Tak naprawdę tytuł tego artykułu to bzdura i seksizm, ale dzięki niemu od razu zapaliła się Wam żaróweczka w głowie z podpisem: "Ach! Więc to nie będą romanse"... i właściwie macie racje. Jest coś szalenie niesprawiedliwego w tym, że seriale pełne krwi, przemocy i scen zdecydowanie dla dorosłych, określa się mianem 'męskich', ale na to może ponarzekam przy innej okazji, a tym razem łapcie trochę serialowego mięcha dla dorosłych.
Z narkotykami na pierwszym planie:
Breaking Bad jest jednym z tych seriali, przed którymi nie da się uciec, bo i tak w końcu człowieka dopadnie. Opowiada historię podstarzałego nauczyciela chemii. który powoli zmienia się w narkotykowego bossa słynącego z niebieskiej, niezwykle czystej mety. Największą zaletą tego serialu jest pokazanie, że potwór może wyjść z każdego, nawet najbardziej przeciętnego człowieka, jeśli tylko zaistnieją odpowiednie okoliczności.
Wbrew pozorom "Narcos" nie jest opowieścią o Pablo Escobarze, lecz historią zmagań agentów DEA z baronami narkotykowymi, którzy zalewali swoim towarem całe Stany Zjednoczone. Co nie zmienia faktu, że w tej świetnie zrealizowanej produkcji poznajemy historię Pabla, kartelu z Cali, czy z Meksyku (a przynajmniej tak zapowiada się nadchodzący sezon). Twórcy sprawnie połączyli nakręcone przez siebie sceny z materiałami dokumentalnymi. Nie dość, że ładnie łączyli fakty z fikcją i świetnie dobrali aktorów, którzy w większości byli podobni do swoich realnych odpowiedników. "Narcos" to rewelacyjny, dopracowany i intrygujący serial. Jest krwawo, jest mocno, jest dobrze!
Świat przestępczy:
Sons of Anarchy
Znalazłam opis mówiący, że "Sons of Anarchy" opowiada historię gangu motocyklistów z Kalifornii, który stara się chronić kalifornijskie miasteczko Charming przed dilerami narkotyków i wielkimi deweloperami. Tiaaa... Jeśli coś zapamiętałam z tego serialu, to to, że to przed niemi trzeba było bronić wszystkich spoza Charming, a czasami również i mieszkańcami. Sonsi z sezonu na sezon stają się brutalniejsi i mocniej związani z innymi organizacjami przestępczymi. Ten serial to już klasyk, który warto nadrobić przed nachodzącym sequelem "Mayans M.C.".
Banshee
Po spędzeniu piętnastu lat w więzieniu bezimienny złodziej wychodzi na wolność. Oszustwo sprawia, że zostaje szeryfem tytułowego małego miasteczka, gdzie mieszka jego dawna wspólniczka, Anastasia. Po wyjściu okazuje się, że kobieta nie zawracała sobie głowy czekaniem na dawnego ukochanego, więc dorobiła się już męża i dwójki dzieci. Nowy lipny szeryf postanawia zostać nieco dłużej i zdecydowanie warto zobaczyć, jak świetnie spisuje się kryminalista w roli przedstawiciela prawa. Zwłaszcza gdy sam notorycznie je łamie.
Krwawo i absurdalnie:
Akcja "Blood Drive" ma miejsce w alternatywnej wersji przeszłości, w której woda jest na wagę złota. Benzyna zresztą też, więc niektórzy ludzie przerobili swoje samochody tak, by napędzane były ludzką krwią, chociaż patrząc jak silniki ich fur pożerają swoje paliwo, to możemy dojść do wniosku, że całe człowieki z flakami, kośćmi i ubraniami są w stanie je napędzać. Tak czy inaczej, właściciele tych ludziożernych autek biorą udział w Wyścigu Krwi — projekcie realizowanym przez firmę Serce. Uczestnicy wyścigu ryzykują wiele, bo liczba zgonów zawodników jest wręcz niepokojąca (aż dziw bierze, że ktoś rzeczywiście dojechał na linie mety i wygrał), a w zamian zyskują sławę i bogactwo. Przynajmniej teoretycznie, bo w tym serialu wszystkie oczekiwania bohaterów zawsze biorą w łeb.
