Typowy miłośnik popkultury jest dobrze obeznany z amerykańską popkulturą i jej ikonami, niemal równie dobrze orientuje się w europejskiej popkulturze, więc zna podstawowe schematy i wie, czego mniej więcej może się spodziewać. Niemniej azjatyckie seriale, to wciąż nieznane zakątki, w których łatwo się pogubić. Każdemu początkującemu widzowi dram przyda się poradnik oglądania, bo jeden niewłaściwy krok może zrazić do tych genialnych tworów. Po przeprowadzeniu wielu testach na ludziach mogę śmiało przedstawić wam instrukcje obsługi poruszania się po koreańskich dramach.
Jeśli do tej pory nie oglądaliście żadnej dramy, to zapewniam was, że wszystko, co o nich sądzicie, jest błędne. Widzowie przyzwyczajeni do amerykańskiej i europejskiej popkultury zazwyczaj wyrabiają sobie zdanie o azjatyckim kinie na podstawie obejrzanych w młodości anime lub własnym wyobrażeniu, jak to mogłoby wyglądać. To oczywiście błąd, więc aby ocenić dramy musicie przynajmniej jedną (właściwie przynajmniej kilka) z nich obejrzeć i samemu się przekonać, z czym to się je. Na samym początku możecie obawiać się kilku rzeczy, które mogą zrazić do oglądania, dlatego obalmy mity.
Przede wszystkim powinniście przeczytać artykuł „Czy warto oglądać dramy? 7 powodów na nie!”, gdzie dowiecie się, co złego was czeka, gdy uzależnicie się od dram (w tym m.in. amerykańskie seriale zaczną nudzić). Niemniej i tak powinnam uprzedzić, co dodatkowo was czeka w czasie tej próby.
Przede wszystkim forma. Dramy mają format, do którego nie jesteśmy przyzwyczajeni. Każdy odcinek trwa mniej więcej godzinę, a całość składa się przeciętnie z 16-20 odcinków. To dużo i mało zarazem. Warto wiedzieć, że dramy rozkręcają się bardzo powoli (WAŻNE: Przy oglądaniu dram zastosujcie zasadę trzech odcinków, bo właśnie tyle potrzebujecie, by upewnić się, że fabuła wam się spodoba lub nie), ale gdy to już się stanie, to akcja pędzi jak szalona. To, co twórcy dram zawierają w tych 20 odcinkach, ich amerykańcy koledzy po fachu ciągnęliby przez 10 sezonów. Wierzcie mi, to duży plus dla dram. Poza tym w końcu dostajemy zamkniętą całość, której nie musimy oglądać przez połowę naszego życia, a także nie musimy żyć w strachu, że nigdy nie poznamy zakończenia, co często się zdarza, gdy amerykańskie stacje postanawiają anulować serial z dnia na dzień.
Dramy będą dla Was nowością pod każdym względem. Zarówno językowym, czy kulturowym, jak i pod względem schematu, który jest kompletnie inny od tego, do którego jesteśmy przyzwyczajeni (jesteście ciekawi co to za schemat? Łapcie: 10 motywów, które zobaczysz w każdej dramie). Tu rządzi romans i emocje, choć nie tylko. Mamy również nagłe zwroty akcji, które są zaskakujące i tajemnice, które czasami da się odgadnąć, ale rozwiązują się dość szybko i pojawiają się kolejne. Ogólnie sporo się w nich dzieje, nawet wtedy, gdy są przepełnione flashbackami i scenami pełnymi przeciągłych spojrzeń. W dużej mierze przez tę zawrotną akcję i naszpikowaną ciekawymi elementami fabułę, może być wam ciężko wrócić do amerykańskich, czy europejskich seriali, bez wrażenia, że są one zbyt przeciągane i nudne.
