Planowałam tę paczkę opublikować znacznie później, ale skoro kwarantanna społeczna wciąż ma się w najlepsze i wielu z Was ma dużo czasu do zmarnowania, nie mogę się powstrzymać przed publikacją ostatnio obejrzanych anime. Są wśród nich niewypały, które lepiej omijać, średniaki, które mogłyby się okazać perłami dla innych widzów i prawdziwe cudo, które się zwie "Anioły Śmierci".
Opis: W Iorph żyją długowieczne istoty, które przestają się starzeć w wieku nastu lat. Prowadzą spokojne życie, opierające się na tkaniu wspomnień. Pewnego dnia armia Mesarte najeżdża Iorph i tylko dzięki przypadkowi młodej Maquii udaje się uciec. Po raz pierwszy oddzielona od ludzi i świata znajduje w lesie osierocone ludzkie niemowlę i postanawia się nim zaopiekować. Młoda dziewczyna, która jak na standardy własnej rasy sama jest jeszcze dzieckiem i nie zna niczego poza Iorph musi dać sprostać wyzwaniu wychowania siebie i Ariela, który w przeciwieństwie do niej z roku na rok dojrzewa.
Ocena: Przez takie tytuły nie przepadam za pełnometrażowymi anime. Historia zdecydowanie zyskałaby, gdyby została rozłożona na kilka, może kilkanaście odcinków, bo w tej formie nie dość, że ciężko nadążyć za wątkami i właściwie ją zrozumieć, to w dodatku relacja pomiędzy Maquii i Arielem została za bardzo spłaszczona. Niemniej skłamałabym, gdybym napisała, że nie warto zawracać sobie głowy tym tytułem, bo zdecydowanie jest wartościowy. Szczególnie fani wzruszających historii o przemijaniu, docenią to anime.
Opis: W odizolowanym od świata sierocińcu dzieciaki wiodą sielskie życie. Mama opiekuje się dziećmi, dba o ich rozwój i zadowolenie. Każdy z dzieciaczków najpóźniej w dniu dwunastych urodzin odnajduje rodzinę zastępczą, więc można powiedzieć, że jest idealnie... a przynajmniej do momentu, gdy Emma łamie zakaz wychodzenia i odkrywa, co się dzieje z dziećmi, które opuszczają sierociniec.
Ocena: Początek anime jest tak milusi, że ciężko uwierzyć, jak z odcinka na odcinek produkcja robi się coraz mocnej creepy. Prawda, z którą muszą się zmierzyć bohaterowie nie jest ładna. Ba! Jest tak paskudna, że nie ma prawa wydarzyć się z naszym świecie, więc liczcie się, że ta produkcja zahacza o wątek alternatywnej rzeczywistości/futurystki. Nie chcę Wam za dużo zdradzać, bo poznanie kulis prowadzenia sierocińca wraz z bohaterami będzie satysfakcjonujące, a oglądanie ich prób ucieczki z tej patowej sytuacji ciekawe. Dużym plusem jest fakt, że sezon można śmiało potraktować jak zamkniętą całość, chociaż drugi został zapowiedziany.
Opis: Rachel budzi się w piwnicy podejrzanego budynku-pułapki, z którego może się wydostać jedynie przemierzając piętro po piętrze, aż znajdzie się na samej górze. Nie ma żadnych wspomnień, ani pojęcia, dlaczego na każdym z tych pięter czai się psychopata o morderczych skłonnościach. Na pierwszym poziomie spotyka pierwszego, szalonego chłopaka w bandażach, który wymachując kosą, próbuje się jej pozbyć. Ostatecznie Zack, czyli psychol w bandażach, który nie grzeszy intelektem, postanawia zawiązać sojusz z dziewczynką, by wspólnie wydostać się z pułapki.
