Wypadałoby zacząć od wyjaśnienia, czym jest Gumiho. Gumiho to taka koreańska wersja japońskiego Kitsune, czyli iście mitycznego lisa z dziewięcioma ogonami. Legendy o tej istocie mają przeważnie dwie cechy wspólne — Gumiho może zostać człowiekiem i słynie z wyżerania ludziom wątrób. Obie te rzeczy pojawiają się również w dramie „My Girlfriend Is a Gumiho”.
Na wstępie wolę jednak zaznaczyć, że nasza śliczna Gumiho nie zjadała ludzkich wątróbeczek, lecz była to jedynie złośliwa plotka głoszona przez zazdrosne kobiety, które nie chciały oddać jej człowieka za męża. Widzicie Gumiho dostała się do świata ludzi, a jej babcia-stwórca obiecała, że lisica zostanie człowiekiem, jeśli poślubi człowieka. Gdyby nie te plotki o wątrobie nie byłoby z tym żadnego problemu, bo Gumiho była przepiękna i wszyscy mężczyźni tracili dla niej głowę... niestety wątrób oddać się bali, więc nieszczęśliwa Gumiho musiała opuścić ludzki świat. Została uwięziona w obrazie na 500 lat, aż pojawił się chłopak na tyle głupi, by dorysować lisowi dziewięć ogonów. Mniej więcej w tym momencie zaczyna się akcja dramy. Gumiho — od teraz już Gu Mi Ho (Shin Min-ah), po odzyskaniu wolności przywiązuje się do swojego wybawcy Cha Dae Woonga (Lee Seung-gi), chociaż początkowo nie z sympatii, lecz przez to, że pożyczyła mu swoje ratujące życie łzy. Jednak jak to w dramach bywa z czasem Mi Ho zaczyna lubić chłopaka, od którego się uzależniła i postanawia znaleźć sposób, by zostać człowiekiem.
Mam nieodparte wrażenie, że każda opowieść o nadprzyrodzonej istocie pragnącej zmienić się w człowieka, jest w mniejszym lub większym stopniu podobna do historii „Małej Syrenki” Andersena. Twórcy „My Girlfriend Is a Gumiho” nawet nie próbują ukryć powiązania dosłownie dając dziewczynie do ręki książkę Andersena i poświęcając jej odcinek. Niemniej i bez tego dostrzeglibyście masę podobieństw pomiędzy oboma historiami. I to nie tylko dlatego, że obie dziewczyny marzą o pozbyciu się swoich ogonów! [Spoiler] Gdy Mi Ho zakochuje się w swoim księciu zawiera pakt z bliżej niezidentyfikowaną istotą, która wręcza jej fiolkę, którą musi wypić, by po upływie 100 dni umrzeć i narodzić się jako człowiek. Problem polega na tym, że w końcu dziewczyna dowiaduje się, że po upływie tego czasu przeżyje tylko jedno z nich — ona lub jej książę. Lisica planuje się poświęcić i zniknąć w imię miłości. Brzmi znajomo? Na szczęście po pewnym czasie drama zrywa ze znanym nam wzorcem i zaczyna podążać własną ścieżką.
„My Girlfriend Is a Gumiho” polecało mi mnóstwo osób, jednak bardzo długo nie mogłam się przełamać. Powód jest bardzo prosty i trywialny, bo jest nim plakat reklamowy. Serio, patrząc na niego i znając już dramę jestem przekonana, że ktoś tam naprawdę nie chciał, by ta drama stała się popularna. Dawno nie widziałam tak kiczowatego plakatu. Zresztą spójrzcie na poniższy obrazek po prawej. Te lisie ogony wyglądają koszmarnie tandetnie, a główny aktor jak stary pryk, a nie dwudziestolatek. Patrząc na nich naprawdę nie miałam ochoty użerać się przez kilka dni oglądaniem pokrzywionych aktorów, a tym bardziej kiepskich efektów specjalnych. Na szczęście okazało się, że tandetny jest jedynie plakat, a w dramie wszystko wygląda znacznie lepiej. Ogony nie wyglądają, jak wypchane watą futrzane macki (tylko tak jak w zdjęciu po prawej), a aktorzy nie przypominają starych koreańskich perwerów (serio, spójrzcie na ich miny!).
