Podobno pod koniec każdego roku wypada zrobić sobie rachunek sumienia, czy też jak kto woli podsumowanie wszystkich dobrych i nieco gorszych rzeczy, które zrobiliśmy w ciągu tych ostatnich 12 miesięcy. I chociaż za podsumowaniami nie przepadam, to kim ja jestem, żeby kłócić się z wielkimi, ludzkimi mądrościami. Trzeba przyznać, że czas na refleksje zawsze dobry, a skoro można dzięki temu się rozwijać, to niech będzie. Wyspowiadam się przed Wami!
Chciałam sprawdzić, jak wyglądała spowiedź z 2014 i 2015 roku, więc z ciekawości przeczytałam i aż się zdumiałam, jak wiele może zmienić się w ciągu roku. Niestety właśnie do mnie dotarło, jak strasznie zawaliłam z Mega Ważnym Ściśle Tajnym Projektem, który Wam zapowiadałam i w założeniu powinien być gotowy już pół roku temu, ale zrobiłam sobie przerwę, która trwa do dziś (okey, wróciłam do niego kilka tygodni temu, ale przez awarie laptopa straciłam wszystko, co stworzyłam). Niemniej nie będę się na starcie smuteczkować, gdy lepiej się skupić na dobrych rzeczach. To jak, lecimy?
Wiecie, to trochę niesamowite, że zawsze w styczniu rzucam w Was nową serią. W 2014 roku wystartowałam z True Story, który do tej pory jest najważniejszym blogowym cyklem, chociaż już od dawna cyklem przestał być. W formie wyjaśnienia, to właśnie z True Story wiąże się mój Mega Ważny Ściśle Tajny Projekt. Widzicie, mniej więcej w czasie, gdy skończyłam publikować drugą serie TS, wpadłam na pomysł, by zrobić z tego coś EPICKIEGO! Poważnie, jestem tak zakochana w tym projekcie, jak w żadnym innym! Pewnie po części dlatego nie mogę go skończyć - pisanie sprawia mi ogromną radochę. Czasami mam wrażenie, że moja obsesja na punkcie tego projektu jest niezdrowa, ale nie jestem w stanie oddać go w Wasze ręce, dopóki nie będzie dopieszczony w 100%. A co do samego True Story, to z pewnością zauważyliście, że pojedyncze odcinki pojawiają się przy ważnych okazjach (w formie prezentu dla Was). Przyznaję, że porządne zbadanie i opisanie jednej bajki pochłania masakryczną ilość czasu, który mogłabym przeznaczyć na napisanie ok. dziesięciu (pewnie więcej) tekstów na bloga. Dacie wiarę?! Z tego powodu los trzeciej serii oddałam w Wasze ręce przy okazji założenia Patronite, ale do tego wrócę później, bo miałam wymienić blogowe serie.
W 2015 roku dla uczczenia TS, powstała mini seria o Czarnych Charakterach, a w tym roku zadebiutowało Zróbmy z tego bajkę. Zaczynam dostrzegać, że opowiadanie bajek (zwłaszcza tych creepy) jest moim przeznaczeniem. Szczerze mówiąc to też miała być mini seria, w ramach której miało się ukazać jedynie pięć strasznych historii przerobionych na creepy bajeczną opowiastkę. Po prawdzie byłam zakochana w tym pomyśle, jednak nie przeczuwałam, że mógłby się Wam spodobać, co zresztą początkowo potwierdziły statystyki. Później ku mojemu zaskoczeniu, coś się zmieniło. I pokochaliście tę serie tak, jak ja!
Pewnie wiecie, że wraz ze zmianą pory roku, zmienia się także główna tematyka tekstów na Różowym Blogu. Ten rok rozpoczął się od Historycznej Zimy. Pokochałam pisanie teksów w tym temacie i zdradzę Wam w sekrecie, że mam już pewien diaboliczny pomysł na to, by tworzyć je częściej - zakochacie się (albo Was do tego zmuszę)! Przy okazji Gosiarella znów znalazła się na liście Share weeka, za co serdecznie dziękuję wszystkim blogerom, którzy mnie polecali! Bycie poleconym to wspaniałe uczucie i strasznie się cieszę za każdym razem, gdy dowiaduję się, jak wiele z Was to robi oraz jak liczną grupę tutaj stanowią osoby, które trafiły tu właśnie dzięki wiernym czytelnikom! Moc serduszek dla Was!
