Często w popkulturze przewija się motyw tworzenia popkultury. Oglądamy proces tworzenia pisarzy i ich zmagania z pisaniem książek. Poznajemy początkujących reżyserów, scenarzystów, szefów wytwórni i aktorów, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki na swojej drodze ku wspaniałej karierze. Zaś w „Famous in Love” jest serialem, w którym oglądamy zmagania całej ekipy nad stworzeniem filmowej adaptacji bestsellerowej książki „Locked”.
Historia Paige Townsen (Bella Thorne) zaczęła się, gdy studio odpowiedzialne za przeniesienie światowego bestselleru na duży ekran, ogłosiło casting, w którym mogła wziąć udział każda fanka. Peige nie miała zamiaru brać w nim udziału. Zgłosiła się, bo zaciągnęła ją przyjaciółka i tak przez przypadek dostała rolę August Roch — swojej ulubionej fikcyjnej bohaterki. Jeszcze nim na planie filmowym padł pierwszy klaps, dziewczyna zyskała ogromną sławę, uwikłała się w trójkąt miłosny i rodzinny dramat, bo przecież miała się uczyć, a nie bawić w aktorkę. Ogólnie cały pierwszy sezon pokazuje, że ta jedna zmiana sprawiła, że jej dotychczasowe życie legło w gruzach, ale w zamian ma szansę zbudować je od nowa.
Odnoszę wrażenie, że aktualnie bardzo na topie jest tworzenie seriali o aktorach i życiu w Hollywood. Z dawnych lat pamiętam tylko „Ekipę”, a w tym roku zadebiutowało m.in. „The Arrangement” (opisywałam go w serialowych premierach wiosennych), czy „I'm Dying Up Here” (okey, to o komikach, ale to w sumie dość pokrewne). „Famous in Love” specjalnie nie wyróżnia się na ich tle, chociaż jest tworzony raczej dla odrobinę młodszej widowni (ma w sobie tak wiele z teen dram!) i jest bardzo w klimacie „90210”, które w sumie opiera się na podobnym założeniu, czyli 'nowa' dziewczyna z impetem wkracza w świat pięknych, bogatych i popularnych dzieciaków, tylko w tle liceum zamieniono na plan filmowy.
Niemniej to właśnie to filmowe tło urzekło mnie najbardziej. Wszystkie rozmowy dotyczące książki i sceny kręcenia jej adaptacji wzbudziły moją ciekawość. W „Locked” też mamy trójkąt miłosny, ale do tego dochodzi wątek podróży w czasie i te wspaniałe kostiumy! Poważnie, mam wrażenie, że to, co oni tam kręcą mogłoby się okazać rewelacyjnym filmem i bardzo chciałabym go obejrzeć. Co prawda trochę nie ogarniam fabuły z racji tego, że sceny są kręcone bez porządku chronologicznego, lecz przez to jak bohaterowie/aktorzy mają czas pojawić się na planie. Niemniej podobnie wygląda spora część zwiastunów, które i tak zmuszają mnie i rzesze widzów do ruszenia tyłka do najbliższego kina. I tak sobie pomyślałam, że cudownym motywem, a zarazem chwytem marketingowym byłoby stworzenie filmu „Locked” (oczywiście z udziałem aktorów wcielających się w bohaterów na serialowym planie filmowym) naprawdę tj. w naszej rzeczywistości, abyśmy mogli go obejrzeć. Sam film mógłby z powodzeniem na siebie zarobić, a doliczając do tego fakt, że widzowie serialu dodatkowo zasililiby kasy kinowe byłoby gwarancją sukcesu! Naprawdę dziwi mnie, że tęgie głowy Hollywoodu jeszcze na to nie wpadły (przecież nie tylko Gosiarella jest taka mądra).
Wrócę jednak do serialu, bo przecież o nim mowa, a nie o (jeszcze) fikcyjnym filmie. Muszę przyznać, że spodziewałam się czegoś znacznie gorszego i „Famous in Love” pozytywnie mnie zaskoczyło. Może i gra aktorska nie jest na najwyższym poziomie, ale nie ma też powodu do płaczu. Serial ma przyjemny, lekki klimat i naprawdę dobrze się go ogląda. Tylko ten trójkąt miłosny i cała postać Jake'a (Charlie DePew) woła o pomstę. Takiego drewna dawno nie widziałam, ale to pewnie przez to, że w lesie dawno nie byłam. Właściwie jak tak teraz myślę to i Georgie Flores jako Cassandra też nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia. W ogóle wiele wątków wycięłabym w pień, by zrobić miejsce dla tych ciekawszych, czyli o zawirowaniach związanych z produkcją filmu. Okey, czas spojrzeć prawdzie w oczy: „Famous in Love” jest dość przeciętym serialem o rewelacyjnie zapowiadającym się filmie i gdybym miała wybierać wolałabym oglądać „Locked”! Niemniej jako serial młodzieżowy nada się na upalne dni, gdy nasz mózg jest w stanie agonalnym.
Ps. Znacie inne książki/filmy/seriale, w których opisany jest proces tworzenia czegoś, co chcielibyście popkulturowo skonsumować?