Ocena: Creepy. Mocno creepy! Świetne! Na zdecydowany plus należy zaliczyć kreację dwójki głównych bohaterów. Młoda apatyczna nastolatka i żądny krwi psychol, który chce ją zabić, a jednocześnie mocno się przed tym powstrzymuje, to świetne połączenie. Anime jest psychopatyczne, a twórcy nie żałowali oblewania go czerwienią. Niemniej największą zaletą jest zagadka, przez którą kolejne odcinki same się włączają, aż w końcu dowiemy się, kim jest Rachel, kim jest Zack i o co chodzi z tym wypełnionym mordercami budynkiem.
Opis: Po wyniszczających wojnach, gdy świat stanął na skraju przepaści, ludzi się ogarnęli i stworzyli sześć miast. No. 6 jest jednym z nich - uporządkowanym miejscem, w którym każdy ma swoje miejsce, by mógł żyć bez zmartwień. Dwunastoletni Shion ma przed sobą świetlaną przyszłość, przynajmniej do momentu, gdy do jego pokoju wpada ranny Szczur - ranny chłopak, który nie jest częścią cywilizacji, która zniszczyła mu życie. Udzielenie schronienia uciekinierowi kosztuje chłopaka jego pozycję i przyszłość, ale otwiera mu oczy na to, w jakim świecie naprawdę żyje.
Ocena: Mam problem z tym anime, bo niby nie jest złe, a jednak coś mi w nim nie grało. Niby pretenduje do BL, a BL jak na lekarstwo. Antyutopijny wątek też średnio mnie porwał, bo za bardzo poszli w fantasy. Mimo kilku fajnych motywów, w najlepszym razie uznaję ten tytuł za średniaka, który można obejrzeć, jeśli nic lepszego nie wpadnie w ręce.
Opis: Mamy tu do czynienia z innowacyjną technologią NerveGear, która pozwala graczom przenieść swoją świadomość do gry, a przynajmniej takie wrażenie osiąga się dzięki urządzeniu przesyłającym bodźce do mózgu gracza. Problem w tym, że po wypuszczeniu na rynek Sword Art Online, gracze zostali uwięzieni w wirtualnym świecie, dopóki któremuś z nich nie uda się pokonać ostatniego poziomu. Co gorsza, jeśli zginą w grze, zginą również w swoim prawdziwym świecie.
Ocena: Umówmy się, że mówimy tu tylko o pierwszym sezonie, bo chwilowo poddałam się z SOA II i wątkiem z Gun Gale Online. Lubię isekai, więc siłą rzeczy główny wątek automatycznie stał się dla mnie ciekawy. Podobało mi się, jak bohaterowie próbowali ułożyć sobie życie w świecie gry, jednocześnie mierząc się ze światem, który był dla nich równie realny jak dla nas, czyli wcale. Produkcja może nie powala na kolana, ale SOA dobrze się ogląda i można polubić bohaterów.
Opis: Fuutarou Uesugi jest biednym, aspołecznym, ale bystrym uczniem, któremu trafia się lukratywna propozycja zostania korepetytorem pięcioraczek. Jak to już w tego typu historiach bywa, każda z nich jest inna, ale każda ma swoją unikatową więź z głównym bohaterem. Na domiar złego wszystko wskazuje na to, że jedna z nich zostanie w przyszłości jego żoną, bo przecież fajnie ożenić się z facetem, który flirtował z całą rodziną. Just kill me.
Ocena: Wypada już na starcie pisać, że oglądanie tego anime było kompletną pomyłką? Nawet jeśli nie, to przynajmniej będzie to szczere. I żeby nie było, to nie jest złe anime - po prostu nie znoszę historii z haremem, bo jedyne co widzę, to niespełnione fantazje twórcy - tym razem o pięcioraczkach... serio? Myślę, że przez osobiste braki w niepodzielaniu tych fantazji nie jestem w stanie polecić tego anime.