Ogólnie brawo ja, bo patrząc na wpisy nie jestem pewna, czy wiosną istniała jakaś tematyczna pora roku, ale zdecydowanie przeważał klimat superbohaterów, choć to głównie za sprawą Eksperymentu DC, w ramach którego Gosiarella - fanka Marvela postanowiła zapuścić się do wrogiego obozu. Ostatecznie okazało się, że jest odrobinę lepiej, niż sądziłam i ostateczne podsumowanie pojawiło się w Walce Gigantów: Marvel vs DC. Jestem cholernie dumna z tego tekstu! I strasznie się cieszę, że powstał w ramach współpracy z Dystrykt Zero. Zresztą, co się tyczy samej Walki Gigantów, to zgodnie z Waszymi sugestiami nie będzie to jednorazówka.
Maj był cudowny! Tak cudowny, jak jednorożce biegające po tęczy i magiczne zombiaki pałaszujące kwiatuszki. Gosiarella spełniła swoje najstarsze i największe marzenie, czyli w końcu postawiła stopy na greckiej ziemi! Na bloga! Jak tam było genialnie! Grecja zmieniła wiele - zarówno w moim życiu prywatnym, jak i blogowym. Po powrocie opublikowałam pierwsze wpisy podróżnicze i już niebawem pojawią się kolejne (tym razem ruszam na podbój Anglii!). Przy okazji w przyszłym roku pojawi się nowa tematyka wpisów, do której doprowadził ten wyjazd, ale o wszystkim dowiecie się w swoim czasie (chociaż uważni ludzie z instagrama mogą się domyślać)! Jak zwykle wszystko co się dzieje na blogu zaczyna później ewoluować w coś bardziej ambitnego, a ja ciągle skacze między miesiącami, by to rozsądnie przedstawić. Wrrrr! Tak, czy inaczej dzięki tej wyprawie narodził się pomysł Różowego Szlaku. Strasznie długo zwlekałam z wypuszczeniem pierwszego artykułu, bo miał być epicki, ale że się tak wyrażę właściciele opisywanego miejsca dali dupy z udostępnieniem materiałów potrzebnych do stworzenia mojego małego, krwawego debiutującego arcydzieła i pojawiło się coś zastępczego. Jedyny plus tego taki, że nic Wam nie mówiłam i zawiodłam się tylko ja. Naprawdę boję się spartolić Różowy Szlak, bo wiem, że może być obłędny, jeśli odpowiednio się do niego przygotuję, dlatego nowe, różowe pinezki na mapie będą się pojawiały okazjonalnie. W tym przypadku nie mogę iść na kompromisy i wierzcie mi - robię to dla Was!
Lipiec to mój ulubiony miesiąc. Ja mam urodziny i Gosiarella ma urodziny, a przez to zarówno ja, jak i Wy dostajecie prezenty. Jak nie kochać lipca?! Poza tym to właśnie w tym okresie startuje ankieta przeprowadzana na Różowych Sałatach (wyniki tegorocznej możecie znaleźć tutaj), a to oznacza masę serduszek, komplementów i energii do pisania! Przy okazji to mniej więcej w tym czasie wystartował Różowy Newsletter, który działa całkiem autonomicznie tj. nie jest powiązany z Akademią Zombie Hunterów. I oczywiście spotkanie z czytelnikami w Krakowie. Fajnie było część z Was poznać, pogadać i spotkać w rzeczywistości. Przypasowałam kilka twarzy do podpisów w komentarzach i mam nadzieję, że w przyszłym roku pojawi się Was jeszcze więcej! Przy okazji, jeśli ktoś ma zdjęcia, to niech mi podeśle na maila.