Bądźcie ostrożni, bo zarówno czytając o "Happy!", jak i oglądając go musicie być gotowi na ostrą jazdę bez trzymanki! W końcu jak inaczej może się skończyć przygoda z serialem, którego jeden z głównych bohaterów jest niemal nieśmiertelnym kilerem w łachmanach, a drugi jest wymyślony stworem? Boję się nawet wspominać, że ich głównym przeciwnikiem jest Święty Mikołaj z zaburzeniami psychicznymi. Nie jestem w stanie opisać go skrótowo, więc przeczytajcie pełną recenzję lub od razu bierzcie się za oglądanie, bo warto!
Z historią w tle:
Właściwie niewiele mam do powiedzenia na temat "Wikingów", bo akcja pokrótce sprowadza się do tego, że jest to historia legendarnego Ragnara Lothbroka (przy okazji powinniście też zerknąć na porównanie fabuły serialu do faktów historycznych), a sami wikingowie ciągle knują, grabią, gwałcą, zabijają i mszczą się. Fani rozlewu krwi, przebijania włócznią, miażdżenia mózgu toporem i podrzynania gardeł znajdą tu wiele dla siebie. W sumie Ci, którzy lubią krwawe, rytualne składanie ofiar z ludzi też będą zadowoleni. Zaryzykowałabym porównanie do Sons of Anarchy, tylko te byczki nie mają motorów, spluw i heroiny.
Spartacus
Chyba większość osób kojarzy kim był i co zrobić Spartacus. Jego historia wciąż jest inspiracją dla twórców i zdecydowanie jedną z najciekawszych wersji jest ta serialowa odsłona. Niemniej dla niewtajemniczonych: Spartakus jest trackim wojownikiem, który wraz z ukochaną żoną trafiają w niewolę. Spartacus trafia na arenę i zostaje jednym z najpopularniejszych gladiatorów swoich czasów (albo nawet wszech czasów), a ostatecznie wszczyna bunt przeciwko Republice.
Biurowe:
Suits / W garniturach
Mike jest błyskotliwym chłopakiem posiadającym pamięć fotograficzną, która pomogła mu zdać egzaminy adwokackie, nie uczęszczając do szkoły prawniczej. Harvey to jeden z najlepszych prawników na Manhattanie, który przez dość nieoczekiwany zbieg okoliczności zatrudnia Rossa na stanowisku jego nowego współpracownika. Jednakże musi on udawać, że ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Harvarda, ponieważ tego oczekuje od pracowników polityka firmy.
Akcja "Mad Man" przenosi nas do Ameryki w latach '60 ubiegłego wieku, czyli do czasów wielkich zmian. Widmo wojny atomowej, hipisi, walka o równouprawnienia zarówno dla kobiet, jak i czarnoskórych obywateli, rozwój telewizji, zamach na prezydenta Kennedy'ego i wiele wiele innych rzeczy spowodowało, że był to niezwykle burzliwy okres dla Amerykanów. To wszystko stanowi tło wydarzeń, a na pierwszym planie mamy panów zajmujących się reklamą. Wśród niech pierwsze skrzypce gra Don, który jest w moich oczach antybohaterem, psującym wszystkie relacje międzyludzkie i nieważne czy swoje czy cudze. Notorycznie zdradza, upija się, a jego kompas moralny już dawno się zepsuł. Jedyne w czym jest dobry to w swojej pracy, choć ciężko powiedzieć, by traktował ją poważnie. Sam serial jest genialny pod tyloma względami, że ciężko wymienić - najlepiej przekonać się na własnej skórze.
