Czas jest cenny. Mamy do przeżycia określoną liczbę lat, więc zasadniczo nie powinniśmy marnować ani minuty, lecz prawda jest taka, że i tak czas ciągle przelatuje nam przez palce, marnotrawiony trywialnymi czynnościami. Może po części dlatego istnieje ogólne przekonanie, że marnujemy czas oglądając filmy, grając w gry, czy czytając książki. Zupełnie jakby popkulturowa pożywka była dla człowieka czymś zbędnym.
Czytasz ten tekst, a to świadczy o tym, że rozrywka ma w Twoim życiu duże znaczenie. Mam przeczucie, że nie raz usłyszałeś, że powinieneś przestać tracić czas na oglądanie, by w końcu zająć się czymś pożytecznym, jak np. wyniesieniem śmieci. Swoją drogą: serio?! W jakim świecie wyniesienie śmieci jest bardziej ambitnym zajęciem od pochłaniania dzieł kultury? To trochę przykre, że czujemy delikatne zażenowanie, gdy ktoś mówi, że marnujemy czas na rozrywkę. Bądźmy szczerzy: życie mamy jedno i oczywiście obowiązki są czymś z czego musimy się wywiązywać regularnie, ale z czasem wolnym możemy robić co nam się żywnie podoba. W końcu jest on przeznaczony na odpoczynek, a każdy z nas odpoczywa na swój sposób. Jedni lubią aktywnie odreagować po szkole, czy pracy. Inni lubią zwiedzać, spotykać się ze znajomymi, a jeszcze inni usiąść na tyłku i poznawać historie - nie ważne, czy przekazywaną za pośrednictwem gier, filmów, czy książek. Nie wstydźmy się tego, że lubimy tak spędzać czas! Niemniej powinniśmy już na starcie ustalić, że życie poświęcone wyłącznie konsumpcji popkultury też nie jest do końca fajne i dobrze nie wpadać ze skrajności (kompletnego odcięcia się od tej formy rozrywki) w skrajność (postawa: WoooHooo! Już nigdy nie wyjdę z domu!).
Niemniej mam wrażenie, że w ludzkiej świadomości istnieje podział na lepszą i gorszą formę kultury. Co krok spotykam się z przekonaniem, że dzięki czytaniu książek człowiek się rozwija. To oczywiście prawda, bo wzbogacamy słownictwo i wyobraźnię. Za to filmy traktuje się trochę, jak ładniejsze, choć głupsze dziecko popkultury. Wiecie, że niby literatura to sztuka wysoka, a filmy są dla mas. Kocham pochłaniać jedno i drugie, a co gorsza jestem też uzależniona od seriali, więc może dla niektórych nie będę w pełni wiarygodna, jednak uważam, że nie ma większej różnicy dla naszego IQ, jeśli wybierzemy ludziki ruszające się na ekranie, zamiast literek na papierze. Moim skromnym zdaniem większe znacznie ma tematyka, jaką wybieramy. Przykładowo film dokumentalny bije na głowę powieści paranormalne dla nastolatek, a czytanie poradnika survivalowego jest lepsze od oglądania polskiego reality show. Powiedzmy sobie wprost, że czytanie "Rywalek", czy "Dnia, w którym umarłam" nie jest żadnym wyzwaniem intelektualnym, a w przypadku tego drugiego jest raczej stratą czasu. Dlatego nie powinno być nam wstyd, jeśli walkę o nasz cenny czas wygra film lub serial. One też potrafią nas czegoś nauczyć! A przy tym zazwyczaj pochłaniają mniej godzin (tak, seriale też, jeśli porównamy je z czytaniem kilku tomowych cykli książkowych).
