Znów wpadłam po uszy w anime. Przeraźliwie są uzależniające, więc nie mówcie później, że Was nie ostrzegałam. Co prawda nie wszystkie tytuły, które dla siebie wybrałam, okazały się godne dalszego polecenia, ale są też takie, które powinniście obejrzeć jeszcze dziś. Także sprawdźcie, czym warto się truć!
Opis: W świecie, w którym wampiry wtopiły się w otoczenie i pokazują prawdziwą naturę jedynie, gdy zmieniają się w groźne potwory, funkcjonują jednostki do ich zwalczania. Wśród nich jest Anzai, półwampir, który zakochuje się w dziewczynie, którą uratował. Problem w tym, że chociaż ją lubi, to chciałby ją też zjeść, więc stara się trzymać od niej na dystans, a to doprowadza do tego, że jeszcze mocniej wciąga ją w swój niebezpieczny świat.
Ocena: Anime pierwsza klasa! Ma rewelacyjny, odrobinę mroczny klimat i mimo że wszystko opiera się na założeniach romansu, to jest go tam mało i kompletnie nie jest przesłodzony. Swoją budową bardzo przypomina mi Tokio Ghula. Jest wiele akcji i jej nagłych zwrotów, a także przedstawienie nastrojów społecznych, gdy istnienie wampirów wychodzi na jaw. Naprawdę świetna produkcja, która mam nadzieję, doczeka się kolejnych sezonów.
Fabuła: Aoi odziedziczyła po swoim dziadku zdolność widzenia ayakashi i ogromne długi zaciągnięte u jednego z nich, demona i zarazem gospodarza „Tenjin-ya”. To właśnie on pojawia się pewnego dnia i uprowadza dziewczynę do Ukrytego Świata, gdzie dziewczyna ma zostać jego narzeczoną. Zamiast tego postanawia odpracować dług w kuchni.
Ocena: Na tytuły mocno związane z Youkai zazwyczaj nie narzekam z prostego powodu, co by się nie działo, zawsze fajnie popatrzeć na stworzenia z japońskiego folkloru. Tym razem jednak poddałam się w połowie, bo anime ma okropnie męczący schemat odcinków, który opiera się na prostej koncepcji: pojawia się problem, główna bohatera zaczyna gotować i serwować swoje dania (zazwyczaj postaci, która ją nienawidzi) i nagle problem znika. Taaaa, ja naprawdę łapię, że głodni ludzie to wkurzeni ludzie, ale nie mogłam już zdzierżyć tak naiwnego podejścia. Zresztą, po co oglądać produkcje, która z odcinka na odcinek wcale nie zaskakuje, a akcja praktycznie nie istnieje?
Servamp
3D Kanojo: Real Girl
Opis: W eksperymentalnym miasteczku siedmioro licealistów z jednej klasy zostaje Kiznaiverami. Połączeni system Kizuny dzielą ból jednej osoby na całą grupę. Dzięki temu ich własne obrażenia stają się mniej bolesne, jednak równocześnie odczuwają ból innych. Eksperyment ma na celu znalezienie sposobu na zaprowadzenie pokoju na świecie (w myśl "Gdyby ludzie dzielili swój ból to ustałyby wszystkie konflikty, a na świecie panowałby pokój"), lecz skutki uboczne mogą okazać się dość bolesne, zwłaszcza gdy wewnątrz grupy pojawiają się nieodwzajemnione uczucia.
Ocena: Pomysł z eksperymentem bardzo mi się podobał. Wykonanie również było całkiem ciekawe, a przy okazji mam słabość do ponurych bohaterów z dużą odpornością na ból. Niestety obejrzałam to anime w momencie, gdy potrzebowałam czegoś ambitniejszego, niż pompatyczne rozmowy o przyjaźni i fochy przez fatalne zauroczenia, więc nie mogę napisać, że było rewelacyjne. Niemniej okazał się całkiem ciekawym wypełniaczem wolnego czasu.
