I oto nadeszła kolejna dostawa dram prosto z Korei! Jeśli szukacie ciekawych dram do oglądania, to warto zwrócić szczególną uwagę na trzy pierwsze tytuły, a może nawet wśród pozostałych znajdziecie coś interesującego!
[WAŻNE: Jeśli dotąd nie oglądaliście żadnej dramy, to koniecznie zacznijcie od poradnika Jak zacząć przygodę z koreańskimi dramami, bo ta przygoda musi zacząć się we właściwej kolejności!]
☞ Sprawdź także Paczkę dram #6
Ps. Dajcie znać, co dobrego ostatnio oglądacie oraz czy widzieliście któryś tytuł z powyższej listy.
Ps2. Ważna wiadomość dla wszystkich dramaholików! Jeśli będziecie w weekend majowy w Krakowie, to wpadnijcie na Serialcon, gdzie wraz z eM poleca będziemy prowadzić prelekcję o koreańskich dramach i przekonywać, że azjatycką popkulturę też da się lubić!
[WAŻNE: Jeśli dotąd nie oglądaliście żadnej dramy, to koniecznie zacznijcie od poradnika Jak zacząć przygodę z koreańskimi dramami, bo ta przygoda musi zacząć się we właściwej kolejności!]
Missing Nine
Gatunek: thriller, przygodowy, mystery
Fabuła: Gdy dochodzi do katastrofy lotniczej samolotu agencji Legend Entertainment z masą koreańskich idoli na pokładzie, w Korei wybucha panika. Jeszcze większą zgrozę wywołuje fakt, że po trzech miesiącach od katastrofy, zostaje odnaleziona dziewczyna, Bong Hee, która była jedynie pracownikiem agencji, a nie gwiazdą. Jednak dzięki jedynej ocalałej wychodzi na jaw, co działo się pasażerami samolotu, którym udało się przeżyć i walczyć o przetrwanie na bezludnej wyspie.
Czy warto? Motyw przetrwania na bezludnej wyspie chyba nigdy mi się nie znudzi... pewnie dlatego, że nie ma wielu tego typu produkcji i ciężko uciec od oczywistego skojarzenia z amerykańskim "Lost", jednak w koreańskiej odsłonie nie ma żadnych niewyjaśnionych zjawisk, lecz psychopatę lubiącego mordować, więc na plus! Akcja biegnie dwutorowo - retrospekcje z wydarzeń na wyspie przeplatają się z losami Bong Hee już po powrocie do Korei. Muszę przyznać, że drama bardzo mi się podobała, a przynajmniej pierwsza połowa. Porusza ciekawy temat, zdjęcia z wyspy są świetne, bohaterowie zarówno zabawni, jak i odrobinę przerażający, więc ciężko początkowo odgadnąć, kto jest dobry, a kto zły, dzięki czemu wszystko staje się jeszcze ciekawsze. "Missing Nine" jest tytułem, który zdecydowanie warto obejrzeć pod warunkiem, że odpuścicie sobie ostatnie minuty finałowego odcinka (jeszcze szlag mógłby Was przez przypadek przez to trafić i miałabym Was na sumieniu).
Just Between Lovers
Gatunek: Romans, dramat
Fabuła: Lee Gang Doo i Ha Moon Soo poznali się w galerii handlowej, a konkretnie utknęli wspólnie pod jej gruzami, gdy galeria się zawaliła. To wydarzenie zmieniło ich życie na zawsze. Moon Soo straciła siostrę, a wraz z jej śmiercią także rodziców, którzy nie mogli pogodzić się ze stratą młodszej córki. Dziewczyna dorastając w poczuciu winy postanowiła pracować w branży architektonicznej, by nie dopuścić do podobnej katastrofy. Z kolei Gang Doo stracił ojca, a także perspektywy na dobre życie. Po latach ponownie się spotykają, by wspólnie pracować przy powstawaniu budowli położonej na fundamentach zawalonej galerii.
