Looking For Anything Specific?

Header Ads

Black Summer, czyli jak nie tworzyć serialu o zombie?

Serial o zombie netflix

Ile seriali o zombie apokalipsie macie już za sobą? Jeśli więcej, niż jeden, to możecie sobie odpuścić "Black Summer", bo odgrzewają kotleta. Jeśli nie widzieliście dotąd żadnego, to tym bardziej trzymajcie się od tego tytułu z daleka, bo nie chciałabym, żebyście wyrobili sobie zdanie na temat gatunku na jego podstawie. A jeśli macie w planach napisać scenariusz z zombiakami w roli głównej, to oglądajcie śmiało - będziecie wiedzieli, czego nie robić.


[Nie wierzę w spoilery w produkcjach o zombie, więc latają tu jak szalone. Możecie śmiało je czytać, bo serialu i tak nie warto oglądać. Nie ma za co.]

Jak niemal każda produkcja o zombie (poza "Fear The Walking Dead" i nic więcej nie przychodzi mi do głowy) "Black Summer" wrzuca nas prosto do świata ogarniętego zarazą. Tym razem twórcy byli na tyle uprzejmi, by zacząć od etapu ewakuacji mieszkańców przez wojsko. Niestety kamera nie podążyła za wozami wywożącymi zdrowych, lecz została z tymi, którzy na transport się nie załapali. W pierwsze odcinki zostały podzielone na sceny poświęcone konkretnym bohaterom. Większość z nich jest dość typowa, czyli matka rozdzielona z córką, starsza katoliczka, czy przestępca-bohater w kradzionym wojskowym mundurze, jednak zdarzają się też postacie nieoczywiste, jak głuchoniemy chłopak, czy Koreanka nieznająca angielskiego i do tej dwójki za moment wrócę. Później oczywiście wszystkie te postacie się spotykają (i po kolei giną, bo takie wymogi gatunku) połączeni wspólnym celem - dotarciem na STADION i ucieczka z piekła na ziemi.

"Black Summer" jest tak typową produkcją o zombie, jak tylko może być i to w najgorszym znaczeniu. Powiela wszystkie schematy i błędy, jakie znajdziecie w filmach o zombiakach (sprawdźcie 5 problemów filmów o zombie). Po pierwsze znów dostajemy świat, w którym nikt o zombie nie słyszał, ani nie jest na tyle bystry, by walić w głowę. Wiem, że dość często się do tego przyczepiam, ale skoro w naszym świecie najlepiej zabić człowieka celując w serce lub w mózg, to bohaterowie powinni dość szybko się domyślić, że ta metoda może okazać się skuteczna również w przypadku żywych trupów. Ale nie! Oni do samego końca wydają się nie wyciągać żadnej lekcji... a może mają takiego zeza? Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Jednak oglądanie tego, co bohaterowie wyczyniają na ekranie, zwyczajnie mnie bolało. Dam Wam przykład: Mamy chłopaka, który przez pół odcinka ucieka przed zombie i tak trafił do marketu z automatycznie rozsuwanymi drzwiami. Zgadnijcie, co robi? Jeśli nie krzyknęliście "Zakupy", to byliście w błędzie. Tak, chłopak na spokojnie robił sobie zakupy, pchając wózek i wybrzydzając przy wyborze produktów, a nawet podjechał z nimi do kasy. Co tam, że każdy z IQ wyższym od Homera Simpsona zabarykadowałby wpierw drzwi... Niemniej nasz inteligentny kolega nie tylko bardzo się zdziwił, gdy zombiak w końcu wpadł do sklepu, ale także postanowił przejść przez cały sklep, uciekając głównym wyjściem obok niego, podczas gdy tylne wyjście (z dala od zombiaka) było tuż za nim. Tak moi drodzy, właśnie takich bohaterów dostaliśmy.

Zły serial o zombie
A oto i na przodzie błazen naczelny.