Nie muszę nikogo przekonywać, że oglądanie, czytanie, czy granie jest świetnym odreagowaniem po ciężkim dniu, a także rewelacyjnie odpręża, bo chyba każdy z nas tego doświadczył. Dlatego zajmijmy się aspektem rozwijającym. Popkultura uczy! Oczywiście to, czego się nauczymy zależy od tego, czym karmimy swój mózg. Osobiście jestem fanką amerykańskiej literatury i kinematografii (mam poważnie zamerykanizowany mózg), dzięki czemu szlifuję swój angielski. Mając ciągły kontakt z ich językiem nauczyłam się wielu słów, zwrotów, powiedzeń, rozróżniania akcentu, czy zasadniczo dogadam się z co szóstą osobą na świecie. Jednak angielski nie jest jedynym językiem, który można "podłapać" w czasie oglądania. Dzięki telenowelą oglądanym w młodości mniej więcej ogarniam hiszpański, odrobinę włoskiego, i aż się boję co się stanie, gdy w końcu przełamię się do koreańskich dram.
Niemniej szlifowanie naszych zdolności lingwistycznych nie jest jedyną zaletą płynącą z konsumowania popkultury. Przecież możemy nauczyć się tyle niezwykłych rzeczy! Chętnie wszystkie je wymieniłabym Wam, ale zazwyczaj karmię się fantastyką, więc... sami rozumiecie w pierwszej kolejności przychodzą na myśl smoki i nauka zaklęć z Harry'ego Pottera, więc pozornie na niewiele się to zdaje. A jednak to właśnie dzięki takiej tematyce wynalazcy znajdują inspirację do tworzenia wspaniałych technologii np. czytnik e-booków na długo przed swoim stworzeniem został opisany przez Lema, w "Czarodziejce z Księżyca" Sailor Mercury miała okulary Google, nim została założona firma Google (obiecuję kiedyś poświęcić temu oddzielny artykuł!).
Z kolei dzięki powieściom i filmom historycznym możecie zacząć jako tako ogarniać historię, chociaż na wszelki wypadek radziłabym weryfikować fakty, bo twórcy zazwyczaj nie przywiązują do nich wagi i lubią przekręcać. Niemniej osoby bardziej zainteresowane tematem doczytają sobie, jak to wszystko w rzeczywistości wyglądało. Przyznam, to dzięki obejrzeniu "Sześciu żon Henryka VIII" zainteresowałam się rodem Tudorów, a teraz już całkiem dobrze znam historię Anglii, której w szkole mnie nie uczono. Z pewnością domyślacie się do czego zmierzam. Wybierając odpowiednią tematykę - doszkalacie się w tej dziedzinie i uczycie się więcej, niż mogłoby się pozornie wydawać, a co najważniejsze przy okazji oglądania lub czytania interesującego dzieła, możecie poszerzyć zakres Waszych zainteresowań. Chyba, że oglądacie coś w stylu "Trudnych spraw", wtedy szare komórki popełniają zbiorowe samobójstwo.
Oczywiście nie możemy zapomnieć o tym, że popkultura pozwala nam lepiej zrozumieć świat. Konsumując amerykańskie twory, dowiedziałam się o wielu problemach, które męczą ich społeczeństwo, poznałam zasady działania systemu karnego (niestety lepiej, niż polskiego), zasady funkcjonowania szkół i jednostek powołanych do walki z przestępczością. Prawda jest tak, że dopóki nie odwiedzimy kraju, którego twory pochłaniamy, nie będziemy w stanie w pełni zrozumieć jego kultury, jednak popkultura przynajmniej serwuje nam podstawowe pojęcie o nim. Dzięki niej rozumiemy, że społeczeństwa innych krajów różnią się od naszego i na czym mniej więcej polegają te różnice. Może to i niewielka zaleta, ale zawsze.
Pocieszyliśmy się już tym, że czytanie książek i oglądanie filmów poszerza naszą wiedzę i światopogląd, rozwija słownictwo oraz wyobraźnię, wzbogaca kulturowo i ogólnie my nie marnujemy czasu - my się dzięki temu rozwijamy! Możemy już spokojnie, pełni wiary w naszą zajebistość, zastanowić się, na co najlepiej przeznaczyć te cenne, wolne godziny! Wybierajcie mądrze!