Czy warto? Że się tak kolokwialnie wyrażę: Łooooo mamo! Jakie to było dobre! Od dawna nie oglądałam tak świetnej dramy. Fabuła jest świetna (powyższy opis absolutnie tego nie oddaje) i choć bardzo dramatyczna i smutna, to potrafi wywołać uśmiech. Nieco ponury klimat idealnie pasuje do tematu. Jestem zachwycona, że aktorom i scenarzystom udało się wykreować głównych bohaterów tak doskonale. Chyba po raz pierwszy w k-dramie spotkałam się z bardzo ludzkimi odruchami u osób, które przeżyły tragedie. "Just Between Lovers" zdecydowanie jest pozycją obowiązkową, a przy okazji nadaje się idealnie dla osób, które będą miały po raz pierwszy kontakt z koreańską popkulturą.
Hwayugi - Koreańska Odyseja
Gatunek: komedia romantyczna, fantasy
Fabuła: Jin Seon Mi od dziecka widzi duchy. Pewnego dnia, spotyka "Wróża", demona Woo Ma Wanga, który obiecuje jej magiczną parasolkę potrafiącą odpędzić złe byty, jednak w zamian za przyniesienie wachlarza. Wykonując powierzone zadanie, dziewczynka spotyka Son Oh Gonga, kolejnego demona, który oszustwem nakłania ją do wypuszczenia go z więzienia w zamian za ochronę przed demonami, gdy tylko wypowie jego imię. Niestety małpa postanawia zabrać jej to wspomnienie, więc Seon Mi musi dalej radzić sobie sama, a przy okazji zmierzyć się z karą za wypuszczenie demona z więzienia. Po latach wszyscy ponownie się spotykają, gdy demony postanawiają ją zjeść.
Czy warto? "Koreańska Odyseja" jest przykładem tego, jak powinny wyglądać dramy, czy też ogólnie seriale. Jest odrobinę creepy, bardzo zabawna (krówcia i zombie zawsze wywołują uśmiech!) i posiada masę interesujących wątków pobocznych. Bohaterowie są genialnie wykreowani i zagrani. Fantastyczna część dramy również jest bardzo dobra, chociaż początkowo ciężko się połapać. Może Ci, którzy czytali "Journey to the West" będą mieli łatwiej. Niestety pod koniec zaliczałam wiele facepalmów, bo twórcy zapomnieli, co to logika i wiele wątków prowadzono całkiem bezsensownie, ale nawet biorąc to pod uwagę jest to jedna z lepszych dram. Zdecydowanie polecam!
MeloHolic
Gatunek: Komedia romantyczna, fantasy, mystery
Fabuła: Yoo Eun Ho był straszną pierdołą w relacjach damsko-męskich. Przynajmniej do czasu, gdy uderzył w niego piorun i zyskał zdolność czytania w myślach kobiet. Jego życie miłosne znacznie się polepszyło, jednak z czasem zaczęło go irytować, jak wiele kłamstw wysłuchuje. Pewnego dnia spotyka Han Ye Ri, która urzekła go swoją szczerością. Chłopak nie wie jednak, że dziewczyna ma dwie osobowości, a ta druga jest bardzo przebojowa.
Czy warto? "Meloholic" łączy w sobie elementy, które zazwyczaj do siebie nie pasują: osobowość mnoga, niezwykłe zdolności i seryjny morderca czający się na drugim planie. Niemniej jakimś cudem to wszystko tam jakoś działa. Nawet biorąc pod uwagę, że drama jest dość krótka. Całość jest całkiem przyjemna do oglądania i momentami zabawna (podziękujecie mi za polecenie, gdy zobaczycie scenę z Czarodziejką z Księżyca), jednak mało ambitna i łatwo się o niej zapomina po obejrzeniu.
