Od bardzo dawna słyszałam od wszystkich wiele zachwytów na temat serialu "Black Mirror". Niestety wiedziałam o czym jest pierwszy odcinek i za nic nie dawałam się zmusić do obejrzenia, czegoś tak chorego. Widzicie, nawet Gosiarella ma jakieś granice dobrego smaku. Jednak Magda ze Stulecia Literatury nie pozostawiła mi wyboru - zostałam zmuszona do obejrzenia. Teraz będę mieć koszmary (napisała dziewczyna z maczetą wierząca w zombie apokalipsę).
Każdy odcinek "Black Mirror" odpowiada inną historię, o innych bohaterach, żyjących w różnych wersjach przyszłości - czasami niedalekiej i wręcz wyglądającej prawie, jak nasza rzeczywistość, a czasami oddalonej o kilkanaście/kilkadziesiąt lat. Teoretycznie jest to karykatura, chociaż mnie osobiście przerażają możliwe konsekwencje rozwoju naszej cywilizacji. Wierzę, że bez przykładów nie zrozumiecie, co mam na myśli, więc pozwolę sobie opisać pokrótce każdy odcinek (UWAGA: możliwe spoilery).
Po ciężkim starcie, drugi odcinek mnie kupił. Twórcy przenieśli nas w odległą przyszłość, w której zwykli ludzie są niewolnikami systemu i technologii. Wydostanie się z szarej rzeczywistości jest niezwykle kosztowne, a i tak nie gwarantuje lepszej przyszłości. Jeśli mam być szczera, to właśnie ten odcinek pokazuje prawdę o naszym społeczeństwie. Jesteśmy więźniami systemu. Codziennie pracujemy, a za zarobione pieniądze kupujemy w większości nie przydatne rzeczy. Wirtualne, nienamacalne, nie potrzebne i to ma być nagroda za nasz trud? Dla rozrywki wyśmiewamy innych, karmiąc się ich cierpieniem, a gdy udaje nam się wydostać, to wpadamy z jednej pułapki w kolejną. Mało ludzi robi w życiu to, co naprawdę sprawia im prawdziwą radość.
W trzecim odcinku zaprezentowano nam prawdziwie fascynujący gadżet - ziarno/implant, który pozwala nam nagrywać wszystkie wspomnienia i odtwarzać w dowolnej chwili. Wyobraźcie sobie, że moglibyście odtworzyć każde wspomnienie, a nawet wyświetlić je na ekranie, by podzielić się nim z przyjaciółmi. Zachwycające! Najpewniej to jedyny odcinek, którego przesłanie opatrzenie zrozumiałam, ale to przez to, że dla mnie poznanie prawdy jest lepsze od życia w kłamstwie.
Pierwszy sezon "Black Mirror" ma tylko trzy odcinki. Podobnie, jak drugi sezon, który rozpoczyna epizod skupiający się na przeżywaniu żałoby. Tu ponownie na scenę wkrada się technologiczna nowość, która pozwala zrozpaczonym osobą na ponowny kontakt ze zmarłym bliskim, a raczej z programem, który go naśladuje dzięki analizie wszystkich cyfrowych danych, które denat po sobie zostawił. Następna historia "Biały niedźwiedź" jest mocniejsza i w niej nie jestem w stanie powstrzymać się od spoilera, więc nie mówcie, że nie ostrzegałam! Tym razem poruszono problem kary. Widzicie, sama wierzę, że kara powinna być adekwatna do przewinienia i najpewniej mój chory umysł wymyśliłby podobną formę, jednak oglądając to z perspektywy osoby obywającej wyrok, nie jestem już taka pewna, czy to słuszne.