Ogólnie muszę przyznać, że drama mi się podobała, ale daleko jej do uznania za naprawdę dobrą. Powiem Wam, czego mi zabrakło, ale najpierw sprzedam wszystkie zalety. Przede wszystkim podoba mi się całkiem nieźle rozwinięty wątek mitologiczny, czy też fantasy, którego zawsze mi brakuje w kdramach. Shin Min-ah świetnie pasuje do roli Gumiho. Jest śliczna i naprawdę widzę w niej coś lisiego, gdy wchodzi w rolę lisicy. Lubię też lekkość i humor tej produkcji. Momentami można się uśmiechnąć i dobrze bawić oglądając wszystkie niedorzeczności, a innym razem zachwycają nawiązania do baśni o syrence. Dodatkowo całkiem dobrze pasują do całości sceny związane z kręceniem dramy (zapomniałam wspomnieć, że główny bohater jest początkującym aktorem). Co prawda trochę irytuje bohater grany przez Lee Seung-gi i momentami ma się ochotę przeskoczyć wszystkie sceny z jego udziałem, bo podczas oglądania ma się wrażenie, że ogląda się dziecko, a nie ponad dwudziestoletniego faceta! Nie mam pojęcia dlaczego tak się dzieje, skoro w "Gu Family Secret" świetnie sprawdził się w roli lisa.
A! I płakać się na tym nie da, bo ta drama prawie wcale nie wywołuje emocji. Chyba że na scenę wchodzi No Min Woo grający Park Dong Joo.
Park Dong Joo to szalenie intrygująca postać, przy której momentalnie skupiam się na dramie. Sceny z jego udziałem są świetne, a on sam wygląda tak, jak wyobrażałabym sobie udającą człowieka istotę z legend. Problem polega na tym, że jego postać została całkiem zignorowana przez wszystkich - bohaterów i twórców, dlatego niewiele o nim wiadomo. Szkoda, bo ta drama mogłaby się spokojnie znaleźć w moim TOP10, gdyby wyciąć połowę scen i ten czas poświęcić przedstawieniu historii Park Dong Joo.
Ej, czekajcie! Skoro już sobie marzę, to nie będę się ograniczać! Chrzanić „My Girlfriend Is a Gumiho” - niech zrobią dramę w całości poświęconą Park Dong Joo! I wcale nie przemawia przeze mnie Second Lead Syndrome (bo w sumie mu nie kibicowałam, ale to chyba przez to, że do końca nie wierzyłam w jego uczucia do lisicy). Zwyczajnie jest najciekawszą postacią tam występującą. Zresztą sami się przekonacie, jeśli zdecydujecie się obejrzeć, a ja w tym czasie ruszam na poszukiwania innych lisów. Może gdzieś znajdę Gumiho podobne do Dong Joo?
Ps. Znacie inne produkcje o gumiho/kitsune warte polecenia?
Ps2. Są jakieś stworzenia z azjatyckich wierzeń, które Was ciekawią?
Na wstępie wolę jednak zaznaczyć, że nasza śliczna Gumiho nie zjadała ludzkich wątróbeczek, lecz była to jedynie złośliwa plotka głoszona przez zazdrosne kobiety, które nie chciały oddać jej człowieka za męża. Widzicie Gumiho dostała się do świata ludzi, a jej babcia-stwórca obiecała, że lisica zostanie człowiekiem, jeśli poślubi człowieka. Gdyby nie te plotki o wątrobie nie byłoby z tym żadnego problemu, bo Gumiho była przepiękna i wszyscy mężczyźni tracili dla niej głowę... niestety wątrób oddać się bali, więc nieszczęśliwa Gumiho musiała opuścić ludzki świat. Została uwięziona w obrazie na 500 lat, aż pojawił się chłopak na tyle głupi, by dorysować lisowi dziewięć ogonów. Mniej więcej w tym momencie zaczyna się akcja dramy. Gumiho — od teraz już Gu Mi Ho (Shin Min-ah), po odzyskaniu wolności przywiązuje się do swojego wybawcy Cha Dae Woonga (Lee Seung-gi), chociaż początkowo nie z sympatii, lecz przez to, że pożyczyła mu swoje ratujące życie łzy. Jednak jak to w dramach bywa z czasem Mi Ho zaczyna lubić chłopaka, od którego się uzależniła i postanawia znaleźć sposób, by zostać człowiekiem.