Aaa! Do tego właśnie wtedy założyłam Patronite, o którym wcześniej wspominałam przy okazji True Story. Jeśli to przegapiliście informacje na ten temat, to jest to forma finansowego wsparcia Waszych ulubionych twórców. Wiecie, twórcy dostają $$, za który mogą usprawnić swoje działania, a Wy w zamian dostajecie coś, co jest opisane przy progach np. artykuł na życzenie (jeśli zawsze chcieliście, by Gosiarella napisała na artykuł na konkretny temat, to teraz życzenie zmienia się rozkaz!). Dodatkowo jest coś takiego jak próg celu tj. po osiągnięciu iluś tam patronów/kwoty dzieje się magia i np. w moim przypadku rusza III seria True Story - niemniej jestem na tyle urocza, że każdy Patron (tj. dobry człowiek wspierający Różową Blogerkę) dostawał ode mnie na start niepublikowany odcinek True Story. W końcu trzeba wynagrodzić takie wsparcie!
Lato należało do zombie, a to zawsze sprawia, że się uśmiecham jak na uroczego psychopatę przystało! Zombie to tak absolutnie absurdalny temat, że nie sposób nie cieszyć się, jak dziecko, gdy się o nim pisze i czyta. Przyznaję, że trzeba mieć odpowiednią dawkę dystansu do tak cudownie niedorzecznego tematu, ale dzielnie się spisaliście! Przy okazji pozwoliło to płynnie przejść do kolejnej pory roku - Strasznej Jesieni! Poważnie, kocham Was za to, że jesteście szaleni i macie swoją mroczną stronę, więc jeśli macie kiedyś gonić kogoś z nożem, to błagam: nie mnie! Skoro już przy nożach jesteśmy, to warto wspomnieć raz jeszcze o serii Zróbmy z tego bajkę, która w edycji halloweenowej wystartowała w formie pisania na żywo. Okazało się, że taka forma zajmuje dwa razy więcej czasu, ale jest tego warta, bo dzięki Waszym reakcjom w czasie rzeczywistym (tj. w komentarzach) możemy wspólnie snuć fabułę. W historii Jasona była to piosenka Anonima, a przy wersji świątecznej z Krampusem było tego tak wiele, że brakłoby mi czasu na wymienienie. Sądząc po Waszych reakcjach, pisanie na żywo okazało się strzałem w dziesiątkę i powinniśmy to co jakiś czas powtarzać. A teraz zdradzę Wam sekret: Pisanie tej serii na żywo nie było zaplanowanym pomysłem - zwyczajnie nie wyrobiłam się z napisaniem bajki o Jasonie wcześniej (obsesyjnie pilnuję stałych godzin publikacji), więc stwierdziłam, że warto zaryzykować. Czasami najlepsze pomysły rodzą się przypadkiem.
W międzyczasie zmienił się szablon, a poza blogiem Gosiarella wylądowała w listopadowym numerze miesięcznika Sukces (też byłam tym zdumiona). Przyznam, że chociaż uwielbiam internetową formę, to super znaleźć się w prasie drukowanej. Nawet, gdy opowiada się o negatywnej stronie sukcesu. Od początku wydawało mi się, że jestem najbardziej nieodpowiednią osobą do tego, bo po tylu latach pisania nie spotkałam się jeszcze z hejtem (albo jestem tak cudowna albo nie ogarnęłam, że ktoś mnie hejtuje). Prawie zapomniałabym o najważniejszym, czyli Armii Różowych Sałat! Co prawda do tej pory dołączenie w jej szeregi było możliwe jedynie za sprawą specjalnego zaproszenia, ale dziś otwieram rekrutacje do tej elitarnej grupy, więc śmiało klikajcie i dołączajcie, by wspólnie z pozostałymi Różowymi Sałatami decydować o losach Różowego Blogach, tematach teksów oraz zwyczajnie pogadać o popkulturze z innymi zakręconymi geekami!
Rok się kończy i co będzie dalej? Wydaje mi się, że wiele się nie zmieni, ale tak wydaje mi się co roku. Są spore szanse, że w tym roku nie pojawi się nowa seria (przynajmniej tym razem nic związanego z bajkami) w styczniu, bo chcę zająć się w końcu długo wyczekiwanym Gosiarella Show, czyli kanałem Youtube. Opowiedziałabym Wam o nim coś więcej, ale sami niebawem się przekonacie, co z tego wyjdzie. Wiecie, mówi się, że nie da się być dobrym blogerem i popularnym jutuberem. Niebawem przekonam się, czy to prawda. W międzyczasie chciałabym Was mocno uściskać za to, że towarzyszyliście mi w tym roku i mam nadzieję, że będziecie i w kolejnym! Jesteście cudowną armią!
