Na wstępie zadam głupie pytanie, bo co się będę hamować: Słyszeliście o Świeżakach? To te warzywno-owocowe maskotki z Biedry, które podzieliły kraj na dwa wrogie obozy. W pierwszym z nich ludzie zabijają się o naklejki i pluszaki, a w drugim obozie ludzie cisną bekę z tego pierwszego. Gdzieś pośrodku jestem sobie ja, która nie dowierza w to wszystko i kompletnie nie łapie o co chodzi.
W takich momentach naprawdę myślę, że czasami jestem nieogarem, bo mamy w Polsce drugą edycję Gangu Świeżaków, a ja nie dość, że nie mam ani jednego pluszaka, to w dodatku nawet nie zwróciłam na nie najmniejszej uwagi, do czasu aż informacje o nich zaczęły wylewać mi się z każdego zakątka internetów i pozostałych mediów. Poważnie, sprawa z Trybunałem Konstytucyjnym i Czarnym Protestem nie była nagłośniona do tego stopnia jak Świeżaki. Mam nieodparte wrażenie, że od dłuższego czasu wszyscy albo błagają o maskotki, albo wyśmiewają żebractwo. Jeśli jeszcze nie widzieliście najczęściej wyśmiewanych przykładów (poza „mam horą curke") to looknijcie:
Mam dużą wiarę w ludzkość, dlatego uznaję to za fake (proszę, trzymajmy się tej wersji wydarzeń). Trochę trudniej zakwalifikować do tej kategorii wszystkie historie o przepychankach przy kasach o oddanie naklejek lub maskotek, czy zwinięcie 1378 sztuk naklejek przez kobietę, której teraz grozi za to kara do 5 lat pozbawienia wolności. To wszystko, co się dzieje wokół tych maskotek jest wręcz nieprawdopodobne, bo jak uwierzyć, że dorośli ludzie zniżają się do tego poziomu przez pluszaka w kształcie warzywa? PLUSZAKA W KSZTAŁCIE WARZYWA! Tak, zdecydowanie czegoś tu nie łapię i może te maskotki zwyczajnie są magiczne i spełniają życzenia, bo jaki mógłby być inny powód takiego szału?
Nie zrozumcie mnie źle. Zasadniczo nic nie mam do Świeżaków, Lidlaków, ani nawet do warzyw. Nie mam też nic do ludzi, którzy te pluszaki kupują. Może tylko odrobinę męczą mnie ludzie na siłę trollujący świeżakowych zbieraczy. Niemniej mój problem polega na tym, że zwyczajnie nie rozumiem, dlaczego akurat te maskotki wywołują u ludzi takie emocje. Niby nie są brzydkie, chociaż gdy patrzę na tę skrzywdzoną borówkę, to poważnie zastanawiam się, czy truskawka nie zrobiła jej krzywdy (te oczy u truskawy są wyjątkowo przebiegłe!), a także dlaczego rzodkiewka jest przerośnięta? Modyfikowana genetycznie, czy jak? W sumie borówki wielkości kalafiora też nigdy nie widziałam. Coś to podejrzane. Wracając do tematu: Świeżaki niby nie są brzydkie, a na swój sposób mogą być urocze (gdybym była wegetarianką, to z pewnością miałabym cały komplet), ale jakoś nie potrafię wyobrazić sobie momentu wręczania dziecku pluszowego warzywa. Gdybym to ja była dzieckiem i ktoś w prezencie dał mi wypchany czosnek, to wiedziałabym, że nie jest moim przyjacielem i zaserwowałabym mu bitch face pierwszej klasy.
Może rzeczywiście obecnie dzieci są milsze i mają niższe standardy? Może moda się zmieniła i wszyscy w poważaniu mają zwyczajne misie i jednorożce? A może to ja kompletnie się nie znam? Eee tam! To ostatnie na pewno nie jest prawdą i przychylam się do opcji - jest popularne, bo darmowe. Chociaż to też, tak nie do końca, bo przecież trzeba uzbierać dość sporą liczbę naklejek przyznawanych za zakupy, więc może drugim czynnikiem, które aktywowało Świeżakowe szaleństwo jest nasza zwyczajna skłonność do kolekcjonowania? To mogłoby mieć sens, kiedyś ludzie kolekcjonowali znaczki pocztowe, więc teraz przerzucili się na naklejki promocyjne. Dlatego nie trollujmy ich za to, jeśli nie przekraczają granic normalności.
Ps. Pytam poważnie: Ma ktoś pomysł skąd się wziął ten szał na Świeżaki? Naprawdę chciałabym to zrozumieć.
Ps2. Wiem, że pisałam o tym, żeby nie trollować tych biednych ludzi, ale trochę śmiechu nam nie zaszkodzi, więc jeśli macie skrajne przykłady walki o te maskotki, to podzielcie się w komentarzach.