Black Knight
Gatunek: Fantasy, romans, dramat
Fabuła: Moon Soo Ho jest tajemniczym biznesmenem, który ma zaskakujące szczęście. Za to jego wrogowie już nie tak bardzo, bo umierają, gdy tylko staną mu na drodze. Z kolei Jung Hae Ra jest dość pechowa. Biedna, niezbyt doceniana w pracy, a w dodatku jej chłopak jest kłamcą i kobieciarzem. Los Hae Ra ma się odmienić za sprawą czerwonego płaszcza od tajemniczej krawcowej i rzeczywiście tak się staje. Nagle wyjeżdża w zagraniczną podróż, gdzie przypadkowo spotyka swojego przyjaciela z dzieciństwa, by kontynuować historie miłosną, która rozpoczęła się ponad dwieście lat wcześniej.
Czy warto? Pierwsze odcinki niesamowicie mnie urzekły swoim tajemniczym i nieco ponurym klimatem. Sądziłam, że "Black Knight" okaże się jednym z ciekawszych koreańskich romansów fantasy z podłymi długowiecznymi istotami w rolach złoczyńców. Niestety, jak to w produkcjach z Shin Se Kyung zazwyczaj bywa, wszystko po kilku odcinkach trafił szlag i najzwyczajniej w świecie oglądanie bolało (nie tylko przez patrzenie na jej grę aktorską). Cała urzekająca atmosfera gdzieś wyparowała, a akcja zaczęła rozwijać szablonowo, przez co ani nie oglądało się tego dobrze, ani przyjemnie.
Liar and his lover
Gatunek: Muzyczna, romans, młodzieżowa
Fabuła: Głównym bohaterem, czyli tytułowym kłamczuszkiem jest niezwykle utalentowany kompozytor znanym pod pseudonimem K. Chłopak niegdyś był członkiem popularnego zespołu Crude Play, jednak odszedł tuż przed debiutem. Muzyka zawsze była dla niego ważniejsza od przyjaźni i miłości, więc zawsze stawiał ją na pierwszym planie. Pewnego dnia przypadkowo spotyka licealistkę o pięknym głosie, która zostaje zwerbowana przez agencję K.
Czy warto? Nie jestem do końca przekonana. Z jednej strony czego można wymagać od młodzieżówek? Jest lekka, ma swoje mocniejsze strony i nawet nieźle się ją ogląda, jednak przez większą część czasu człowiek ma ochotę zwyczajnie przyłożyć bohaterom, by się ogarnęli, abyśmy w końcu mogli przestać oglądać ich głupawe problemiki. Ciężko mi zdecydować, czy to odradzić, więc może pozostawić decyzję Wam.
The Girl Who Sees Smells
Gatunek: komedia romantyczna, thriller, fantasy
Fabuła: Drama rozpoczyna się, gdy nastoletnia Eun Seol (Shin Se-kyung) po powrocie do domu, przyłapuje mordercę podczas zabijania jej rodziców. Dziewczynie udaje się uciec, jednak wpada pod samochód i w ciężkim stanie trafia do szpitala. Morderca postanawia pozbyć się świadka w szpitalu, ale pomylił dziewczynę z inną nastolatką o tym samym imieniu. Gdy właściwa Eun Seol po kilku miesiącach budzi się ze śpiączki, odkrywa, że jest w stanie zobaczyć zapachy.
Czy warto? Sam pomysł widzenia zapachów nie jest wcale najgorszy, jednak niezaprzeczalnie motyw mordercy kodów kreskowych jest znacznie ciekawszy. Choćby z tego powodu warto polecić "The Girl Who Sees Smells", bo nie wiele produkcji przedstawia w ciekawszy sposób modus operandi seryjnego mordercy. Dlatego zapomnijcie o romansie, czy o średnio zabawnej komedii i skupcie się na jednym z najbardziej interesujących morderców, jakiego przedstawiły koreańskie dramy.
Tomorrow Cantabile
Gatunek: komedia romantyczna, muzyczna
Fabuła: Opowieść o dziecinnej i roztrzepanej (chociaż jestem pewna, że również upośledzonej umysłowo) studentce, która ukrywa swój niezwykły talent gry na fortepianie oraz o początkującym dyrygencie pozbawionym jakikolwiek zdolności interpersonalnych. Oboje trafiają do uniwersyteckiej orkiestry S (S od Specjalnej - sami domyślcie się skąd się wzięła ta nazwa. Podpowiem, że nie chodzi o ich talent).