Poza rozbudowanymi wątkami, masą bohaterów i pędzącą w szalonym tempie akcją, musicie się również przygotować na to, że dramy często bywają słodkie. Bardzo słodkie, polane lukrem i strasznie urocze (najlepszymi przykładami jest m.in. „Shopping King Louie” i „Hwarang”). Przy tym grają na emocjach widzów po mistrzowsku. Zdecydowanie warto się na to przygotować, ale nie bójcie się tego, bo dzięki poniższemu planowi działania będziecie oswajać się z tym stopniowo.
ETAP 1: Europejskie i amerykańskie kino znacznie różni się od azjatyckiego, więc by nie nabawić się szoku kulturowego najlepiej zacząć od „W”, który jest idealnym pomostem między tym co znamy, a tym, co chcemy poznać. Pokrótce „W — Two Worlds” opowiada historię bohatera komiksu i czytelniczki, która przez przypadek do tego komiksu wchodzi. Całość opiera się na połączeniu świata komiksowego z rzeczywistym oraz próbach złapania tajemniczego mordercy. Dzięki szybkiej akcji i dość nietypowej tematyki, w tej dramie nie ma zbyt dużo miejsca na przedstawienie zawiłości koreańskich obyczajów, więc będziecie mogli na spokojnie przyzwyczaić się do dram. Oczywiście poza tym, że „W” jest idealnym pomostem między popkulturą, którą znamy i azjatycką, to przy tym jest jedną z najlepszych dram, jakie do tej pory obejrzałam. Niemniej jeśli uważacie, że komiksowa oprawa nie jest dla was odpowiednia, to dobrą alternatywą będzie „I Remember You” (zwane również „Hello Monster”), który jest skrzyżowaniem Dextera z Sherlockiem i również posiada bardzo uniwersalną formę przypominającą amerykańskie seriale kryminalne, choć nie jest proceduralem.
Czy dram warto się bać?
Jeśli do tej pory nie oglądaliście żadnej dramy, to zapewniam was, że wszystko, co o nich sądzicie, jest błędne. Widzowie przyzwyczajeni do amerykańskiej i europejskiej popkultury zazwyczaj wyrabiają sobie zdanie o azjatyckim kinie na podstawie obejrzanych w młodości anime lub własnym wyobrażeniu, jak to mogłoby wyglądać. To oczywiście błąd, więc aby ocenić dramy musicie przynajmniej jedną (właściwie przynajmniej kilka) z nich obejrzeć i samemu się przekonać, z czym to się je. Na samym początku możecie obawiać się kilku rzeczy, które mogą zrazić do oglądania, dlatego obalmy mity.
Zarzut #1: Irytujący język
Dla większości z nas język koreański jest kompletnie niezrozumiały, więc musimy posiłkować się napisami. W filmach i serialach z anglojęzycznymi (i niektórymi europejskimi) aktorami bardzo często nie musimy się wysilać, by zrozumieć kwestie aktorów, ponieważ albo znamy ten język całkiem nieźle, albo przynajmniej osłuchaliśmy się go dostatecznie, by coś tam z rzucanych kwestii wyłapać. Za to języki azjatyckie brzmią dla nas bardzo egzotycznie i bardzo często ciężko nam przyzwyczaić się do słuchania ich. Sama początkowo byłam tak przerażona, że pierwszą dramę oglądałam na ściszonych głośnikach. Aktualnie (po 3 miesiącach oglądania dram) mogę śmiało powiedzieć, że język nie tylko mnie nie irytuje (przestał po 3 obejrzanych odcinkach), ale także rozumiem już niektóre zdania.Oppa będzie pierwszym koreańskim słowem, które się nauczycie. |
Zarzut #2: Postacie będą się mylić.
Badania potwierdzają, że trudno nam rozróżnić twarze ludzi innej rasy, jednak dotąd nie spotkałam się z dramą, w której myliłabym bohaterów dram i mieszaliby mi się ze sobą bardziej, niż postacie z „Gry o tron”. Ten zarzut to naprawdę mit, więc nie będziecie mieli z tym problemów. Chociaż imiona ciężko będzie zapamiętać (i wymówić).