Od trzeciego sezonu serial przejął Netflix, co wiele zmieniło. Odcinki stały się dłuższe i w tym sezonie pojawiło się ich aż sześć, więc ograniczę się do dwóch najważniejszych. Pierwszy z nich "Nosedive" jest chyba najbardziej przerażający, bo choć teoretycznie futurystyczny, to już teraz widać początki tej przyszłości. Opowiada historię świata, w którym ludzi po interakcji wystawiają sobie ocenę. Wyobraźcie sobie, że wracacie autobusem i ktoś śmierdział - łapiecie za telefon celujecie w jego stronę i dajecie mu zero gwiazdek. Kelner obsłużył Was w znakomity sposób i widać, że zna się na swoim fachu? Dajecie mu pięć gwiazdeczek. Znajoma Was zdenerwowała? Dajcie tej cholerze jedną gwiazdkę. Ktoś wrzucił ładne zdjęcie w social media - dajcie odpowiednią ilość tych cholernych gwiazdek! Tylko na co są te gwiazdki? Mogłabym Wam powiedzieć, ale po co? Czy nie lepiej zadać sobie pytanie po co są one nam dzisiaj, gdy oceniamy choćby zdjęcia na intagramie dając serduszka? Staramy się znaleźć ładne tło, dobre ujęcie, a w zamian i tak dostajemy coś tak nieznaczącego jak serduszko. Czy to wystarczająca nagroda, by teraz obiad, który wystygł, bo musieliśmy nacykać dziesiątki fotek? Nope! Teraz już wiecie, dlaczego na Gosiarellowym instagramie nie ma zdjęć jedzenia! A tak poważnie, naprawdę nie podoba mi się to, że kiedyś jakaś technologia pozwoli nam oceniać ludzi, tak jak oceniamy filmy, zdjęcia, czy restauracje. Przyszłość pokazana w "Nosedive" przeraża mnie bardziej od każdej innej pokazanej w "Black Mirror".
Drugi odcinek, czyli "Playtest" jest interesujący, ponieważ zamiast mnie przerazić, zafascynował mnie strasznie! Opowiadał o firmie zajmującej się tworzeniem gier komputerowych w klimacie horroru. Założyciel postanowił przenieść strasznie graczy na nowy poziom, tworząc grę na najwyższym levelu wirtualnej rzeczywistości, czyli taką, która dzięki zaaplikowaniu specjalnego interfejsu w ciele gracza, potrafiłaby dokładnie zlokalizować to, co wywołuje u niego największe lęki i do tego dopasować scenariusz, który rozgrywa się na jego oczach. Tam nie gra się za pomocą pada, lecz samym sobą, bo wszystko rozbija się o wywołanie odpowiednich halucynacji. Fascynujące! Nie grałabym! Mam arachnofobię i wierzę, że jestem zdrowa psychicznie, dlatego podziękuję za taki horror. Niemniej scenariusz w innym klimacie byłby bardzo spoko.
Z racji tego, że odcinki nie są ze sobą w żaden sposób powiązane, zacznijcie od dowolnego odcinka, bo nie jestem pewna, czy po pierwszym będziecie w stanie się przełamać, do oglądnięcia kolejnych. Skoro już opisałam mniej więcej tematykę poszczególnych epizodów, to skorzystajcie z niej, by znaleźć taki, który najbardziej Was zainteresuje. Przy okazji ostrzegam, że wraz z pojawieniem się nowego sezonu, mogę się skusić na opisywanie poszczególnych odcinków, bo bezspoilerowo i zbiorowo jest ciężko.
Ps. Jak sądzicie, jak może wyglądać nasza przyszłość? W którym kierunku podążymy (ci z Was, którzy widzieli już serial mogą się posłużyć odcinkiem) i co nas może zgubić?
Ps2. Jeśli obejrzeliście już "Black Mirror" dajcie znać, który odcinek najbardziej się Wam podobał i dlaczego.
Każdy odcinek "Black Mirror" odpowiada inną historię, o innych bohaterach, żyjących w różnych wersjach przyszłości - czasami niedalekiej i wręcz wyglądającej prawie, jak nasza rzeczywistość, a czasami oddalonej o kilkanaście/kilkadziesiąt lat. Teoretycznie jest to karykatura, chociaż mnie osobiście przerażają możliwe konsekwencje rozwoju naszej cywilizacji. Wierzę, że bez przykładów nie zrozumiecie, co mam na myśli, więc pozwolę sobie opisać pokrótce każdy odcinek (UWAGA: możliwe spoilery).