Chciałam sprawdzić, jak wyglądała spowiedź z 2014 i 2015 roku, więc z ciekawości przeczytałam i aż się zdumiałam, jak wiele może zmienić się w ciągu roku. Niestety właśnie do mnie dotarło, jak strasznie zawaliłam z Mega Ważnym Ściśle Tajnym Projektem, który Wam zapowiadałam i w założeniu powinien być gotowy już pół roku temu, ale zrobiłam sobie przerwę, która trwa do dziś (okey, wróciłam do niego kilka tygodni temu, ale przez awarie laptopa straciłam wszystko, co stworzyłam). Niemniej nie będę się na starcie smuteczkować, gdy lepiej się skupić na dobrych rzeczach. To jak, lecimy?
Wiecie, to trochę niesamowite, że zawsze w styczniu rzucam w Was nową serią. W 2014 roku wystartowałam z True Story, który do tej pory jest najważniejszym blogowym cyklem, chociaż już od dawna cyklem przestał być. W formie wyjaśnienia, to właśnie z True Story wiąże się mój Mega Ważny Ściśle Tajny Projekt. Widzicie, mniej więcej w czasie, gdy skończyłam publikować drugą serie TS, wpadłam na pomysł, by zrobić z tego coś EPICKIEGO! Poważnie, jestem tak zakochana w tym projekcie, jak w żadnym innym! Pewnie po części dlatego nie mogę go skończyć - pisanie sprawia mi ogromną radochę. Czasami mam wrażenie, że moja obsesja na punkcie tego projektu jest niezdrowa, ale nie jestem w stanie oddać go w Wasze ręce, dopóki nie będzie dopieszczony w 100%. A co do samego True Story, to z pewnością zauważyliście, że pojedyncze odcinki pojawiają się przy ważnych okazjach (w formie prezentu dla Was). Przyznaję, że porządne zbadanie i opisanie jednej bajki pochłania masakryczną ilość czasu, który mogłabym przeznaczyć na napisanie ok. dziesięciu (pewnie więcej) tekstów na bloga. Dacie wiarę?! Z tego powodu los trzeciej serii oddałam w Wasze ręce przy okazji założenia Patronite, ale do tego wrócę później, bo miałam wymienić blogowe serie.
O tak wygląda True Story na tle pozostałych artykułów! |
W 2015 roku dla uczczenia TS, powstała mini seria o Czarnych Charakterach, a w tym roku zadebiutowało Zróbmy z tego bajkę. Zaczynam dostrzegać, że opowiadanie bajek (zwłaszcza tych creepy) jest moim przeznaczeniem. Szczerze mówiąc to też miała być mini seria, w ramach której miało się ukazać jedynie pięć strasznych historii przerobionych na creepy bajeczną opowiastkę. Po prawdzie byłam zakochana w tym pomyśle, jednak nie przeczuwałam, że mógłby się Wam spodobać, co zresztą początkowo potwierdziły statystyki. Później ku mojemu zaskoczeniu, coś się zmieniło. I pokochaliście tę serie tak, jak ja!
Pewnie wiecie, że wraz ze zmianą pory roku, zmienia się także główna tematyka tekstów na Różowym Blogu. Ten rok rozpoczął się od Historycznej Zimy. Pokochałam pisanie teksów w tym temacie i zdradzę Wam w sekrecie, że mam już pewien diaboliczny pomysł na to, by tworzyć je częściej - zakochacie się (albo Was do tego zmuszę)! Przy okazji Gosiarella znów znalazła się na liście Share weeka, za co serdecznie dziękuję wszystkim blogerom, którzy mnie polecali! Bycie poleconym to wspaniałe uczucie i strasznie się cieszę za każdym razem, gdy dowiaduję się, jak wiele z Was to robi oraz jak liczną grupę tutaj stanowią osoby, które trafiły tu właśnie dzięki wiernym czytelnikom! Moc serduszek dla Was!