Opis: Istnieje mały odsetek nastolatków, którzy posiadają niezwykłe zdolności. Zazwyczaj nie są one tak super, jak w filmach Marvela i wiążą się ze sporymi ograniczeniami. Yuu Otosaka używa swojej potajemnie do momentu, gdy namierza go Nao Tomori i zmusza do wstąpienia do Akademii Hoshinomi - placówcówki stworzonej, by chronić młodzież ze specjalnymi zdolnościami. Przed czym? Oczywiście przed ludźmi, którzy chcą nad nich eksperymentować.
Ocena: Supermoce zawsze super. Co prawda mam problem z zakończeniem całej historii, ale nie będę narzekać, bo trochę nie pasuje mi do całości. Inaczej. Wywaliłabym pierwsze odcinki do kosza i rozciągnęła wątek, gdy główny w końcu zakłada spodnie i idzie w świat, by zostać bad assem. Albo nie. Można byłoby zwyczajnie rozciągnąć wątek z 'wrogami' i zagrożeniami czyhającymi na ludzi obdarzonymi supermocami. Wychodzi na to, że w rzeczywistości mam początek z początkiem, bo jest byle jaki w porównaniu do drugiej połowy. Trochę zmarnowany potencjał, a kompletnie nie żałuję, że obejrzałam. Zwyczajnie wiem, że "Charlotte" mogłoby być znacznie lepsze.
Ps. Dajcie znać, czy coś już widzieliście lub znaleźliście wśród powyższych tytuł dla siebie, a przy okazji możecie podrzucić w komentarzach własne rekomendacje, bo jak widać, ostatnio trudno mi trafić na coś, co wgniotłoby mnie w fotel.
Sayonara no Asa ni Yakusoku no Hana wo Kazarou / Kiedy zakwitnie obiecany kwiat
[Pełny metraż] |
Ocena: Przez takie tytuły nie przepadam za pełnometrażowymi anime. Historia zdecydowanie zyskałaby, gdyby została rozłożona na kilka, może kilkanaście odcinków, bo w tej formie nie dość, że ciężko nadążyć za wątkami i właściwie ją zrozumieć, to w dodatku relacja pomiędzy Maquii i Arielem została za bardzo spłaszczona. Niemniej skłamałabym, gdybym napisała, że nie warto zawracać sobie głowy tym tytułem, bo zdecydowanie jest wartościowy. Szczególnie fani wzruszających historii o przemijaniu, docenią to anime.
Yakusoku no Neverland
[12 odcinków] |
Ocena: Początek anime jest tak milusi, że ciężko uwierzyć, jak z odcinka na odcinek produkcja robi się coraz mocnej creepy. Prawda, z którą muszą się zmierzyć bohaterowie nie jest ładna. Ba! Jest tak paskudna, że nie ma prawa wydarzyć się z naszym świecie, więc liczcie się, że ta produkcja zahacza o wątek alternatywnej rzeczywistości/futurystki. Nie chcę Wam za dużo zdradzać, bo poznanie kulis prowadzenia sierocińca wraz z bohaterami będzie satysfakcjonujące, a oglądanie ich prób ucieczki z tej patowej sytuacji ciekawe. Dużym plusem jest fakt, że sezon można śmiało potraktować jak zamkniętą całość, chociaż drugi został zapowiedziany.
Satsuriku no Tenshi / Aniołowie Zbrodni
[16 odcinków] |
Ocena: Creepy. Mocno creepy! Świetne! Na zdecydowany plus należy zaliczyć kreację dwójki głównych bohaterów. Młoda apatyczna nastolatka i żądny krwi psychol, który chce ją zabić, a jednocześnie mocno się przed tym powstrzymuje, to świetne połączenie. Anime jest psychopatyczne, a twórcy nie żałowali oblewania go czerwienią. Niemniej największą zaletą jest zagadka, przez którą kolejne odcinki same się włączają, aż w końcu dowiemy się, kim jest Rachel, kim jest Zack i o co chodzi z tym wypełnionym mordercami budynkiem.