Ps2. Nie złości Was, że te fikcyjne dzieła nigdy nie powstały?
Historia Paige Townsen (Bella Thorne) zaczęła się, gdy studio odpowiedzialne za przeniesienie światowego bestselleru na duży ekran, ogłosiło casting, w którym mogła wziąć udział każda fanka. Peige nie miała zamiaru brać w nim udziału. Zgłosiła się, bo zaciągnęła ją przyjaciółka i tak przez przypadek dostała rolę August Roch — swojej ulubionej fikcyjnej bohaterki. Jeszcze nim na planie filmowym padł pierwszy klaps, dziewczyna zyskała ogromną sławę, uwikłała się w trójkąt miłosny i rodzinny dramat, bo przecież miała się uczyć, a nie bawić w aktorkę. Ogólnie cały pierwszy sezon pokazuje, że ta jedna zmiana sprawiła, że jej dotychczasowe życie legło w gruzach, ale w zamian ma szansę zbudować je od nowa.
To nie zdjęcie z promocji serialu, lecz scena z serialu! |
Odnoszę wrażenie, że aktualnie bardzo na topie jest tworzenie seriali o aktorach i życiu w Hollywood. Z dawnych lat pamiętam tylko „Ekipę”, a w tym roku zadebiutowało m.in. „The Arrangement” (opisywałam go w serialowych premierach wiosennych), czy „I'm Dying Up Here” (okey, to o komikach, ale to w sumie dość pokrewne). „Famous in Love” specjalnie nie wyróżnia się na ich tle, chociaż jest tworzony raczej dla odrobinę młodszej widowni (ma w sobie tak wiele z teen dram!) i jest bardzo w klimacie „90210”, które w sumie opiera się na podobnym założeniu, czyli 'nowa' dziewczyna z impetem wkracza w świat pięknych, bogatych i popularnych dzieciaków, tylko w tle liceum zamieniono na plan filmowy.
Niemniej to właśnie to filmowe tło urzekło mnie najbardziej. Wszystkie rozmowy dotyczące książki i sceny kręcenia jej adaptacji wzbudziły moją ciekawość. W „Locked” też mamy trójkąt miłosny, ale do tego dochodzi wątek podróży w czasie i te wspaniałe kostiumy! Poważnie, mam wrażenie, że to, co oni tam kręcą mogłoby się okazać rewelacyjnym filmem i bardzo chciałabym go obejrzeć. Co prawda trochę nie ogarniam fabuły z racji tego, że sceny są kręcone bez porządku chronologicznego, lecz przez to jak bohaterowie/aktorzy mają czas pojawić się na planie. Niemniej podobnie wygląda spora część zwiastunów, które i tak zmuszają mnie i rzesze widzów do ruszenia tyłka do najbliższego kina. I tak sobie pomyślałam, że cudownym motywem, a zarazem chwytem marketingowym byłoby stworzenie filmu „Locked” (oczywiście z udziałem aktorów wcielających się w bohaterów na serialowym planie filmowym) naprawdę tj. w naszej rzeczywistości, abyśmy mogli go obejrzeć. Sam film mógłby z powodzeniem na siebie zarobić, a doliczając do tego fakt, że widzowie serialu dodatkowo zasililiby kasy kinowe byłoby gwarancją sukcesu! Naprawdę dziwi mnie, że tęgie głowy Hollywoodu jeszcze na to nie wpadły (przecież nie tylko Gosiarella jest taka mądra).
Carter Jenkins jako Rainer Devon grałby rolę Noah, a Bella Thorne jako Paige Townsen wcielałaby się w August Roch! |
Wrócę jednak do serialu, bo przecież o nim mowa, a nie o (jeszcze) fikcyjnym filmie. Muszę przyznać, że spodziewałam się czegoś znacznie gorszego i „Famous in Love” pozytywnie mnie zaskoczyło. Może i gra aktorska nie jest na najwyższym poziomie, ale nie ma też powodu do płaczu. Serial ma przyjemny, lekki klimat i naprawdę dobrze się go ogląda. Tylko ten trójkąt miłosny i cała postać Jake'a (Charlie DePew) woła o pomstę. Takiego drewna dawno nie widziałam, ale to pewnie przez to, że w lesie dawno nie byłam. Właściwie jak tak teraz myślę to i Georgie Flores jako Cassandra też nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia. W ogóle wiele wątków wycięłabym w pień, by zrobić miejsce dla tych ciekawszych, czyli o zawirowaniach związanych z produkcją filmu. Okey, czas spojrzeć prawdzie w oczy: „Famous in Love” jest dość przeciętym serialem o rewelacyjnie zapowiadającym się filmie i gdybym miała wybierać wolałabym oglądać „Locked”! Niemniej jako serial młodzieżowy nada się na upalne dni, gdy nasz mózg jest w stanie agonalnym.
Ps. Znacie inne książki/filmy/seriale, w których opisany jest proces tworzenia czegoś, co chcielibyście popkulturowo skonsumować?
Ps2. Nie złości Was, że te fikcyjne dzieła nigdy nie powstały?
0 Komentarze