, że spędzacie wspaniałe wakacje na pięknej, małej wyspie, a w tym czasie świat trafił szlag, a martwi zgłodnieli. Jeśli macie szczęście i Z-epidemia nie dotarła do Waszego odciętego od cywilizacji skrawka lądu, to najpewniej myślicie, że macie spokój. Co najwyżej z lekkim przerażeniem patrzycie na statki dobijające do brzegu z obawą, że ktoś na pokładzie może być zarażony. Jednak jak pokazują filmy, wcale nie powinniście się czuć bezpieczni, ponieważ zombie potrafi transportować się drogą morską. Okey, wszyscy o tym wiemy, ale jeśli mam być szczera to zastanawiam się, jak u diabła zombiaczki miałyby dostać się na wyspę. Myślę, że spokojnie możemy wykluczyć wizję zombiaka siedzącego w kajaku z wiosłem w zgniłej dłoni. Przejdźmy do rozważań nad bardziej prawdopodobnymi scenariuszami.
Osobiście uważam, że taki pomysł jest odrobinę absurdalny, ale twórcy filmów o zombie najwyraźniej mają inne zdanie, dlatego zastanówmy się nad taką możliwością. Sądzę, że spokojnie możemy przyjąć, że zombie nie potrzebuje stałego dopływu tlenu do płuc. Skoro nie żyje to się nie udusi. Innymi słowy, długie przebywanie pod wodą pod tym względem nie stanowiłoby problemu. Niemniej, jeśli człowiek, który reanimował po śmierci w zombie, umarł na wskutek czegokolwiek poza utonięciem, to dalej będzie miał w płucach powietrze. Jeśli dodamy do tego fakt, że słona woda ma sporą wyporność to zdecydowanie naszym sztywniakom będzie dość trudno utrzymać się na dnie. Dorzućmy jeszcze ciśnienie, które najprawdopodobniej wykończyłoby każdego podwodnego przechodnia, ale pewna być nie mogę, ponieważ nie przeprowadzałam testów na zombie. Załóżmy, że kilka osobników poszłaby na dno. Co stałoby się z nimi? Pewnie wiecie, że dno mórz i oceanów to bardzo ciekawe miejsce. Żyje tam bardzo dużo mięsożernych stworków i jestem przekonana, że przynajmniej część z nich skusiłaby się nawet na coś tak zgniłego i ciężkostrawnego, jak zombie. Załóżmy jednak, że jakimś cudem żywe trupy oleją wszystkie prawa natury, tak jak olały śmierć, i będą potrafiły swobodnie przechadzać się po dnie morza, czy oceanu. Wyobrażacie sobie, by po przejściu kilku metrów, udało im się znaleźć drogę na ląd? Brak orientacji w terenie plus ich powolna i niezgrabna koordynacja ruchowa gwarantują nam względne bezpieczeństwo. Innymi słowy: Nie, zombie nie chodzą po dnie! Przy okazji możecie śmiało wyśmiać wszystkich reżyserów, którzy pokusili się o przedstawienie hordy zombiaczków przeprawiających się pieszo między stałym lądem a wyspą.
Czy zombie pływa?
Wiele wcześniej wymienionych argumentów sprawdza się również przy próbach odpowiedzenia na pytania, czy zombie potrafiłyby pływać i jak miałoby to wyglądać. Osobiście nie potrafię sobie wyobrazić zombiaczka pływającego perfekcyjnym kraulem, motylkiem, czy delfinem, ale to nie wyklucza, że z-ludek jakoś machałby w wodzie rękami w myśl "powoli, ale do przodu". Niemniej bardziej prawdopodobne wydaje się zwykłe dryfowanie tam, gdzie ciało poniesie fala. Przy założeniu, że statek z żywym trupem rozbił się niedaleko waszej wyspy, możecie czuć się zagrożeni. Jednak jest to katastrofa, której moglibyście uniknąć dzięki lornetce (lub ogrodzeniu) i broni... chyba, że statek był wielkości Titanica, wtedy macie przegwizdane. Istnieje jeszcze opcja, że tępe, lądowe zombiaki będą się próbowały do was dotrzeć. Przy założeniu, że najbliższy kontynent i waszą wyspę dzieli duży dystans, to są spore szanse, że zombiak nigdy na nią nie dotrze. Organizmy wodne, które żywią się mięskiem (tak, zgniłym też) oraz szybszy rozkład ciała w wodzie powinny uszkodzić zombiaka do tego stopnia, by niewiele z niego zostało... nawet gdyby jakimś sposobem prądy morskie wypchnęły go na wasz brzeg.