Polskie kryminalne:
W Dobrowica zostaje znaleziona martwa nastolatka i pojawia się problem. Zazwyczaj martwe ciała są problemami, ale tym razem to policjanci nie bardzo wiedzą co z nim zrobić. Uznać za samobójstwo i spokojnie zamieść pod dywan, czy może wszcząć postępowanie w sprawie morderstwa? Najpewniej wybrali opcję pierwszą, gdyby do miasteczka nie zawitał nowy nauczyciel, który zaczął się podejrzanie interesować całą sprawą.
Nie da się ukryć, że "Belfer" to naprawdę porządny serial. Wątki były rozpisane świetnie, bohaterowie naprawdę dobrze wykreowani, a gra aktorska pierwszej klasy. Każdy odcinek trzymał w napięciu, budował fascynujący klimat otaczających nas zewsząd tajemnic, ale również obnażał część tajemnic. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak dobry i oryginalny pomysł mieli na niego twórcy oraz jak genialnie go zrealizowano.
"Ultraviolet" nie jest kolejnym serialem, w którym przeciętny człowiek z ludu zmienia się w Sherlocka Holmesa i rozwiązuje więcej zagadek kryminalnych, niż pojawiło się we wszystkich odsłonach CSI. O nie, nie! Główna bohaterka, jak na dojrzałą kobietę przystało, chcąc rozpocząć nową ścieżkę kariery wklepała w Google frazę: "jak rozwiązać sprawę kryminalną bez udziału policji” i wyskoczyła jej tajemnicza grupa cywili o nazwie Ultraviolet. Wbrew pozorom serial jest naprawdę przyzwoitą produkcją, pozwalającą ponownie uwierzyć, że to co polskie może być dobre.
Odcinkowe horrory:
Wyspa Harpera
Minęły lata odkąd obejrzałam "Wyspę Harpera", jednak do dziś pamiętam, jak bardzo podobał mi się ten serial łączący slasher z klimatem znanym z "I nie było już nikogo" Agathy Christie. Produkcja skupia się na Abby, która po latach wraca na rodzinną wyspę, gdzie seryjny morderca brutalnie zamordował jej matkę. Koszmarne wspomnienia powracają, gdy jeden z gości weselnych zostaje znaleziony martwy. Wkrótce kolejni znajomi zaczynają padać jak muchy, a ci wciąż żywi nie mogą się wydostać z wyspy.
"Slasher" jest wykreowany podobnie, jak "American Horror Story", czyli każdy sezon tworzy zamkniętą całość, opowiadającą odrębną historię. Aktualnie pojawiły się dwa sezony - "The Executioner" oraz "Guilty Party". W pierwszym sezonie w małym miasteczku Waterbury postrach sieje zakapturzony koleś nazywany Katem, a raczej jego naśladowca, bo oryginalny Kat siedzi w więzieniu za zamordowanie rodziców Sary Bennett. Naśladowca rozpoczyna swoją rzeź, gdy tylko dziewczyna wraca do rodzinnego miasteczka, a jego ofiary są z nią powiązane, dlatego nie trudno się domyślić, że ma obsesję na punkcie Sary. Dodatkowo również na punkcie grzechów głównych, ponieważ jego ofiarami padają osoby, które popełniły jeden z siedmiu grzechów głównych.
Drugi sezon "Slasher: Guilty Party" nie jest powiązany z poprzednią historią, lecz z morderstwem, które miało miejsce kilka lat wcześniej na letnim obozie. Jedna z opiekunek zostaje zamordowana przez swoich kolegów, jednak prawda o jej śmierci nigdy nie wyszła na jaw. Aby upewnić się, że tak pozostanie, mordercy po latach wracają do zamkniętego już obozu, by przenieść ciało. Na miejscu okazuje się, że ciało zniknęło. To zasadniczo załatwiałoby sprawę, gdyby nie fakt, że po okolicy zaczął grasować seryjny morderca, a wszyscy obecni są odcięci od świata i nie mają możliwości wrócić do cywilizacji.
Przy okazji może się Wam przydać: 5 przydatnych stron i aplikacji dla serialomaniaków
Wbijajcie na fp, gdzie na bieżąco piszę o serialach (i nie tylko):
0 Komentarze