Futurystyczny zrobotyzowany świat, agresywne nastolatki, zabójcze roboty, wulgarne psy i przepiękna animacja - tak mogłabym skrócić najnowszy film animowany od Netflixa, "Nowa Generacja". Miejmy nadzieje, że te hasła wystarczyły, aby przykuć Waszą uwagę, bo teraz nadchodzi wersja rozszerzona.
Mai jest typową zbuntowaną nastolatką, która swoją samotność przekuwa w gniew. Bohaterka jak każda inna z kompleksem tatusia i nie byłoby w jej historii nic interesującego, gdyby nie świat, w którym przyszło jej żyć. Akcja "Nowej Generacji" przenosi nas do przyszłości, w której obecność robotów jest powszechna. Każdy ma własnego cubota, który zastępuje ludziom towarzysza i służącego, zawsze pod ręką i chętnego do pomocy w wyręczaniu we wszystkim. Zresztą większość rzeczy codziennego użytku została przerobiona na roboty - od szczątki do zębów, która agresywnie podchodzi do zwalczania kamienia nazębnego po opakowanie zupki chińskiej, które gra, tańczy, śpiewa i sama się utylizuje. W sumie nie jestem pewna, co w tym świecie robią ludzie, skoro nawet nauczyciele, sportowcy, policjanci, czy listonosze zostali zastąpieni przez roboty. Chyba tylko dzieciaki mają obowiązek chodzenia do szkoły, by później przez resztę życia mogli być obsługiwani przez mechanicznych przyjaciół.
Jednym z tych dzieciaków jest wcześniej wspomniana Mai, która przez przypadek budzi do życia prototyp inteligentnego robota bojowego. Samo to brzmi, jak początek niezłej przygody dla nastolatki z problemem z agresją. Nawet takiej, która szczerze nienawidzi robotów. Dodajmy do tego, że wszystkie znaki w animacji wskazują nadchodzącą robokalipsę, więc akcji nam nie zabraknie. Tyle Wam powinno wystarczyć.
Więcej wiedzieć o fabule nie musicie, bo i tak nie jest zbyt istotna. Wręcz powiedziałabym, że niespecjalnie się przy niej wysilono. W niektórych momentach jest naprawdę wtórna, ale czerpie z dobrych tytułów, jak choćby "Big Hero 6" - od porównywania tych dwóch animacji ciężko uciec. Zresztą wiele scen już wcześniej gdzieś widzieliśmy, ale zostały całkiem zgrabnie ze sobą zszyte. Niemniej nie mam pretensji względem niezbyt unikalnej fabuły, bo w zamian "Nowa Generacja" daje nam coś równie dobrego - niesamowitą animację, od której ciężko oderwać wzrok (załączone zdjęcia w ogóle tego nie oddają!). Sceny walk są naprawdę dobre. Animacja skupiająca się na prezentowaniu futurystycznego świata zapiera dech! A na dokładkę genialnie kontrastuje z nimi montaż uroczych momentów z przyjaźni dziewczyny i robota. "Next Gen" to prawdziwa uczta dla oczu! Ale także dla wyobraźni.
Jak wspomniałam, świat wykreowany jest zrobotyzowany do granic możliwości i naprawdę podobają mi się pomysły (choć większości wtórne) na to, jak mogłaby wyglądać nasza przyszłość, gdy roboty zaczną nas wyręczać. Już teraz wchodzimy w erę coraz większej automatyzacji, w której codzienne czynności ułatwia nam technologia. Nie wiadomo dokąd nas to zaprowadzi. Twórcy "Nowej Generacji" zaproponowali całkiem wiarygodny scenariusz (może poza głównym Aresem, ale tego nie wyjaśnię, bo byłby spoiler), choć odrobinę przerysowany. Nie widzę sensu np. w robocim kontenerze na śmieci, a i cuboty, które będą nastolatków wyręczać w biciu rówieśników wydają mi się dość abstrakcyjne. Nawet nie dlatego, że ludzie wolą samodzielnie dać komuś w twarz, bo to akurat nie do końca prawda, ale głównie dlatego, że są marne szanse, by twórcy nie zabezpieczyli swoich dzieł tak, by nie mogły krzywdzić ludzi. Niezależnie od tego, czy podzielacie moje zdanie, czy nie, to i tak będziecie się świetnie bawić poznając futurystyczny świat z nowej animacji Netflixa i porównując go z Waszymi wyobrażeniami o przyszłości, która nas czeka.
