Jeśli nie od dziś oglądacie koreańskie dramy, to z pewnością zauważyliście, że kreowane w nich bohaterki bardzo przypominają Kopciuszka (sprawdźcie: Koreańskie dramy, czyli bajki Disneya 2.0). Nawet jeśli nie weźmiemy pod uwagę ich biednego pochodzenia, poniżających prac, które nie przekładają się na korzyści finansowe oraz niezliczonych trudności w życiu codziennym, to wciąż zostaje ich bierna postawa. Koreanki zostały przedstawione jako kobiety, które bez słowa skargi pozwalają się poniżać, a z biedy i stagnacji może je wyciągnąć tylko przystojny Cheabol. Tak to wyglądało do tej pory.
Oglądając dramy, które wychodzą w 2019 roku, widzę, jak ten trend w budowaniu bohaterek koreańskich dram się zmienił. Pierwszy raz wyraźnie dostrzegłam to w "Angel's Last Mission: Love", w której Lee Yeon Seo jako niewidoma była primabalerina jest daleka od milczenia, gdy coś jej się nie podoba lub spotykają ją kolejne trudności. Wspaniałą odmianą było obserwowanie, gdy krzyczy, rzuca przedmiotami i wyżywa się na winnych. Zdecydowanie była daleka od tłamszenia w sobie emocji i potulnego znoszenia swojego losu. Bohaterka potrafiła rzucić wyzwanie każdemu, kto stawał jej na drodze. Moja frustracja jako widza spadła dzięki temu o połowę. Bo umówmy się, dobrze ogląda się, jak człowiek walczy o siebie i własne szczęście, zamiast liczyć, że ktoś zrobi to za niego. Co prawda wciąż przez pozostałe postacie jej postawa była odbierana jako coś nietypowego i negatywnego.
Delikatny przebłysk podobnej postawy było widać również w "The Last Empress", w której od pewnego momentu główna bohaterka, może nie tyle potrafiła o siebie zawalczyć, ale postawiła wszystko na to, by wymierzyć sprawiedliwość osobom, które ją skrzywdziły. To też raczej nie wpisuje się w charakter przeciętnego Kopciuszka. W pełni popieram postawę "Na stos z nimi! Na stos!", ale wymierzanie sprawiedliwości (zamiast dzikiej zemsty) też jest spoko.
Wiecie, co jeszcze nie pasuje do postawy biernych bohaterek? Ambicja i siła. Obie te rzeczy wprost przepięknie łączą w sobie trzy bohaterki niedawno zakończonej dramy "Search:WWW", w której Tammy, Scarlett i dyrektor Song wyrzuciły do kosza stereotyp postrzegania ról damsko-męskich i całkiem zerwały z konwenansami. Każda z tych trzech bohaterek została wykreowana na postać z mocnym charakterem, niezwykłą odwagą i bystrym umysłem, a przy tym każda z nich jest inna. Łączy je jednak fakt, że są przebojowe w pracy, momentami wręcz bezwzględne, i wrażliwe w sferze prywatnej, dzięki czemu idealnie balansują na granicy człowieczeństwa. Na szczególną uwagę zasługuje szczególnie Scarlett, która mimo wybuchowego temperamentu, dużej siły fizycznej i mocnego poczucia sprawiedliwości prywatnie jest niezwykle delikatna, wręcz nieśmiała.
Zresztą "Search: WWW" zasługuje na uwagę również z innych powodów. Odwrócenie ról jest tam tak wyraźne, że po raz pierwszy uświadomiłam sobie, że nie istnieje nazwa damskiego odpowiednika bromance'u. I wierzcie mi, nie chodzi o przyjaźń, bo to znacznie więcej. Jeśli znacie schemat koreańskich dram, to z pewnością nie jest Wam obca scena z ratowaniem bohaterki przed rowerzystą-zamachowcem. W "Search: WWW" ten pełen romantycznych emocji montaż odbywa się między kobietami. Podobnie zresztą jak zanoszenie na plecach pijanej bohaterki do domu. Chociaż każda z nich jest w jakiś sposób zaangażowana w związek z mężczyzną, to relacje damsko-damskie zostały przedstawione w sposób nietypowy nawet dla zachodnich produkcji. Biję brawo na stojąco i ocieram łzy wzruszenia!
I chociaż dla mnie "Search: WWW" na zawsze zostanie najbardziej rewolucyjną dramą w kreowaniu koreańskich bohaterek, to udowadniając przemianę dram i poprzeć swoją tezę o ich wchodzeniu w XXI wiek, powinnam podać więcej przykładów. A tych nie brakuje. Nawet "Her Private Life" pokazuje, że dla Koreanek liczy się coś poza rodziną i pracą. Sung Deok Mi jest przede wszystkim fanką idola, a dopiero później kuratorką w muzeum. Posiada zarówno ambicje zawodowe, chłopaka, jak i hobby, przy czym z żadnej z tych rzeczy nie zamierza rezygnować na rzecz innej. Hong Seo Jung z "Possessed" raz za razem udowadnia, że jest wystarczająco silna, by radzić sobie bez niczyjej pomocy. Jednak one obie bledną całkowicie przy postaci wykreowanej przez IU w "Hotel del Luna". Jej nawet nie da się opisać, wystarczy zobaczyć, by zrozumieć. Poważnie, chcę zostać Man Wol, gdy dorosnę.
Wszystkie wymienione bohaterki i dramy, z których pochodzą, zostały wyemitowane w Korei Południowej w ostatnich dziewięciu miesiącach. Rok jeszcze się nie skończył, a już widać rewolucję feminizmu w najlepszym wydaniu i to w kraju, można by sądzić, nawet nie znał tego pojęcia. Coś wyraźnie się zmienia i to zmienia się na lepsze, skoro główne bohaterki dram przestają być tak żałośnie disneyowskie.