Fabuła: Violet Evergarden budzi się w szpitalu po zakończeniu wojny, która podzieliła kontynent Telesis. Jedynym pragnieniem dziewczyny, która nie rozumie emocji jest spotkanie Majora i zrozumienie znaczenia słów ("Kocham Cię"), które powiedział do niej, gdy widziała go po raz ostatni. W tym celu zostaje samozapamiętującą lalką (czyt. dziewczyną, która na życzenia klientów przelewa ich emocje na papier) i w każdym kolejnym odcinku poznaje historie ludzi i kryjące się za nimi emocje.
Ocena: Wszyscy się zachwycają i mówią, że Violet Evergarden jest genialna. Ciężko byłoby mi zaprzeczyć, bo to naprawdę porządnie zrobione anime. Graficznie przepiękna. Scenariusz rewelacyjny. Ogląda się świetnie. Tylko wbrew temu, co mi obiecano, nie wzrusza mnie. A cały romans, który podobno gdzieś tam się chowa, też specjalnie mnie nie ruszył [Spoiler: wręcz poważnie się wkurzę, jeśli w końcu okaże się, że Major żyje], chyba że mowa o tym z szóstego odcinka, wtedy okey. Warto również wspomnieć, że szalenie zachwycające są historie, które bohaterka poznaje przy pisaniu listów. Każda z nich jest urzekająca i wyjątkowa. Czekam z zapartym tchem na pełnometrażową kontynuację, a Wam już teraz polecam nadrobić ten tytuł!
Ps. Dajcie znać, czy coś już widzieliście lub znaleźliście wśród powyższych tytuł dla siebie, a przy okazji możecie podrzucić w komentarzach własne rekomendację, bo ciągle szukam nowych tytułów. A jeśli znacie coś podobnego do "Pokój w kolorach szczęścia", to zlitujcie się nad biedną Różową Blogerką i podzielcie się dobrem!
Sankarea
[13 odcinków + 2 x OVA] |
Opis: Furuya jest fanem zombie, ale nie jednym z tych, którzy oglądają wszystkie dostępne filmy i zbierają gadżety, bo szykują się na zombie apokalipsę z nadzieją, że rozwalą kilka mózgożerców. Nie. Furuya zwyczajnie marzy, by kiedyś przytrafił mu się romans ze słodką zombiaczką. Gdy pewnego dnia jego kot ginie w wypadku, postanawia go ożywić i tak poznaje żywą dziewczynę, która po wypiciu stworzonej przez chłopaka mikstury faktycznie zmienia się w zombie. Acha, kot też zostaje zombie, więc nie musicie się o niego martwić.
Ocena: Uwielbiam zombie, ale mieszczę się w kategorii przyszłych zombie hunterów. Romans z zombie jestem w stanie przetrwać tylko w anime i jeśli mam być całkiem szczera miałam względem tego tytułu spore oczekiwania. Początkowo uznałam go za całkiem przyzwoity tytuł. Ma ładną kreskę i kolorystykę, jest o zombie, więc zasadniczo czego mogłabym chcieć więcej. Niestety anime byłoby znacznie lepsze, gdyby twórcy się zdecydowali, czy chcą robić romans z zombiaczkiem, czy jednak hentai.
Devils Line
[12 odcinków + OVA] |
Ocena: Anime pierwsza klasa! Ma rewelacyjny, odrobinę mroczny klimat i mimo że wszystko opiera się na założeniach romansu, to jest go tam mało i kompletnie nie jest przesłodzony. Swoją budową bardzo przypomina mi Tokio Ghula. Jest wiele akcji i jej nagłych zwrotów, a także przedstawienie nastrojów społecznych, gdy istnienie wampirów wychodzi na jaw. Naprawdę świetna produkcja, która mam nadzieję, doczeka się kolejnych sezonów.