O odcinkach
Odcinek pierwszy, czyli zmora, przez którą tak długo wzbraniałam się przed oglądaniem, dotyczy kontrowersyjnego żądania porywacza, który tylko po jego spełnieniu wypuści przetrzymywaną księżniczkę. Nie powiem Wam, czego dotyczy warunek, ani czy został zrealizowany, za to zdradzę, że stanowi sprawdzian tego, jak wiele jest w stanie poświęcić człowiek, by uratować drugą osobę, a tym samym nie zostać zniszczony przez opinię publiczną. Właściwie wierzę, że opinia mas - osób całkiem obcych, które zasadniczo nie powinny dla nas wiele znaczyć, wywołuje niezwykła presję.Po ciężkim starcie, drugi odcinek mnie kupił. Twórcy przenieśli nas w odległą przyszłość, w której zwykli ludzie są niewolnikami systemu i technologii. Wydostanie się z szarej rzeczywistości jest niezwykle kosztowne, a i tak nie gwarantuje lepszej przyszłości. Jeśli mam być szczera, to właśnie ten odcinek pokazuje prawdę o naszym społeczeństwie. Jesteśmy więźniami systemu. Codziennie pracujemy, a za zarobione pieniądze kupujemy w większości nie przydatne rzeczy. Wirtualne, nienamacalne, nie potrzebne i to ma być nagroda za nasz trud? Dla rozrywki wyśmiewamy innych, karmiąc się ich cierpieniem, a gdy udaje nam się wydostać, to wpadamy z jednej pułapki w kolejną. Mało ludzi robi w życiu to, co naprawdę sprawia im prawdziwą radość.
W trzecim odcinku zaprezentowano nam prawdziwie fascynujący gadżet - ziarno/implant, który pozwala nam nagrywać wszystkie wspomnienia i odtwarzać w dowolnej chwili. Wyobraźcie sobie, że moglibyście odtworzyć każde wspomnienie, a nawet wyświetlić je na ekranie, by podzielić się nim z przyjaciółmi. Zachwycające! Najpewniej to jedyny odcinek, którego przesłanie opatrzenie zrozumiałam, ale to przez to, że dla mnie poznanie prawdy jest lepsze od życia w kłamstwie.
Pierwszy sezon "Black Mirror" ma tylko trzy odcinki. Podobnie, jak drugi sezon, który rozpoczyna epizod skupiający się na przeżywaniu żałoby. Tu ponownie na scenę wkrada się technologiczna nowość, która pozwala zrozpaczonym osobą na ponowny kontakt ze zmarłym bliskim, a raczej z programem, który go naśladuje dzięki analizie wszystkich cyfrowych danych, które denat po sobie zostawił. Następna historia "Biały niedźwiedź" jest mocniejsza i w niej nie jestem w stanie powstrzymać się od spoilera, więc nie mówcie, że nie ostrzegałam! Tym razem poruszono problem kary. Widzicie, sama wierzę, że kara powinna być adekwatna do przewinienia i najpewniej mój chory umysł wymyśliłby podobną formę, jednak oglądając to z perspektywy osoby obywającej wyrok, nie jestem już taka pewna, czy to słuszne.