Ogólnie brawo ja, bo patrząc na wpisy nie jestem pewna, czy wiosną istniała jakaś tematyczna pora roku, ale zdecydowanie przeważał klimat superbohaterów, choć to głównie za sprawą Eksperymentu DC, w ramach którego Gosiarella - fanka Marvela postanowiła zapuścić się do wrogiego obozu. Ostatecznie okazało się, że jest odrobinę lepiej, niż sądziłam i ostateczne podsumowanie pojawiło się w Walce Gigantów: Marvel vs DC. Jestem cholernie dumna z tego tekstu! I strasznie się cieszę, że powstał w ramach współpracy z Dystrykt Zero. Zresztą, co się tyczy samej Walki Gigantów, to zgodnie z Waszymi sugestiami nie będzie to jednorazówka.
Maj był cudowny! Tak cudowny, jak jednorożce biegające po tęczy i magiczne zombiaki pałaszujące kwiatuszki. Gosiarella spełniła swoje najstarsze i największe marzenie, czyli w końcu postawiła stopy na greckiej ziemi! Na bloga! Jak tam było genialnie! Grecja zmieniła wiele - zarówno w moim życiu prywatnym, jak i blogowym. Po powrocie opublikowałam pierwsze wpisy podróżnicze i już niebawem pojawią się kolejne (tym razem ruszam na podbój Anglii!). Przy okazji w przyszłym roku pojawi się nowa tematyka wpisów, do której doprowadził ten wyjazd, ale o wszystkim dowiecie się w swoim czasie (chociaż uważni ludzie z instagrama mogą się domyślać)! Jak zwykle wszystko co się dzieje na blogu zaczyna później ewoluować w coś bardziej ambitnego, a ja ciągle skacze między miesiącami, by to rozsądnie przedstawić. Wrrrr! Tak, czy inaczej dzięki tej wyprawie narodził się pomysł Różowego Szlaku. Strasznie długo zwlekałam z wypuszczeniem pierwszego artykułu, bo miał być epicki, ale że się tak wyrażę właściciele opisywanego miejsca dali dupy z udostępnieniem materiałów potrzebnych do stworzenia mojego małego, krwawego debiutującego arcydzieła i pojawiło się coś zastępczego. Jedyny plus tego taki, że nic Wam nie mówiłam i zawiodłam się tylko ja. Naprawdę boję się spartolić Różowy Szlak, bo wiem, że może być obłędny, jeśli odpowiednio się do niego przygotuję, dlatego nowe, różowe pinezki na mapie będą się pojawiały okazjonalnie. W tym przypadku nie mogę iść na kompromisy i wierzcie mi - robię to dla Was!
Lipiec to mój ulubiony miesiąc. Ja mam urodziny i Gosiarella ma urodziny, a przez to zarówno ja, jak i Wy dostajecie prezenty. Jak nie kochać lipca?! Poza tym to właśnie w tym okresie startuje ankieta przeprowadzana na Różowych Sałatach (wyniki tegorocznej możecie znaleźć tutaj), a to oznacza masę serduszek, komplementów i energii do pisania! Przy okazji to mniej więcej w tym czasie wystartował Różowy Newsletter, który działa całkiem autonomicznie tj. nie jest powiązany z Akademią Zombie Hunterów. I oczywiście spotkanie z czytelnikami w Krakowie. Fajnie było część z Was poznać, pogadać i spotkać w rzeczywistości. Przypasowałam kilka twarzy do podpisów w komentarzach i mam nadzieję, że w przyszłym roku pojawi się Was jeszcze więcej! Przy okazji, jeśli ktoś ma zdjęcia, to niech mi podeśle na maila.
Tu możecie się zapisać na Różowy Newsletter!
Aaa! Do tego właśnie wtedy założyłam Patronite, o którym wcześniej wspominałam przy okazji True Story. Jeśli to przegapiliście informacje na ten temat, to jest to forma finansowego wsparcia Waszych ulubionych twórców. Wiecie, twórcy dostają $$, za który mogą usprawnić swoje działania, a Wy w zamian dostajecie coś, co jest opisane przy progach np. artykuł na życzenie (jeśli zawsze chcieliście, by Gosiarella napisała na artykuł na konkretny temat, to teraz życzenie zmienia się rozkaz!). Dodatkowo jest coś takiego jak próg celu tj. po osiągnięciu iluś tam patronów/kwoty dzieje się magia i np. w moim przypadku rusza III seria True Story - niemniej jestem na tyle urocza, że każdy Patron (tj. dobry człowiek wspierający Różową Blogerkę) dostawał ode mnie na start niepublikowany odcinek True Story. W końcu trzeba wynagrodzić takie wsparcie!