Jestem pewna, że podczas oglądania tej sceny będziecie się śmiać — wszyscy polskojęzyczni widzowie będą. |
Mam nieodparte wrażenie, że każda opowieść o nadprzyrodzonej istocie pragnącej zmienić się w człowieka, jest w mniejszym lub większym stopniu podobna do historii „Małej Syrenki” Andersena. Twórcy „My Girlfriend Is a Gumiho” nawet nie próbują ukryć powiązania dosłownie dając dziewczynie do ręki książkę Andersena i poświęcając jej odcinek. Niemniej i bez tego dostrzeglibyście masę podobieństw pomiędzy oboma historiami. I to nie tylko dlatego, że obie dziewczyny marzą o pozbyciu się swoich ogonów! [Spoiler] Gdy Mi Ho zakochuje się w swoim księciu zawiera pakt z bliżej niezidentyfikowaną istotą, która wręcza jej fiolkę, którą musi wypić, by po upływie 100 dni umrzeć i narodzić się jako człowiek. Problem polega na tym, że w końcu dziewczyna dowiaduje się, że po upływie tego czasu przeżyje tylko jedno z nich — ona lub jej książę. Lisica planuje się poświęcić i zniknąć w imię miłości. Brzmi znajomo? Na szczęście po pewnym czasie drama zrywa ze znanym nam wzorcem i zaczyna podążać własną ścieżką.
„My Girlfriend Is a Gumiho” polecało mi mnóstwo osób, jednak bardzo długo nie mogłam się przełamać. Powód jest bardzo prosty i trywialny, bo jest nim plakat reklamowy. Serio, patrząc na niego i znając już dramę jestem przekonana, że ktoś tam naprawdę nie chciał, by ta drama stała się popularna. Dawno nie widziałam tak kiczowatego plakatu. Zresztą spójrzcie na poniższy obrazek po prawej. Te lisie ogony wyglądają koszmarnie tandetnie, a główny aktor jak stary pryk, a nie dwudziestolatek. Patrząc na nich naprawdę nie miałam ochoty użerać się przez kilka dni oglądaniem pokrzywionych aktorów, a tym bardziej kiepskich efektów specjalnych. Na szczęście okazało się, że tandetny jest jedynie plakat, a w dramie wszystko wygląda znacznie lepiej. Ogony nie wyglądają, jak wypchane watą futrzane macki (tylko tak jak w zdjęciu po prawej), a aktorzy nie przypominają starych koreańskich perwerów (serio, spójrzcie na ich miny!).
Nagroda za najgorszy filmowy plakat reklamowy wędruje do... twórców „My Girlfriend Is a Gumiho”! |
A! I płakać się na tym nie da, bo ta drama prawie wcale nie wywołuje emocji. Chyba że na scenę wchodzi No Min Woo grający Park Dong Joo.
Park Dong Joo to szalenie intrygująca postać, przy której momentalnie skupiam się na dramie. Sceny z jego udziałem są świetne, a on sam wygląda tak, jak wyobrażałabym sobie udającą człowieka istotę z legend. Problem polega na tym, że jego postać została całkiem zignorowana przez wszystkich - bohaterów i twórców, dlatego niewiele o nim wiadomo. Szkoda, bo ta drama mogłaby się spokojnie znaleźć w moim TOP10, gdyby wyciąć połowę scen i ten czas poświęcić przedstawieniu historii Park Dong Joo.
Też ucieklibyście z nim! |
Ej, czekajcie! Skoro już sobie marzę, to nie będę się ograniczać! Chrzanić „My Girlfriend Is a Gumiho” - niech zrobią dramę w całości poświęconą Park Dong Joo! I wcale nie przemawia przeze mnie Second Lead Syndrome (bo w sumie mu nie kibicowałam, ale to chyba przez to, że do końca nie wierzyłam w jego uczucia do lisicy). Zwyczajnie jest najciekawszą postacią tam występującą. Zresztą sami się przekonacie, jeśli zdecydujecie się obejrzeć, a ja w tym czasie ruszam na poszukiwania innych lisów. Może gdzieś znajdę Gumiho podobne do Dong Joo?
Ps. Znacie inne produkcje o gumiho/kitsune warte polecenia?
Ps2. Są jakieś stworzenia z azjatyckich wierzeń, które Was ciekawią?
0 Komentarze