Zarzut #3: To głupie/nie spodoba mi się.
Ogólna awersja i przekonanie, że azjatyckie kino jest czymś złym/naiwnym/głupim jest dość powszechna. Sama dość długo żyłam w błędnym przekonaniu, że dramy mi się nie spodobają. Nawet nie w sensie, że są gorsze od amerykańskich seriali (choć trochę też), ale głównie nie wyobrażałam sobie, że mogłyby mi się spodobać. Na szczęście wychodzę z założenia, że dopóki nie spróbuję, to się nie dowiem, więc zaryzykowałam i stałam się fanką. Wierzę, że wam również mogą przypaść do gustu, jeśli dacie im szansę i zaczniecie oglądać zgodnie z podaną poniżej instrukcją.
Co powinniście wiedzieć o dramach?
Przede wszystkim forma. Dramy mają format, do którego nie jesteśmy przyzwyczajeni. Każdy odcinek trwa mniej więcej godzinę, a całość składa się przeciętnie z 16-20 odcinków. To dużo i mało zarazem. Warto wiedzieć, że dramy rozkręcają się bardzo powoli (WAŻNE: Przy oglądaniu dram zastosujcie zasadę trzech odcinków, bo właśnie tyle potrzebujecie, by upewnić się, że fabuła wam się spodoba lub nie), ale gdy to już się stanie, to akcja pędzi jak szalona. To, co twórcy dram zawierają w tych 20 odcinkach, ich amerykańcy koledzy po fachu ciągnęliby przez 10 sezonów. Wierzcie mi, to duży plus dla dram. Poza tym w końcu dostajemy zamkniętą całość, której nie musimy oglądać przez połowę naszego życia, a także nie musimy żyć w strachu, że nigdy nie poznamy zakończenia, co często się zdarza, gdy amerykańskie stacje postanawiają anulować serial z dnia na dzień.
Dramy będą dla Was nowością pod każdym względem. Zarówno językowym, czy kulturowym, jak i pod względem schematu, który jest kompletnie inny od tego, do którego jesteśmy przyzwyczajeni (jesteście ciekawi co to za schemat? Łapcie: 10 motywów, które zobaczysz w każdej dramie). Tu rządzi romans i emocje, choć nie tylko. Mamy również nagłe zwroty akcji, które są zaskakujące i tajemnice, które czasami da się odgadnąć, ale rozwiązują się dość szybko i pojawiają się kolejne. Ogólnie sporo się w nich dzieje, nawet wtedy, gdy są przepełnione flashbackami i scenami pełnymi przeciągłych spojrzeń. W dużej mierze przez tę zawrotną akcję i naszpikowaną ciekawymi elementami fabułę, może być wam ciężko wrócić do amerykańskich, czy europejskich seriali, bez wrażenia, że są one zbyt przeciągane i nudne.
Dramy mają własny schemat, który może was oczarować. |
Poza rozbudowanymi wątkami, masą bohaterów i pędzącą w szalonym tempie akcją, musicie się również przygotować na to, że dramy często bywają słodkie. Bardzo słodkie, polane lukrem i strasznie urocze (najlepszymi przykładami jest m.in. „Shopping King Louie” i „Hwarang”). Przy tym grają na emocjach widzów po mistrzowsku. Zdecydowanie warto się na to przygotować, ale nie bójcie się tego, bo dzięki poniższemu planowi działania będziecie oswajać się z tym stopniowo.
Od czego zacząć oglądać dramy?