Doszliśmy do wniosku, że zombie nie chodziłby pod wodą i nie pływał, jednak mógłby przemieszczać się w wodzie przez chociażby dryfowanie na powierzchni. Niemniej warto wspomnieć, że wyżej wymienione wnioski nijak się mają do mniejszych akwenów wodnych. Nie widzę problemu w tym, aby Z-horda przeszła przez strumyk, czy rzekę, chociaż zdecydowanie byłby to dość zabawny widok. Inna sprawa to baseny, studnie, stawy etc. Tam paskudy mogą się schować, więc powinniście dobrze się rozejrzeć przed wejściem. Przewrócony zombiak, który zapadł się w mule jeziora może zawsze was użreć w nogę, a to nic miłego. Z racji tego, że oficjalnie zombie nie istnieje, to nie istnieją również oficjalne raporty biologów/epidemiologów odnośnie tego, czy rozkładający się zombie jest w stanie skazić wodę, gdy jego zainfekowana krew, czy inne zgniłkowe wydzieliny się do niej dostaną. Osobiście mówię: FUJ! Niemniej desperacja może was zmusić do próby wypicia wody spod zombie. W takiej sytuacji zalecam mieć pod ręką manierkę z filtrami lub jodynę, ale może na temat dezynfekcji wody porozmawiamy innym razem.
Wychodzi na to, że wielu twórców filmów o Z-apokalipsie nie odrobiło pracy domowej lub celowo chciało wywołać komiczny efekt dla swoich zreanimowanych trupów. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że znalezienie się na wyspie w czasie wybuchu Z-epidemii to całkiem bezpieczne rozwiązanie, a przynajmniej wtedy, gdy pozostali mieszkańcy wyspy są zdrowi.
Ps. Sądzicie, że schronienie się na małej wyspie to dobry pomysł na przetrwanie zombie apokalipsy?
Ps2. Zombie Hunterzy! Mam dobrą wiadomość! Reanimowałam Różową Akademię Zombie Hunterów, więc możecie częściej sprawdzać pocztę. Ci z Was, którzy jeszcze nie zapisali się na newsletter mogą zrobić to tutaj!
Zacznijmy od jednej z najważniejszych kwestii, czyli umiejętności poruszania się w wodzie. Wyobraźcie sobie, że spędzacie wspaniałe wakacje na pięknej, małej wyspie, a w tym czasie świat trafił szlag, a martwi zgłodnieli. Jeśli macie szczęście i Z-epidemia nie dotarła do Waszego odciętego od cywilizacji skrawka lądu, to najpewniej myślicie, że macie spokój. Co najwyżej z lekkim przerażeniem patrzycie na statki dobijające do brzegu z obawą, że ktoś na pokładzie może być zarażony. Jednak jak pokazują filmy, wcale nie powinniście się czuć bezpieczni, ponieważ zombie potrafi transportować się drogą morską. Okey, wszyscy o tym wiemy, ale jeśli mam być szczera to zastanawiam się, jak u diabła zombiaczki miałyby dostać się na wyspę. Myślę, że spokojnie możemy wykluczyć wizję zombiaka siedzącego w kajaku z wiosłem w zgniłej dłoni. Przejdźmy do rozważań nad bardziej prawdopodobnymi scenariuszami.