Po drugie ponownie twórcy wpadli na genialny i niesamowicie odświeżający pomysł, aby to żywi -byli największymi wrogami ludzi w czasie zombie apokalipsy. Gdzie ja to już widziałam? A tak, wszędzie. Choć przynajmniej w większości tego typu produkcji, przynajmniej pokazane są motywy, które wywołują bestialskie zachowania, a tu ich zabrakło. Dostajemy papkę losowych okrutnych zachowań, które nijak mają się do czegokolwiek - od fabuły przez psychologię po podstawowe ludzkie instynkty. Dawno nie widziałam tak odrealnionej sieki. Weźmy dwa przykłady pod lupę. Wpierw na zupełnie pustej drodze auto potrąca kobietę. Pomijam już, że kolejny zombiak raczej nie pomoże w walce o przetrwanie, bo lepiej rozważyć to pod czysto pragmatycznym kątem, czyli jej krew mogła zapaskudzić szybę i zniszczyć auto. To zwyczajnie głupie. Drugi przykład to stado Zagubionych Chłopców, którzy urządzili sobie arenę ze szkoły. Przykro mi to mówić, ale nie tak zachowują się dzieci i nie mam na myśli, że nie są okrutne. Mam na myśli to, że chociaż dają w kość, ile wlezie, to w sytuacjach zagrożenia wciąż liczą na pomoc dorosłych, a umówmy się, zombie apokalipsa to sytuacja skrajnie kryzysowa.

Mam już po dziurki w nosie odgrzewania kotletów i marzę o serialu, który potraktuje zombie apokalipsę na poważnie. Skoro twórca bierze się za temat zjadaczy mózgów, to niech one zjadają te mózgi. Chcę krwi, dramatycznych ucieczek, latających flaków, pożerania ludzi i walenia w łby zgniłków, aż mózg będzie tryskał na wszystkie strony. Czy naprawdę wymagam za wiele? Najwyraźniej tak, skoro w "Black Summer" jest zombie jak na lekarstwo. Ja się pytam, czy ulice są opustoszałe, bo zabrakło kasy na statystów, czy charakteryzatorów? Jeśli twórcy chcą się zabierać za temat zombie, to niech je pokażą! Inaczej wychodzi nam kolejna produkcja ględząca o tym, jak to ludzie są źli bla, bla, bla. Jestem pewna, że twórcom marzyło się robienie wypełnionych brutalnymi scenami horrorów, ale przez brak odpowiedniej motywacji tych złych, nie potrafili sklecić fabuły nawet przy użyciu taśmy, więc wpadli na genialny pomysł, że anarchia w czasie Z-apo wyjaśni wszystko za nich. Otóż nie! Jako fanka mam serdecznie dość tego, że temat zombie stał się wymówką dla słabych scenariuszy i braku pomysłu scenarzystów.

Też się poddaję.

Jeśli sądzicie, że w tym gatunku, a nawet w tym serialu nie dało się rozwinąć nowego, zaiste odświeżającego wątku, to jesteście w błędzie. Jak wcześniej wspominałam, jednym z bohaterów był głuchoniemy mężczyzna. Wiecie, jak mnie to zafascynowało? Miałam ogromną nadzieję, że twórcy pokuszą się o próbę pokazania, jak ciężko przetrwać z-apo osobie, która nie jest w stanie usłyszeć zagrożenia, ani wskazówek od swoich towarzyszy. To miało taki potencjał! Ale nie, zabili go w dość głupi sposób. Drugą osobą, na którą zwróciłam uwagę była Koreanka nieznająca języka kraju, w którym utknęła w czasie apokalipsy i tu sytuacja wyglądała nieco lepiej, choć wciąż poprowadzono jej wątek po macoszemu. Jakby to wcale nie był tak wielki problem. Wiecie czemu? Bo rozumiała wszystko, co się do niej mówiło, a i sama sklecała zdania, gdy scenarzystom było to na rękę. Pomijam to, że kwestia kulturowa w ogólnie nie została wzięta pod uwagę i nagle Koreanka strzelała z broni automatycznej, jak Rambo. Wait...what?

Nie będę Was trzymać w niepewności, "Black Summer" strasznie mi się nie podobało, ale doszłam do tego dopiero po obejrzeniu ostatniego odcinka, w którym dostaliśmy urwane zakończenie. Zrobię Wam tę przysługę i już powiem Wam: Trzymajcie się od tej kupy z daleka! Dawno nie widziałam takiego lenistwa ze strony twórców. Dziury fabularne, brak logiki w scenariuszu, beznadziejna kreacja bohaterów i brak jakiegokolwiek pomysłu na siebie, to jedynie śmierdzący wierzchołek "Black Summer". Przysięgam, że już nawet "Striptizerki Zombie" czy "Zombiebobry" były lepszymi produkcjami, a z jakiegoś powodu trafiły do Kiczowatych Horrorów.

Prześlij komentarz

0 Komentarze