Ps. Pamiętajcie, że jestem blogerką pisząca o popkulturze, więc mogłabym Wam napisać wyłącznie to, że warto poświęcać czas na pożeranie popkultury oraz wychwalać wszystkie pozytywne aspekty takiej formy rozrywki! Dołączcie do Gosiarelli i napiszcie, jakie jeszcze widzicie zalety.
Ps2. Czego Wy się nauczyliście dzięki filmom i książkom?
Czytasz ten tekst, a to świadczy o tym, że rozrywka ma w Twoim życiu duże znaczenie. Mam przeczucie, że nie raz usłyszałeś, że powinieneś przestać tracić czas na oglądanie, by w końcu zająć się czymś pożytecznym, jak np. wyniesieniem śmieci. Swoją drogą: serio?! W jakim świecie wyniesienie śmieci jest bardziej ambitnym zajęciem od pochłaniania dzieł kultury? To trochę przykre, że czujemy delikatne zażenowanie, gdy ktoś mówi, że marnujemy czas na rozrywkę. Bądźmy szczerzy: życie mamy jedno i oczywiście obowiązki są czymś z czego musimy się wywiązywać regularnie, ale z czasem wolnym możemy robić co nam się żywnie podoba. W końcu jest on przeznaczony na odpoczynek, a każdy z nas odpoczywa na swój sposób. Jedni lubią aktywnie odreagować po szkole, czy pracy. Inni lubią zwiedzać, spotykać się ze znajomymi, a jeszcze inni usiąść na tyłku i poznawać historie - nie ważne, czy przekazywaną za pośrednictwem gier, filmów, czy książek. Nie wstydźmy się tego, że lubimy tak spędzać czas! Niemniej powinniśmy już na starcie ustalić, że życie poświęcone wyłącznie konsumpcji popkultury też nie jest do końca fajne i dobrze nie wpadać ze skrajności (kompletnego odcięcia się od tej formy rozrywki) w skrajność (postawa: WoooHooo! Już nigdy nie wyjdę z domu!).
Niemniej mam wrażenie, że w ludzkiej świadomości istnieje podział na lepszą i gorszą formę kultury. Co krok spotykam się z przekonaniem, że dzięki czytaniu książek człowiek się rozwija. To oczywiście prawda, bo wzbogacamy słownictwo i wyobraźnię. Za to filmy traktuje się trochę, jak ładniejsze, choć głupsze dziecko popkultury. Wiecie, że niby literatura to sztuka wysoka, a filmy są dla mas. Kocham pochłaniać jedno i drugie, a co gorsza jestem też uzależniona od seriali, więc może dla niektórych nie będę w pełni wiarygodna, jednak uważam, że nie ma większej różnicy dla naszego IQ, jeśli wybierzemy ludziki ruszające się na ekranie, zamiast literek na papierze. Moim skromnym zdaniem większe znacznie ma tematyka, jaką wybieramy. Przykładowo film dokumentalny bije na głowę powieści paranormalne dla nastolatek, a czytanie poradnika survivalowego jest lepsze od oglądania polskiego reality show. Powiedzmy sobie wprost, że czytanie "Rywalek", czy "Dnia, w którym umarłam" nie jest żadnym wyzwaniem intelektualnym, a w przypadku tego drugiego jest raczej stratą czasu. Dlatego nie powinno być nam wstyd, jeśli walkę o nasz cenny czas wygra film lub serial. One też potrafią nas czegoś nauczyć! A przy tym zazwyczaj pochłaniają mniej godzin (tak, seriale też, jeśli porównamy je z czytaniem kilku tomowych cykli książkowych).