Kakuriyo no Yadomeshi
[26 odcinków] |
Ocena: Na tytuły mocno związane z Youkai zazwyczaj nie narzekam z prostego powodu, co by się nie działo, zawsze fajnie popatrzeć na stworzenia z japońskiego folkloru. Tym razem jednak poddałam się w połowie, bo anime ma okropnie męczący schemat odcinków, który opiera się na prostej koncepcji: pojawia się problem, główna bohatera zaczyna gotować i serwować swoje dania (zazwyczaj postaci, która ją nienawidzi) i nagle problem znika. Taaaa, ja naprawdę łapię, że głodni ludzie to wkurzeni ludzie, ale nie mogłam już zdzierżyć tak naiwnego podejścia. Zresztą, po co oglądać produkcje, która z odcinka na odcinek wcale nie zaskakuje, a akcja praktycznie nie istnieje?
Dusk Maiden of Amnesia / Tasogare Otome x Amnesia
[2 sezony po 12 odcinków] |
Opis: Gdy szkoły mają długoletnią historię, przeważnie jest ona mocno związana z duchami zmarłych uczniów. Najsłynniejszym duchem szkoły, do której chodzi Teiichi jest Yuuko, duch zmarłej przed laty licealistki. Pewnego dnia chłopak trafia do opuszczonych pokoi w starej części budynku, gdzie spotyka ducha dziewczyny, która zamiast go straszyć, zaczyna się do niego lepić i nie chce opuścić go na krok. Co ciekawe wspomniany duch cierpi na amnezję i nie pamięta, dlaczego umarła i nie może opuścić szkoły.
Ocena: Warto mieć na uwadze, że choć "Dusk Maiden of Amnesia" jest przepełnionym żartobliwymi scenkami romansem ducha z licealistą, to widnieje również pod gatunkiem horror. Jasne, nie jest to typowy horror (chociaż akurat ja na temat typowych horrorów nie powinnam się wypowiadać), bo creepy scen wcale nie jest tak wiele, to jednak oglądając to anime nocą, możecie mieć ciary. Głównie przez bardzo udaną kolorystykę i klimat, który osobiście szczerze doceniam. Muszę przyznać, że było to naprawdę ciekawe i wciągające anime z ciekawym pomysłem i dobrym scenariuszem. Zdecydowanie polecam!
Servamp
[12 odcinków] |
Fabuła: Po mieście krąży plotka o atakach wampirów, ale kto normalny by w to uwierzył. Z pewnością nie Shirota Mahiru, który wyznaje zasadę, że życie powinno być pozbawione komplikacji. Pewnego dnia sam je na siebie ściąga, gdy przygarnia z ulicy małego czarnego kociaka, który okazuje się zmiennokształtnym wampirem. Nie z gatunku tych groźnych, lecz leniwych. Nic mu się nie chce, nie przepada za przemocą, a sama myśl, że musi się ruszyć, wywołuje w nim odruch autodestrukcyjny. Na nieszczęście dla niego czasami musi, bo niebezpieczeństwo czai się za rogiem.
Ocena: Pomysł mi się podoba. Wiele wątków jest ciekawie prowadzonych, tak jak i postacie, jednak na razie mamy tylko jeden sezon, który jest bardziej wprowadzeniem, niż historią właściwą, więc lepiej wstrzymać się z oglądaniem, aż pojawi się kontynuacja.
3D Kanojo: Real Girl
[2 sezony po 12 odcinków] |
Fabuła: Tsutsui Hikari to szkolny dziwak, który stroni od ludzi i woli fikcyjne dziewczyny od tych prawdziwych. Z kolei Igarashi Irohą jest kwintesencją popularnej dziewczyny, z którą chciałby być każdy chłopak. No prawie każdy. Hikari jest do niej mocno uprzedzony i tym bardziej dziwi się, gdy Iroha postanawia zostać jego dziewczyną. Całe anime skupia się na jego niezdarnych próbach wejścia w narzuconą przez nią rolę.