ETAP 1: Europejskie i amerykańskie kino znacznie różni się od azjatyckiego, więc by nie nabawić się szoku kulturowego najlepiej zacząć od „W”, który jest idealnym pomostem między tym co znamy, a tym, co chcemy poznać. Pokrótce „W — Two Worlds” opowiada historię bohatera komiksu i czytelniczki, która przez przypadek do tego komiksu wchodzi. Całość opiera się na połączeniu świata komiksowego z rzeczywistym oraz próbach złapania tajemniczego mordercy. Dzięki szybkiej akcji i dość nietypowej tematyki, w tej dramie nie ma zbyt dużo miejsca na przedstawienie zawiłości koreańskich obyczajów, więc będziecie mogli na spokojnie przyzwyczaić się do dram. Oczywiście poza tym, że „W” jest idealnym pomostem między popkulturą, którą znamy i azjatycką, to przy tym jest jedną z najlepszych dram, jakie do tej pory obejrzałam. Niemniej jeśli uważacie, że komiksowa oprawa nie jest dla was odpowiednia, to dobrą alternatywą będzie „I Remember You” (zwane również „Hello Monster”), który jest skrzyżowaniem Dextera z Sherlockiem i również posiada bardzo uniwersalną formę przypominającą amerykańskie seriale kryminalne, choć nie jest proceduralem.
(z podziałem na gatunki)
ETAP 2: Gdy pierwsze kroki za wami (czytaj: obejrzeliście jeden z wyżej wymienionych tytułów), czas mocniej się wdrażać w klimat koreańskich dram. Wierzę, że od tego momentu mniej więcej wiecie, czego możecie się spodziewać, a przy tym staliście się bardziej tolerancyjni na inność tego gatunku. Przed wami trzy genialne pozycje, które wciągną was, uzależnią od dram i co najważniejsze przyzwyczają do koreańskich 'dziwactw'. Na tym etapie powinniście obejrzeć przynajmniej dwie z wymienionych poniżej.
☞ Dla fanów fantasy młodzieżówek (w typie „Pretty Little Liars”, czy „Lying Game”) idealne będzie „Who Are You: School 2015” (więcej na jej temat przeczytacie w paczce dram #1), które skupia się na siostrach bliźniaczkach rozdzielonych w dzieciństwie. Jedna z nich ma cudowne życie, druga beznadziejne. Obie zaginęły w tym samym czasie, ale odnajduje się tylko jedna, a w dodatku kompletnie nie pamiętam kim jest. Drama ma w sobie tajemnice, mrok i romans, a wątki są prowadzone bardzo dobrze, więc szczerze polecam. Zwłaszcza że to właśnie ona nauczy was, czym jest Second Lead Syndrome. Ostrzegam, to będzie bolesna nauka. Przy okazji nie zrażajcie się pierwszym odcinkiem, który jest naprawdę kiepski, bo później serial zmienia się diametralnie.
☞ Osoby lubiące komedie zdecydowanie powinni się skusić na „Strong Woman Do Bong Soon”, który opowiada o dziewczynie obdarzonej ogromną siłą, której nawet Herkules by się nie powstydził. Jej moc ma jednak ograniczenia — zniknie, jeśli użyje się jej w złym celu. Na szczęście dziewczyna jest na wskroś dobra, chociaż nie bawi się w superbohaterkę, to przypadkowo rozprawia się z gangsterami, próbuje powstrzymać mordercę i porywacza kobiet, a przy tym broni super słodkiego szefa przed grożącymi mu niebezpieczeństwami. Ta drama przygotuje was na niesamowitą ilość lukru pokrywającą koreańskie produkcje. Ostrzegam, jest naprawdę słodziutka.
☞ Widzowie, którzy lubią oglądać na ekranie perypetie dorosłych bohaterów koniecznie powinni się skusić na „Kill me, Heal me”. Główny bohater dramy, Cha Do-hyun cierpi na osobowość mnogą, co oznacza, że w jego ciele żyje kilka osobowości. Każda z nich ma inne imię, odmienne wzorce zachowań, wspomnienia, iloraz inteligencji, wiek, a nawet płeć, a każda z nich potrafi rozbawić, zaskoczyć i podbić serce. Oczywiście wszystko kręci się wokół romansu z panią doktor oraz mrocznej tajemnicy, która wywołała rozdwojenie jaźni bohatera. Polecam ten tytuł całym sercem, ponieważ to naprawdę rewelacyjna drama, która pobiła większość znanych mi amerykańskich seriali. Dla was najważniejsze jest to, że oswoicie się z piszczącymi bohaterkami i bohaterami, którzy okazjonalnie zachowują się odrobinę zniewieściale. Ostrzegam, że szybko uznacie to za urocze, choć rozwrzeszczane bohaterki mogą was dalej irytować.