Czy zombie chodziłby po dnie morza?
W takiej sytuacji w razie Z-apokalipsy, czułbyś się zagrożony? |
Czy zombie pływa?
Wiele wcześniej wymienionych argumentów sprawdza się również przy próbach odpowiedzenia na pytania, czy zombie potrafiłyby pływać i jak miałoby to wyglądać. Osobiście nie potrafię sobie wyobrazić zombiaczka pływającego perfekcyjnym kraulem, motylkiem, czy delfinem, ale to nie wyklucza, że z-ludek jakoś machałby w wodzie rękami w myśl "powoli, ale do przodu". Niemniej bardziej prawdopodobne wydaje się zwykłe dryfowanie tam, gdzie ciało poniesie fala. Przy założeniu, że statek z żywym trupem rozbił się niedaleko waszej wyspy, możecie czuć się zagrożeni. Jednak jest to katastrofa, której moglibyście uniknąć dzięki lornetce (lub ogrodzeniu) i broni... chyba, że statek był wielkości Titanica, wtedy macie przegwizdane. Istnieje jeszcze opcja, że tępe, lądowe zombiaki będą się próbowały do was dotrzeć. Przy założeniu, że najbliższy kontynent i waszą wyspę dzieli duży dystans, to są spore szanse, że zombiak nigdy na nią nie dotrze. Organizmy wodne, które żywią się mięskiem (tak, zgniłym też) oraz szybszy rozkład ciała w wodzie powinny uszkodzić zombiaka do tego stopnia, by niewiele z niego zostało... nawet gdyby jakimś sposobem prądy morskie wypchnęły go na wasz brzeg.
Spokojnie można założyć, że zombie jedynie unosiłby się na powierzchni |
Zombie w zbiornikach wodnych
Doszliśmy do wniosku, że zombie nie chodziłby pod wodą i nie pływał, jednak mógłby przemieszczać się w wodzie przez chociażby dryfowanie na powierzchni. Niemniej warto wspomnieć, że wyżej wymienione wnioski nijak się mają do mniejszych akwenów wodnych. Nie widzę problemu w tym, aby Z-horda przeszła przez strumyk, czy rzekę, chociaż zdecydowanie byłby to dość zabawny widok. Inna sprawa to baseny, studnie, stawy etc. Tam paskudy mogą się schować, więc powinniście dobrze się rozejrzeć przed wejściem. Przewrócony zombiak, który zapadł się w mule jeziora może zawsze was użreć w nogę, a to nic miłego. Z racji tego, że oficjalnie zombie nie istnieje, to nie istnieją również oficjalne raporty biologów/epidemiologów odnośnie tego, czy rozkładający się zombie jest w stanie skazić wodę, gdy jego zainfekowana krew, czy inne zgniłkowe wydzieliny się do niej dostaną. Osobiście mówię: FUJ! Niemniej desperacja może was zmusić do próby wypicia wody spod zombie. W takiej sytuacji zalecam mieć pod ręką manierkę z filtrami lub jodynę, ale może na temat dezynfekcji wody porozmawiamy innym razem.
Wychodzi na to, że wielu twórców filmów o Z-apokalipsie nie odrobiło pracy domowej lub celowo chciało wywołać komiczny efekt dla swoich zreanimowanych trupów. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że znalezienie się na wyspie w czasie wybuchu Z-epidemii to całkiem bezpieczne rozwiązanie, a przynajmniej wtedy, gdy pozostali mieszkańcy wyspy są zdrowi.
Ps. Sądzicie, że schronienie się na małej wyspie to dobry pomysł na przetrwanie zombie apokalipsy?
Ps2. Zombie Hunterzy! Mam dobrą wiadomość! Reanimowałam Różową Akademię Zombie Hunterów, więc możecie częściej sprawdzać pocztę. Ci z Was, którzy jeszcze nie zapisali się na newsletter mogą zrobić to tutaj!
0 Komentarze