Niemniej dość o plusach, bo minusów jest w brud. Na przykład główna bohaterka. Jak już wiecie Maia jest stereotypową zbuntowaną nastolatką, którą opuścił tatuś, więc zamiast wściekać się na niego, jest wściekła na cały świat. Tiaaa... jej zachowanie większego sensu nie ma, ale twórcy lubią wykorzystywać Daddy Issues jako źródło wszelkich problemów i dziwnych relacji, a my powinniśmy to łykać bezkrytycznie jak pelikany. Nie mam najmniejszego problemu z faktem, że dziewczyna jest pełna agresji, którą lubi wyładowywać (chociaż rodzice puszczający tę bajkę dzieciom, raczej będą mieli!). Wręcz przeciwnie. Taka bohaterka w animacji jest miłą odmianą, a raczej byłaby, gdyby została dobrze wykreowana. A tu ani dobrych postaw tego gniewu nie widzę, a jeśli nawet to złość jest bezsensownie ukierunkowana i nie ma żadnego podłoża. Jednak największą wadą jest fakt, że Mai jest zwyczajnie głupia i bez wyobraźni. Poważnie! Nawet księżniczki Disneya wydają się od niej bystrzejsze, a to nie lada wyczyn! Przez to czuję się, jakby ktoś zmarnował potencjał zbuntowanej bohaterki animacji.
Z robotem też jest coś mocno nie halo. Miał być inteligentny, a nie wpadł na to, jak się naprawić. Ponadto z jednej strony jego naturalnym odruchem jest przemoc, a z drugiej po jakimś czasie, z niezrozumiałych dla widza powodów, wzbrania się przed jej stosowaniem. To pokazuje jak mocno twórcy zawiedli przy kreowaniu bohaterów, bo nie ewoluują wraz z fabułą, lecz się do niej dostosowują. I tak jest w przypadku każdej postaci... poza psem. Momo wymiata!
Resumując, "Nowa Generacja" nie jest złym filmem. Ogląda się ją dobrze, choć niedoskonałości bohaterów i wtórność fabuły rzuca się mocno w oczy. Jednak dla samej animacji i wizji przyszłości wypełnionej robotami naprawdę warto ją obejrzeć. Na koniec dodam jeszcze, że nie nadaje się dla dzieci. Niby wszystkie bluzki Momo zostały ocenzurowane, ale nie zmienia to faktu, że przemoc jest jej główną myślą przewodnią. Niemniej dziś będę optymistką i napiszę, że ten tytuł daje nadzieję. Netflix pokazał, że coraz lepiej wychodzą mu animacje!
Ps. Polecimy ambitnie: Jak sądzicie, kiedy roboty przejmą całkiem nasze obowiązki, a my będziemy mogli sobie w końcu odpocząć?
Jednym z tych dzieciaków jest wcześniej wspomniana Mai, która przez przypadek budzi do życia prototyp inteligentnego robota bojowego. Samo to brzmi, jak początek niezłej przygody dla nastolatki z problemem z agresją. Nawet takiej, która szczerze nienawidzi robotów. Dodajmy do tego, że wszystkie znaki w animacji wskazują nadchodzącą robokalipsę, więc akcji nam nie zabraknie. Tyle Wam powinno wystarczyć.
Więcej wiedzieć o fabule nie musicie, bo i tak nie jest zbyt istotna. Wręcz powiedziałabym, że niespecjalnie się przy niej wysilono. W niektórych momentach jest naprawdę wtórna, ale czerpie z dobrych tytułów, jak choćby "Big Hero 6" - od porównywania tych dwóch animacji ciężko uciec. Zresztą wiele scen już wcześniej gdzieś widzieliśmy, ale zostały całkiem zgrabnie ze sobą zszyte. Niemniej nie mam pretensji względem niezbyt unikalnej fabuły, bo w zamian "Nowa Generacja" daje nam coś równie dobrego - niesamowitą animację, od której ciężko oderwać wzrok (załączone zdjęcia w ogóle tego nie oddają!). Sceny walk są naprawdę dobre. Animacja skupiająca się na prezentowaniu futurystycznego świata zapiera dech! A na dokładkę genialnie kontrastuje z nimi montaż uroczych momentów z przyjaźni dziewczyny i robota. "Next Gen" to prawdziwa uczta dla oczu! Ale także dla wyobraźni.