Ps. No dobrze, to teraz czekam na Wasze propozycję kobiecego zamiennika Bromance'u. Piszcie!
[Jeśli dopiero macie zamiar zacząć przygodę z korańskimi dramami, to warto przygotować się do tego mentalnie i sięgnąć po tytuły, które są bardziej przystępne na start - wszystko, czego potrzebujcie znajdziecie w Poradniku Jak zacząć przygodę z koreańskimi dramami?]
Oglądając dramy, które wychodzą w 2019 roku, widzę, jak ten trend w budowaniu bohaterek koreańskich dram się zmienił. Pierwszy raz wyraźnie dostrzegłam to w "Angel's Last Mission: Love", w której Lee Yeon Seo jako niewidoma była primabalerina jest daleka od milczenia, gdy coś jej się nie podoba lub spotykają ją kolejne trudności. Wspaniałą odmianą było obserwowanie, gdy krzyczy, rzuca przedmiotami i wyżywa się na winnych. Zdecydowanie była daleka od tłamszenia w sobie emocji i potulnego znoszenia swojego losu. Bohaterka potrafiła rzucić wyzwanie każdemu, kto stawał jej na drodze. Moja frustracja jako widza spadła dzięki temu o połowę. Bo umówmy się, dobrze ogląda się, jak człowiek walczy o siebie i własne szczęście, zamiast liczyć, że ktoś zrobi to za niego. Co prawda wciąż przez pozostałe postacie jej postawa była odbierana jako coś nietypowego i negatywnego.
Delikatny przebłysk podobnej postawy było widać również w "The Last Empress", w której od pewnego momentu główna bohaterka, może nie tyle potrafiła o siebie zawalczyć, ale postawiła wszystko na to, by wymierzyć sprawiedliwość osobom, które ją skrzywdziły. To też raczej nie wpisuje się w charakter przeciętnego Kopciuszka. W pełni popieram postawę "Na stos z nimi! Na stos!", ale wymierzanie sprawiedliwości (zamiast dzikiej zemsty) też jest spoko.
Wiecie, co jeszcze nie pasuje do postawy biernych bohaterek? Ambicja i siła. Obie te rzeczy wprost przepięknie łączą w sobie trzy bohaterki niedawno zakończonej dramy "Search:WWW", w której Tammy, Scarlett i dyrektor Song wyrzuciły do kosza stereotyp postrzegania ról damsko-męskich i całkiem zerwały z konwenansami. Każda z tych trzech bohaterek została wykreowana na postać z mocnym charakterem, niezwykłą odwagą i bystrym umysłem, a przy tym każda z nich jest inna. Łączy je jednak fakt, że są przebojowe w pracy, momentami wręcz bezwzględne, i wrażliwe w sferze prywatnej, dzięki czemu idealnie balansują na granicy człowieczeństwa. Na szczególną uwagę zasługuje szczególnie Scarlett, która mimo wybuchowego temperamentu, dużej siły fizycznej i mocnego poczucia sprawiedliwości prywatnie jest niezwykle delikatna, wręcz nieśmiała.
Zresztą "Search: WWW" zasługuje na uwagę również z innych powodów. Odwrócenie ról jest tam tak wyraźne, że po raz pierwszy uświadomiłam sobie, że nie istnieje nazwa damskiego odpowiednika bromance'u. I wierzcie mi, nie chodzi o przyjaźń, bo to znacznie więcej. Jeśli znacie schemat koreańskich dram, to z pewnością nie jest Wam obca scena z ratowaniem bohaterki przed rowerzystą-zamachowcem. W "Search: WWW" ten pełen romantycznych emocji montaż odbywa się między kobietami. Podobnie zresztą jak zanoszenie na plecach pijanej bohaterki do domu. Chociaż każda z nich jest w jakiś sposób zaangażowana w związek z mężczyzną, to relacje damsko-damskie zostały przedstawione w sposób nietypowy nawet dla zachodnich produkcji. Biję brawo na stojąco i ocieram łzy wzruszenia!
I chociaż dla mnie "Search: WWW" na zawsze zostanie najbardziej rewolucyjną dramą w kreowaniu koreańskich bohaterek, to udowadniając przemianę dram i poprzeć swoją tezę o ich wchodzeniu w XXI wiek, powinnam podać więcej przykładów. A tych nie brakuje. Nawet "Her Private Life" pokazuje, że dla Koreanek liczy się coś poza rodziną i pracą. Sung Deok Mi jest przede wszystkim fanką idola, a dopiero później kuratorką w muzeum. Posiada zarówno ambicje zawodowe, chłopaka, jak i hobby, przy czym z żadnej z tych rzeczy nie zamierza rezygnować na rzecz innej. Hong Seo Jung z "Possessed" raz za razem udowadnia, że jest wystarczająco silna, by radzić sobie bez niczyjej pomocy. Jednak one obie bledną całkowicie przy postaci wykreowanej przez IU w "Hotel del Luna". Jej nawet nie da się opisać, wystarczy zobaczyć, by zrozumieć. Poważnie, chcę zostać Man Wol, gdy dorosnę.
Mogę się podpisać pod słowami Tammy. |
Pssssyt! Po kliknięciu Lubię to, każdy Wasz wtorek będzie Azjatyckim Wtorkiem!
Ps. No dobrze, to teraz czekam na Wasze propozycję kobiecego zamiennika Bromance'u. Piszcie!
0 Komentarze