No.6
[11 odcinków] |
Ocena: Mam problem z tym anime, bo niby nie jest złe, a jednak coś mi w nim nie grało. Niby pretenduje do BL, a BL jak na lekarstwo. Antyutopijny wątek też średnio mnie porwał, bo za bardzo poszli w fantasy. Mimo kilku fajnych motywów, w najlepszym razie uznaję ten tytuł za średniaka, który można obejrzeć, jeśli nic lepszego nie wpadnie w ręce.
Sword Art Online
[25 odcinków] |
Opis: Mamy tu do czynienia z innowacyjną technologią NerveGear, która pozwala graczom przenieść swoją świadomość do gry, a przynajmniej takie wrażenie osiąga się dzięki urządzeniu przesyłającym bodźce do mózgu gracza. Problem w tym, że po wypuszczeniu na rynek Sword Art Online, gracze zostali uwięzieni w wirtualnym świecie, dopóki któremuś z nich nie uda się pokonać ostatniego poziomu. Co gorsza, jeśli zginą w grze, zginą również w swoim prawdziwym świecie.
Ocena: Umówmy się, że mówimy tu tylko o pierwszym sezonie, bo chwilowo poddałam się z SOA II i wątkiem z Gun Gale Online. Lubię isekai, więc siłą rzeczy główny wątek automatycznie stał się dla mnie ciekawy. Podobało mi się, jak bohaterowie próbowali ułożyć sobie życie w świecie gry, jednocześnie mierząc się ze światem, który był dla nich równie realny jak dla nas, czyli wcale. Produkcja może nie powala na kolana, ale SOA dobrze się ogląda i można polubić bohaterów.
Gotoubun no Hanayome
Ocena: Wypada już na starcie pisać, że oglądanie tego anime było kompletną pomyłką? Nawet jeśli nie, to przynajmniej będzie to szczere. I żeby nie było, to nie jest złe anime - po prostu nie znoszę historii z haremem, bo jedyne co widzę, to niespełnione fantazje twórcy - tym razem o pięcioraczkach... serio? Myślę, że przez osobiste braki w niepodzielaniu tych fantazji nie jestem w stanie polecić tego anime.
Charlotte
[13 odcinków] |
Opis: Istnieje mały odsetek nastolatków, którzy posiadają niezwykłe zdolności. Zazwyczaj nie są one tak super, jak w filmach Marvela i wiążą się ze sporymi ograniczeniami. Yuu Otosaka używa swojej potajemnie do momentu, gdy namierza go Nao Tomori i zmusza do wstąpienia do Akademii Hoshinomi - placówcówki stworzonej, by chronić młodzież ze specjalnymi zdolnościami. Przed czym? Oczywiście przed ludźmi, którzy chcą nad nich eksperymentować.
Ocena: Supermoce zawsze super. Co prawda mam problem z zakończeniem całej historii, ale nie będę narzekać, bo trochę nie pasuje mi do całości. Inaczej. Wywaliłabym pierwsze odcinki do kosza i rozciągnęła wątek, gdy główny w końcu zakłada spodnie i idzie w świat, by zostać bad assem. Albo nie. Można byłoby zwyczajnie rozciągnąć wątek z 'wrogami' i zagrożeniami czyhającymi na ludzi obdarzonymi supermocami. Wychodzi na to, że w rzeczywistości mam początek z początkiem, bo jest byle jaki w porównaniu do drugiej połowy. Trochę zmarnowany potencjał, a kompletnie nie żałuję, że obejrzałam. Zwyczajnie wiem, że "Charlotte" mogłoby być znacznie lepsze.
Wcześniejsze paczki z anime:
Ps. Dajcie znać, czy coś już widzieliście lub znaleźliście wśród powyższych tytuł dla siebie, a przy okazji możecie podrzucić w komentarzach własne rekomendacje, bo jak widać, ostatnio trudno mi trafić na coś, co wgniotłoby mnie w fotel.
0 Komentarze