Opisywanie odcinka o Woldo pominę. Sami zdecydujcie czego dotyczy. |
Od trzeciego sezonu serial przejął Netflix, co wiele zmieniło. Odcinki stały się dłuższe i w tym sezonie pojawiło się ich aż sześć, więc ograniczę się do dwóch najważniejszych. Pierwszy z nich "Nosedive" jest chyba najbardziej przerażający, bo choć teoretycznie futurystyczny, to już teraz widać początki tej przyszłości. Opowiada historię świata, w którym ludzi po interakcji wystawiają sobie ocenę. Wyobraźcie sobie, że wracacie autobusem i ktoś śmierdział - łapiecie za telefon celujecie w jego stronę i dajecie mu zero gwiazdek. Kelner obsłużył Was w znakomity sposób i widać, że zna się na swoim fachu? Dajecie mu pięć gwiazdeczek. Znajoma Was zdenerwowała? Dajcie tej cholerze jedną gwiazdkę. Ktoś wrzucił ładne zdjęcie w social media - dajcie odpowiednią ilość tych cholernych gwiazdek! Tylko na co są te gwiazdki? Mogłabym Wam powiedzieć, ale po co? Czy nie lepiej zadać sobie pytanie po co są one nam dzisiaj, gdy oceniamy choćby zdjęcia na intagramie dając serduszka? Staramy się znaleźć ładne tło, dobre ujęcie, a w zamian i tak dostajemy coś tak nieznaczącego jak serduszko. Czy to wystarczająca nagroda, by teraz obiad, który wystygł, bo musieliśmy nacykać dziesiątki fotek? Nope! Teraz już wiecie, dlaczego na Gosiarellowym instagramie nie ma zdjęć jedzenia! A tak poważnie, naprawdę nie podoba mi się to, że kiedyś jakaś technologia pozwoli nam oceniać ludzi, tak jak oceniamy filmy, zdjęcia, czy restauracje. Przyszłość pokazana w "Nosedive" przeraża mnie bardziej od każdej innej pokazanej w "Black Mirror".
Drugi odcinek, czyli "Playtest" jest interesujący, ponieważ zamiast mnie przerazić, zafascynował mnie strasznie! Opowiadał o firmie zajmującej się tworzeniem gier komputerowych w klimacie horroru. Założyciel postanowił przenieść strasznie graczy na nowy poziom, tworząc grę na najwyższym levelu wirtualnej rzeczywistości, czyli taką, która dzięki zaaplikowaniu specjalnego interfejsu w ciele gracza, potrafiłaby dokładnie zlokalizować to, co wywołuje u niego największe lęki i do tego dopasować scenariusz, który rozgrywa się na jego oczach. Tam nie gra się za pomocą pada, lecz samym sobą, bo wszystko rozbija się o wywołanie odpowiednich halucynacji. Fascynujące! Nie grałabym! Mam arachnofobię i wierzę, że jestem zdrowa psychicznie, dlatego podziękuję za taki horror. Niemniej scenariusz w innym klimacie byłby bardzo spoko.
Ogólnie o Black Mirror
Szczerze Wam powiem, że ten serial jest creepy. Wszystko, co widzicie oglądając poszczególne odcinki, nie jest tym, czym Wam się z początku wydaje. Jest mocny. Jest dobry. Pozwala się zastanowić, w jak niebezpieczną stronę zmierza nasze społeczeństwo. Może zadziałać na Was, jak "Rok 1984" Orwela na jemu współczesnych czytelników. Mnie osobiście ten serial przeraża. Przy zaprezentowanych tam możliwych scenariuszach naszej przyszłości, dostaję gęsiej skórki i niemal modlę się o zombie apokalipsę, bo nawet ona wydaje się przyjemniejszą wizją.Z racji tego, że odcinki nie są ze sobą w żaden sposób powiązane, zacznijcie od dowolnego odcinka, bo nie jestem pewna, czy po pierwszym będziecie w stanie się przełamać, do oglądnięcia kolejnych. Skoro już opisałam mniej więcej tematykę poszczególnych epizodów, to skorzystajcie z niej, by znaleźć taki, który najbardziej Was zainteresuje. Przy okazji ostrzegam, że wraz z pojawieniem się nowego sezonu, mogę się skusić na opisywanie poszczególnych odcinków, bo bezspoilerowo i zbiorowo jest ciężko.
Ps. Jak sądzicie, jak może wyglądać nasza przyszłość? W którym kierunku podążymy (ci z Was, którzy widzieli już serial mogą się posłużyć odcinkiem) i co nas może zgubić?
Ps2. Jeśli obejrzeliście już "Black Mirror" dajcie znać, który odcinek najbardziej się Wam podobał i dlaczego.
0 Komentarze