☞ Dla fanów fantasy młodzieżówek (w typie „Pretty Little Liars”, czy „Lying Game”) idealne będzie „Who Are You: School 2015” (więcej na jej temat przeczytacie w paczce dram #1), które skupia się na siostrach bliźniaczkach rozdzielonych w dzieciństwie. Jedna z nich ma cudowne życie, druga beznadziejne. Obie zaginęły w tym samym czasie, ale odnajduje się tylko jedna, a w dodatku kompletnie nie pamiętam kim jest. Drama ma w sobie tajemnice, mrok i romans, a wątki są prowadzone bardzo dobrze, więc szczerze polecam. Zwłaszcza że to właśnie ona nauczy was, czym jest Second Lead Syndrome. Ostrzegam, to będzie bolesna nauka. Przy okazji nie zrażajcie się pierwszym odcinkiem, który jest naprawdę kiepski, bo później serial zmienia się diametralnie.
Syndrom tego drugiego bywa bardzo traumatyczny. |
☞ Osoby lubiące komedie zdecydowanie powinni się skusić na „Strong Woman Do Bong Soon”, który opowiada o dziewczynie obdarzonej ogromną siłą, której nawet Herkules by się nie powstydził. Jej moc ma jednak ograniczenia — zniknie, jeśli użyje się jej w złym celu. Na szczęście dziewczyna jest na wskroś dobra, chociaż nie bawi się w superbohaterkę, to przypadkowo rozprawia się z gangsterami, próbuje powstrzymać mordercę i porywacza kobiet, a przy tym broni super słodkiego szefa przed grożącymi mu niebezpieczeństwami. Ta drama przygotuje was na niesamowitą ilość lukru pokrywającą koreańskie produkcje. Ostrzegam, jest naprawdę słodziutka.
☞ Widzowie, którzy lubią oglądać na ekranie perypetie dorosłych bohaterów koniecznie powinni się skusić na „Kill me, Heal me”. Główny bohater dramy, Cha Do-hyun cierpi na osobowość mnogą, co oznacza, że w jego ciele żyje kilka osobowości. Każda z nich ma inne imię, odmienne wzorce zachowań, wspomnienia, iloraz inteligencji, wiek, a nawet płeć, a każda z nich potrafi rozbawić, zaskoczyć i podbić serce. Oczywiście wszystko kręci się wokół romansu z panią doktor oraz mrocznej tajemnicy, która wywołała rozdwojenie jaźni bohatera. Polecam ten tytuł całym sercem, ponieważ to naprawdę rewelacyjna drama, która pobiła większość znanych mi amerykańskich seriali. Dla was najważniejsze jest to, że oswoicie się z piszczącymi bohaterkami i bohaterami, którzy okazjonalnie zachowują się odrobinę zniewieściale. Ostrzegam, że szybko uznacie to za urocze, choć rozwrzeszczane bohaterki mogą was dalej irytować.
Po ukończeniu trzech etapów jesteście gotowi samodzielnie poruszać się w świecie k-dram. Nic was już nie zrazi i nie oderwie od koreańskich seriali. Jesteście przygotowani niemal na wszystko, co możecie w nich zobaczyć. Z pewnością znajdziecie wiele ciekawych tytułów, a jeśli szukacie rekomendacji, to uważnie obserwujcie kategorie dramy, a przede wszystkim paczki z dramami (paczka nr 1, paczka nr 2, paczka nr 3, etc. ). Gdy już poznacie wiele tytułów i łączące je schematy, to z pewnością docenicie urok amerykańsko-koreańskiej produkcji „Dramaworld".