Ocena: Spodziewałam się czegoś innego (bo najwyraźniej nie potrafię przeczytać opisu, tylko od razu biorę się za oglądanie), ale ogólnie anime przypadło mi do gustu przez swój dziwnie uroczy klimat. Nie oszukujmy się to typowy szkolny romans, z tym że od samego początku wiadomo, że główna bohaterka skrywa raczej niezbyt przyjemną tajemnicę. Początkowo dziwność Hikariego jest dość zabawna, ale z czasem człowiek ma ochotę go zdzielić w łeb przez ekran. Ogółem mam dość mieszane uczucia, ale bardziej pozytywne, niż nie.
Kiznaiver
[12 odcinków] |
Opis: W eksperymentalnym miasteczku siedmioro licealistów z jednej klasy zostaje Kiznaiverami. Połączeni system Kizuny dzielą ból jednej osoby na całą grupę. Dzięki temu ich własne obrażenia stają się mniej bolesne, jednak równocześnie odczuwają ból innych. Eksperyment ma na celu znalezienie sposobu na zaprowadzenie pokoju na świecie (w myśl "Gdyby ludzie dzielili swój ból to ustałyby wszystkie konflikty, a na świecie panowałby pokój"), lecz skutki uboczne mogą okazać się dość bolesne, zwłaszcza gdy wewnątrz grupy pojawiają się nieodwzajemnione uczucia.
Ocena: Pomysł z eksperymentem bardzo mi się podobał. Wykonanie również było całkiem ciekawe, a przy okazji mam słabość do ponurych bohaterów z dużą odpornością na ból. Niestety obejrzałam to anime w momencie, gdy potrzebowałam czegoś ambitniejszego, niż pompatyczne rozmowy o przyjaźni i fochy przez fatalne zauroczenia, więc nie mogę napisać, że było rewelacyjne. Niemniej okazał się całkiem ciekawym wypełniaczem wolnego czasu.
Violet Evergarden
Fabuła: Violet Evergarden budzi się w szpitalu po zakończeniu wojny, która podzieliła kontynent Telesis. Jedynym pragnieniem dziewczyny, która nie rozumie emocji jest spotkanie Majora i zrozumienie znaczenia słów ("Kocham Cię"), które powiedział do niej, gdy widziała go po raz ostatni. W tym celu zostaje samozapamiętującą lalką (czyt. dziewczyną, która na życzenia klientów przelewa ich emocje na papier) i w każdym kolejnym odcinku poznaje historie ludzi i kryjące się za nimi emocje.
Ocena: Wszyscy się zachwycają i mówią, że Violet Evergarden jest genialna. Ciężko byłoby mi zaprzeczyć, bo to naprawdę porządnie zrobione anime. Graficznie przepiękna. Scenariusz rewelacyjny. Ogląda się świetnie. Tylko wbrew temu, co mi obiecano, nie wzrusza mnie. A cały romans, który podobno gdzieś tam się chowa, też specjalnie mnie nie ruszył [Spoiler: wręcz poważnie się wkurzę, jeśli w końcu okaże się, że Major żyje], chyba że mowa o tym z szóstego odcinka, wtedy okey. Warto również wspomnieć, że szalenie zachwycające są historie, które bohaterka poznaje przy pisaniu listów. Każda z nich jest urzekająca i wyjątkowa. Czekam z zapartym tchem na pełnometrażową kontynuację, a Wam już teraz polecam nadrobić ten tytuł!
W gratisie dorzucam kilka słów o mandze, która ostatnio całkowicie mnie kupiła:
Wcześniejsze paczki z anime:
Ps. Dajcie znać, czy coś już widzieliście lub znaleźliście wśród powyższych tytuł dla siebie, a przy okazji możecie podrzucić w komentarzach własne rekomendację, bo ciągle szukam nowych tytułów. A jeśli znacie coś podobnego do "Pokój w kolorach szczęścia", to zlitujcie się nad biedną Różową Blogerką i podzielcie się dobrem!
0 Komentarze