Lato należało do zombie, a to zawsze sprawia, że się uśmiecham jak na uroczego psychopatę przystało! Zombie to tak absolutnie absurdalny temat, że nie sposób nie cieszyć się, jak dziecko, gdy się o nim pisze i czyta. Przyznaję, że trzeba mieć odpowiednią dawkę dystansu do tak cudownie niedorzecznego tematu, ale dzielnie się spisaliście! Przy okazji pozwoliło to płynnie przejść do kolejnej pory roku - Strasznej Jesieni! Poważnie, kocham Was za to, że jesteście szaleni i macie swoją mroczną stronę, więc jeśli macie kiedyś gonić kogoś z nożem, to błagam: nie mnie! Skoro już przy nożach jesteśmy, to warto wspomnieć raz jeszcze o serii Zróbmy z tego bajkę, która w edycji halloweenowej wystartowała w formie pisania na żywo. Okazało się, że taka forma zajmuje dwa razy więcej czasu, ale jest tego warta, bo dzięki Waszym reakcjom w czasie rzeczywistym (tj. w komentarzach) możemy wspólnie snuć fabułę. W historii Jasona była to piosenka Anonima, a przy wersji świątecznej z Krampusem było tego tak wiele, że brakłoby mi czasu na wymienienie. Sądząc po Waszych reakcjach, pisanie na żywo okazało się strzałem w dziesiątkę i powinniśmy to co jakiś czas powtarzać. A teraz zdradzę Wam sekret: Pisanie tej serii na żywo nie było zaplanowanym pomysłem - zwyczajnie nie wyrobiłam się z napisaniem bajki o Jasonie wcześniej (obsesyjnie pilnuję stałych godzin publikacji), więc stwierdziłam, że warto zaryzykować. Czasami najlepsze pomysły rodzą się przypadkiem.
W międzyczasie zmienił się szablon, a poza blogiem Gosiarella wylądowała w listopadowym numerze miesięcznika Sukces (też byłam tym zdumiona). Przyznam, że chociaż uwielbiam internetową formę, to super znaleźć się w prasie drukowanej. Nawet, gdy opowiada się o negatywnej stronie sukcesu. Od początku wydawało mi się, że jestem najbardziej nieodpowiednią osobą do tego, bo po tylu latach pisania nie spotkałam się jeszcze z hejtem (albo jestem tak cudowna albo nie ogarnęłam, że ktoś mnie hejtuje). Prawie zapomniałabym o najważniejszym, czyli Armii Różowych Sałat! Co prawda do tej pory dołączenie w jej szeregi było możliwe jedynie za sprawą specjalnego zaproszenia, ale dziś otwieram rekrutacje do tej elitarnej grupy, więc śmiało klikajcie i dołączajcie, by wspólnie z pozostałymi Różowymi Sałatami decydować o losach Różowego Blogach, tematach teksów oraz zwyczajnie pogadać o popkulturze z innymi zakręconymi geekami!
Jesteście pewni, że chcecie wiedzieć jak Różowy Blog wygląda za kulisami? |
Rok się kończy i co będzie dalej? Wydaje mi się, że wiele się nie zmieni, ale tak wydaje mi się co roku. Są spore szanse, że w tym roku nie pojawi się nowa seria (przynajmniej tym razem nic związanego z bajkami) w styczniu, bo chcę zająć się w końcu długo wyczekiwanym Gosiarella Show, czyli kanałem Youtube. Opowiedziałabym Wam o nim coś więcej, ale sami niebawem się przekonacie, co z tego wyjdzie. Wiecie, mówi się, że nie da się być dobrym blogerem i popularnym jutuberem. Niebawem przekonam się, czy to prawda. W międzyczasie chciałabym Was mocno uściskać za to, że towarzyszyliście mi w tym roku i mam nadzieję, że będziecie i w kolejnym! Jesteście cudowną armią!
Serduszkuję Was mocno!
0 Komentarze