Gdzie oglądać koreańskie dramy?
Nie przesadzę, pisząc, że koreańskie dramy są trudno dostępnym towarem. Zazwyczaj ciężko je upolować w telewizji. Na szczęście są serwisy, dzięki którym będziecie w stanie obejrzeć dramy po polsku.
Na Netflixie jest ich kilka, a oferta ciągle się rozrasta, jednak szczególnie polecam Viki.com, gdzie możecie znaleźć bogatą ilość tytułów z polskimi napisami (przełącza się w opcjach oglądania na odpowiedni język). Niestety nie wszystkie dramy zostały przetłumaczone na nasz język, a część z nich nie jest dostępna do oglądania w naszym kraju. Niemniej dzięki wyszukiwarce będziecie w stanie znaleźć odpowiednie. Przy okazji ciekawą opcją są zamieszczane w prawym górnym rogu playera komentarze widzów, które potrafią rozbawić.
Innymi prężnie działającymi serwisami z dramami są także Centrum-dramy oraz Drama-online. Warto dodać, że na każdej z nich należy założyć konto, by móc oglądać interesujące nas tytuły. [Edit 2019: Wystartował nowy portal - Dramaaddicts, więc daję znać]
Wiecie już co, gdzie i dlaczego warto oglądać, więc pozostaje mi jedynie uprzedzić przed skutkami ubocznymi. K-dramy są niebywale uzależniające! Ciężko przestać je oglądać, jeśli 'kliknęło' i mam tutaj na myśli zarówno oglądanie jednego odcinka za drugim, jak i maratony dram, gdy po jednej skończonej nie sposób odpuścić sobie włączenie następnej. Na chwilę obecną obawiam się, że jest to nieuleczalny wirus. Także... bawcie się dobrze!
A jeśli chcecie przeczytać wszystkie opublikowane tu teksty o azjatyckiej popkulturze, kliknijcie poniżej:
Jeśli jesteście ciekawi, co sądzą o dramach obiekty wspomnianego eksperymentu, to zapraszam:
Innymi prężnie działającymi serwisami z dramami są także Centrum-dramy oraz Drama-online. Warto dodać, że na każdej z nich należy założyć konto, by móc oglądać interesujące nas tytuły. [Edit 2019: Wystartował nowy portal - Dramaaddicts, więc daję znać]
Wiecie już co, gdzie i dlaczego warto oglądać, więc pozostaje mi jedynie uprzedzić przed skutkami ubocznymi. K-dramy są niebywale uzależniające! Ciężko przestać je oglądać, jeśli 'kliknęło' i mam tutaj na myśli zarówno oglądanie jednego odcinka za drugim, jak i maratony dram, gdy po jednej skończonej nie sposób odpuścić sobie włączenie następnej. Na chwilę obecną obawiam się, że jest to nieuleczalny wirus. Także... bawcie się dobrze!
A jeśli chcecie przeczytać wszystkie opublikowane tu teksty o azjatyckiej popkulturze, kliknijcie poniżej:
i...
...wpadnijcie na Facebooka, gdzie każdy wtorek jest Azjatyckim Wtorkim!
Jeśli jesteście ciekawi, co sądzą o dramach obiekty wspomnianego eksperymentu, to zapraszam:
☞ eM poleca: Kilka rzeczy o których powinniście wiedzieć zanim zaczniecie oglądać dramy
☞ Nałogowy książkoholik: Najpierw mnie porwali, potem zniewoli, a na koniec się zakochałam – o k-dramach słów kilka
Ps. Podrzucajcie link znajomy, bo im więcej nas po mrocznej stronie mocy - tym weselej!
☞ Nałogowy książkoholik: Najpierw mnie porwali, potem zniewoli, a na koniec się zakochałam – o k-dramach słów kilka
Ps. Podrzucajcie link znajomy, bo im więcej nas po mrocznej stronie mocy - tym weselej!
0 Komentarze