Ps3. Co powiecie na zestawienie pluszaków, które byłby znacznie zacniejsze do kolekcjonowania?
W takich momentach naprawdę myślę, że czasami jestem nieogarem, bo mamy w Polsce drugą edycję Gangu Świeżaków, a ja nie dość, że nie mam ani jednego pluszaka, to w dodatku nawet nie zwróciłam na nie najmniejszej uwagi, do czasu aż informacje o nich zaczęły wylewać mi się z każdego zakątka internetów i pozostałych mediów. Poważnie, sprawa z Trybunałem Konstytucyjnym i Czarnym Protestem nie była nagłośniona do tego stopnia jak Świeżaki. Mam nieodparte wrażenie, że od dłuższego czasu wszyscy albo błagają o maskotki, albo wyśmiewają żebractwo. Jeśli jeszcze nie widzieliście najczęściej wyśmiewanych przykładów (poza „mam horą curke") to looknijcie:
Mam dużą wiarę w ludzkość, dlatego uznaję to za fake (proszę, trzymajmy się tej wersji wydarzeń). Trochę trudniej zakwalifikować do tej kategorii wszystkie historie o przepychankach przy kasach o oddanie naklejek lub maskotek, czy zwinięcie 1378 sztuk naklejek przez kobietę, której teraz grozi za to kara do 5 lat pozbawienia wolności. To wszystko, co się dzieje wokół tych maskotek jest wręcz nieprawdopodobne, bo jak uwierzyć, że dorośli ludzie zniżają się do tego poziomu przez pluszaka w kształcie warzywa? PLUSZAKA W KSZTAŁCIE WARZYWA! Tak, zdecydowanie czegoś tu nie łapię i może te maskotki zwyczajnie są magiczne i spełniają życzenia, bo jaki mógłby być inny powód takiego szału?
Nie zrozumcie mnie źle. Zasadniczo nic nie mam do Świeżaków, Lidlaków, ani nawet do warzyw. Nie mam też nic do ludzi, którzy te pluszaki kupują. Może tylko odrobinę męczą mnie ludzie na siłę trollujący świeżakowych zbieraczy. Niemniej mój problem polega na tym, że zwyczajnie nie rozumiem, dlaczego akurat te maskotki wywołują u ludzi takie emocje. Niby nie są brzydkie, chociaż gdy patrzę na tę skrzywdzoną borówkę, to poważnie zastanawiam się, czy truskawka nie zrobiła jej krzywdy (te oczy u truskawy są wyjątkowo przebiegłe!), a także dlaczego rzodkiewka jest przerośnięta? Modyfikowana genetycznie, czy jak? W sumie borówki wielkości kalafiora też nigdy nie widziałam. Coś to podejrzane. Wracając do tematu: Świeżaki niby nie są brzydkie, a na swój sposób mogą być urocze (gdybym była wegetarianką, to z pewnością miałabym cały komplet), ale jakoś nie potrafię wyobrazić sobie momentu wręczania dziecku pluszowego warzywa. Gdybym to ja była dzieckiem i ktoś w prezencie dał mi wypchany czosnek, to wiedziałabym, że nie jest moim przyjacielem i zaserwowałabym mu bitch face pierwszej klasy.
Serio, spójrzcie na borówkę. Ktoś ją skrzywdził! |
Może rzeczywiście obecnie dzieci są milsze i mają niższe standardy? Może moda się zmieniła i wszyscy w poważaniu mają zwyczajne misie i jednorożce? A może to ja kompletnie się nie znam? Eee tam! To ostatnie na pewno nie jest prawdą i przychylam się do opcji - jest popularne, bo darmowe. Chociaż to też, tak nie do końca, bo przecież trzeba uzbierać dość sporą liczbę naklejek przyznawanych za zakupy, więc może drugim czynnikiem, które aktywowało Świeżakowe szaleństwo jest nasza zwyczajna skłonność do kolekcjonowania? To mogłoby mieć sens, kiedyś ludzie kolekcjonowali znaczki pocztowe, więc teraz przerzucili się na naklejki promocyjne. Dlatego nie trollujmy ich za to, jeśli nie przekraczają granic normalności.
Ps. Pytam poważnie: Ma ktoś pomysł skąd się wziął ten szał na Świeżaki? Naprawdę chciałabym to zrozumieć.
Ps2. Wiem, że pisałam o tym, żeby nie trollować tych biednych ludzi, ale trochę śmiechu nam nie zaszkodzi, więc jeśli macie skrajne przykłady walki o te maskotki, to podzielcie się w komentarzach.
Ps3. Co powiecie na zestawienie pluszaków, które byłby znacznie zacniejsze do kolekcjonowania?
0 Komentarze