Czy warto? Nie będę ściemniać - to było straszne! Zaczęłam oglądać, bo chciałam obejrzeć dramę z Park Bo Gumem, który oczywiście był jedynym jasnym punktem tej produkcji. Niestety nie był głównym bohaterem i zbyt rzadko pojawiał się na ekranie, by móc w pełni zrekompensować widzom oglądanie najbardziej niedorzecznego romansów głównej dwójki. Oglądanie tego naprawdę bolało i sprawiało, że czułam się zażenowana przez samo patrzenie. Zdecydowanie odradzam, a fanom Bo Guma zalecam rewatch "Hello Monster".
Secret Romanse
Gatunek: Romans, Komedia
Fabuła: Czy wielki romans może zacząć się od przygodnego seksu w aucie? Najwyraźniej tak. Po swojej przygodzie, para spotyka się ponownie po trzech latach. Ona próbuje udawać, że go nie pamięta, a on ma poważne pretensje, że zostawiła go tamtej nocy bez żadnych wyjaśnień.
Czy warto? "Secret Romanse" wbrew pozorom jest bardzo lekkim i uroczym romansem, przy którym miło spędza się czas. Nie jest ani specjalnie skomplikowany, ani ambitny, więc na totalne odmóżdżenie, czy relaks po ciężkim dniu nada się idealnie.
Personal Taste
Gatunek: komedia romantyczna
Fabuła: Seria nieporozumień sprawia, że nieporadna życiowo Gae In uznaje Jin Ho za geja, dlatego pozwala mu ze sobą zamieszkać. Co więcej prosi go, by zrobił z niej prawdziwą kobietę, za którą mężczyźni będą się uganiać.
Czy warto? Pierwszy odcinek wyrwał mnie z butów. Wyobraźcie sobie, że przyjaciółka głównej pani za jej plecami wychodzi za mąż następnego dnia za jej faceta. Owy facet zrywa z główną (dalej nie wie, że następnego dnia bierze ślub z jej psiapsi), która z tego powodu zalewa się w trupa ze swoim przyjacielem. Przyjaciel jest w niej zakochany, więc próbuje ją pocałować. Ona na niego wymiotuje. Gdy trochę się ogarnia bierze ją do hotelu i całuje, po czym rozpina spodnie w wiadomym celu. Ona się budzi wyrzuca go z pokoju hotelowego. A chwilę później pojawia się główny pan (nie ex-boyfriend), a za nim biegnie nagi koleś (tak, z pokoju hotelowego), który w sumie wyznaje mu miłość przed główną laską. Nazajutrz główny pan został przyłapany, gdy w windzie majstrował przy rozporku innego kolesia. A główna panna poszła niczego nieświadoma na ślub swojej przyjaciółki i swojego chłopaka. Tak, to wszystko dzieje się w pierwszym odcinku, a ja nie miałam bladego pojęcia co tam się wyprawia. Patrzyłam dalej, bo nie byłam w stanie oderwać wzroku od tej katastrofy. Z czasem dziwnych akcji było coraz mniej i mniej, a "Personal Taste" zmieniło się w szablonową dramę. Niemniej polecam obejrzeć choćby ten pierwszy odcinek, jeśli myśleliście, że widzieliście już wszystko.
☞ Sprawdź także Paczkę dram #6
Ps. Dajcie znać, co dobrego ostatnio oglądacie oraz czy widzieliście któryś tytuł z powyższej listy.
Ps2. Ważna wiadomość dla wszystkich dramaholików! Jeśli będziecie w weekend majowy w Krakowie, to wpadnijcie na Serialcon, gdzie wraz z eM poleca będziemy prowadzić prelekcję o koreańskich dramach i przekonywać, że azjatycką popkulturę też da się lubić!
0 Komentarze