Chyba, że mowa o Simpsonach, bo ich emisje zaczęto chyba jeszcze przed moimi narodzinami! |
Nie muszę nikogo przekonywać, że oglądanie, czytanie, czy granie jest świetnym odreagowaniem po ciężkim dniu, a także rewelacyjnie odpręża, bo chyba każdy z nas tego doświadczył. Dlatego zajmijmy się aspektem rozwijającym. Popkultura uczy! Oczywiście to, czego się nauczymy zależy od tego, czym karmimy swój mózg. Osobiście jestem fanką amerykańskiej literatury i kinematografii (mam poważnie zamerykanizowany mózg), dzięki czemu szlifuję swój angielski. Mając ciągły kontakt z ich językiem nauczyłam się wielu słów, zwrotów, powiedzeń, rozróżniania akcentu, czy zasadniczo dogadam się z co szóstą osobą na świecie. Jednak angielski nie jest jedynym językiem, który można "podłapać" w czasie oglądania. Dzięki telenowelą oglądanym w młodości mniej więcej ogarniam hiszpański, odrobinę włoskiego, i aż się boję co się stanie, gdy w końcu przełamię się do koreańskich dram.
Niemniej szlifowanie naszych zdolności lingwistycznych nie jest jedyną zaletą płynącą z konsumowania popkultury. Przecież możemy nauczyć się tyle niezwykłych rzeczy! Chętnie wszystkie je wymieniłabym Wam, ale zazwyczaj karmię się fantastyką, więc... sami rozumiecie w pierwszej kolejności przychodzą na myśl smoki i nauka zaklęć z Harry'ego Pottera, więc pozornie na niewiele się to zdaje. A jednak to właśnie dzięki takiej tematyce wynalazcy znajdują inspirację do tworzenia wspaniałych technologii np. czytnik e-booków na długo przed swoim stworzeniem został opisany przez Lema, w "Czarodziejce z Księżyca" Sailor Mercury miała okulary Google, nim została założona firma Google (obiecuję kiedyś poświęcić temu oddzielny artykuł!).
Popkultura jest taka inspirująca! Szkoda, że pomysłodawców nikt nie wymienia, gdy produkt wejdzie na rynek. |
Oczywiście nie możemy zapomnieć o tym, że popkultura pozwala nam lepiej zrozumieć świat. Konsumując amerykańskie twory, dowiedziałam się o wielu problemach, które męczą ich społeczeństwo, poznałam zasady działania systemu karnego (niestety lepiej, niż polskiego), zasady funkcjonowania szkół i jednostek powołanych do walki z przestępczością. Prawda jest tak, że dopóki nie odwiedzimy kraju, którego twory pochłaniamy, nie będziemy w stanie w pełni zrozumieć jego kultury, jednak popkultura przynajmniej serwuje nam podstawowe pojęcie o nim. Dzięki niej rozumiemy, że społeczeństwa innych krajów różnią się od naszego i na czym mniej więcej polegają te różnice. Może to i niewielka zaleta, ale zawsze.
Pocieszyliśmy się już tym, że czytanie książek i oglądanie filmów poszerza naszą wiedzę i światopogląd, rozwija słownictwo oraz wyobraźnię, wzbogaca kulturowo i ogólnie my nie marnujemy czasu - my się dzięki temu rozwijamy! Możemy już spokojnie, pełni wiary w naszą zajebistość, zastanowić się, na co najlepiej przeznaczyć te cenne, wolne godziny! Wybierajcie mądrze!
Ps. Pamiętajcie, że jestem blogerką pisząca o popkulturze, więc mogłabym Wam napisać wyłącznie to, że warto poświęcać czas na pożeranie popkultury oraz wychwalać wszystkie pozytywne aspekty takiej formy rozrywki! Dołączcie do Gosiarelli i napiszcie, jakie jeszcze widzicie zalety.
Ps2. Czego Wy się nauczyliście dzięki filmom i książkom?
0 Komentarze