Jak wspomniałam, świat wykreowany jest zrobotyzowany do granic możliwości i naprawdę podobają mi się pomysły (choć większości wtórne) na to, jak mogłaby wyglądać nasza przyszłość, gdy roboty zaczną nas wyręczać. Już teraz wchodzimy w erę coraz większej automatyzacji, w której codzienne czynności ułatwia nam technologia. Nie wiadomo dokąd nas to zaprowadzi. Twórcy "Nowej Generacji" zaproponowali całkiem wiarygodny scenariusz (może poza głównym Aresem, ale tego nie wyjaśnię, bo byłby spoiler), choć odrobinę przerysowany. Nie widzę sensu np. w robocim kontenerze na śmieci, a i cuboty, które będą nastolatków wyręczać w biciu rówieśników wydają mi się dość abstrakcyjne. Nawet nie dlatego, że ludzie wolą samodzielnie dać komuś w twarz, bo to akurat nie do końca prawda, ale głównie dlatego, że są marne szanse, by twórcy nie zabezpieczyli swoich dzieł tak, by nie mogły krzywdzić ludzi. Niezależnie od tego, czy podzielacie moje zdanie, czy nie, to i tak będziecie się świetnie bawić poznając futurystyczny świat z nowej animacji Netflixa i porównując go z Waszymi wyobrażeniami o przyszłości, która nas czeka.
Niemniej dość o plusach, bo minusów jest w brud. Na przykład główna bohaterka. Jak już wiecie Maia jest stereotypową zbuntowaną nastolatką, którą opuścił tatuś, więc zamiast wściekać się na niego, jest wściekła na cały świat. Tiaaa... jej zachowanie większego sensu nie ma, ale twórcy lubią wykorzystywać Daddy Issues jako źródło wszelkich problemów i dziwnych relacji, a my powinniśmy to łykać bezkrytycznie jak pelikany. Nie mam najmniejszego problemu z faktem, że dziewczyna jest pełna agresji, którą lubi wyładowywać (chociaż rodzice puszczający tę bajkę dzieciom, raczej będą mieli!). Wręcz przeciwnie. Taka bohaterka w animacji jest miłą odmianą, a raczej byłaby, gdyby została dobrze wykreowana. A tu ani dobrych postaw tego gniewu nie widzę, a jeśli nawet to złość jest bezsensownie ukierunkowana i nie ma żadnego podłoża. Jednak największą wadą jest fakt, że Mai jest zwyczajnie głupia i bez wyobraźni. Poważnie! Nawet księżniczki Disneya wydają się od niej bystrzejsze, a to nie lada wyczyn! Przez to czuję się, jakby ktoś zmarnował potencjał zbuntowanej bohaterki animacji.
Z robotem też jest coś mocno nie halo. Miał być inteligentny, a nie wpadł na to, jak się naprawić. Ponadto z jednej strony jego naturalnym odruchem jest przemoc, a z drugiej po jakimś czasie, z niezrozumiałych dla widza powodów, wzbrania się przed jej stosowaniem. To pokazuje jak mocno twórcy zawiedli przy kreowaniu bohaterów, bo nie ewoluują wraz z fabułą, lecz się do niej dostosowują. I tak jest w przypadku każdej postaci... poza psem. Momo wymiata!
Resumując, "Nowa Generacja" nie jest złym filmem. Ogląda się ją dobrze, choć niedoskonałości bohaterów i wtórność fabuły rzuca się mocno w oczy. Jednak dla samej animacji i wizji przyszłości wypełnionej robotami naprawdę warto ją obejrzeć. Na koniec dodam jeszcze, że nie nadaje się dla dzieci. Niby wszystkie bluzki Momo zostały ocenzurowane, ale nie zmienia to faktu, że przemoc jest jej główną myślą przewodnią. Niemniej dziś będę optymistką i napiszę, że ten tytuł daje nadzieję. Netflix pokazał, że coraz lepiej wychodzą mu animacje!
Ps. Polecimy ambitnie: Jak sądzicie, kiedy roboty przejmą całkiem nasze obowiązki, a my będziemy mogli sobie w końcu odpocząć?
0 Komentarze