Looking For Anything Specific?

Header Ads

Jaką koreańską dramę obejrzeć, czyli K-Paka #14


Świeża dostawa tegorocznych dram nadeszła, a wśród nich parę interesujących tytułów, na które warto zwrócić uwagę.  Przede wszystkim polecam "Flower of Evil", które zachwyca od pierwszego do ostatniego odcinka! Ale nie uprzedzajmy faktów! Sprawdźcie, co dobrego tym razem znajdziecie w K-Pace!
 

[Tradycyjnie przypominam wszystkim, którzy z dramami nie mieli jeszcze do czynienia, że przed oglądaniem lepiej zapoznać się z Przewodnikiem po k-dramach]

Flower of Evil
Gatunek: suspense, romans, dramat, thriller, melodramat

Fabuła: Baek Hee Sung to mąż i ojciec jak z bajki. Każdy byłby zazdrosny, widząc kogoś tak oddanego i troskliwego wobec swojej rodziny, a przynajmniej dopóki nie dowie się, że w rzeczywistości Baek Hee Sung nie odczuwa emocji, nazywa się zupełnie inaczej, jest ściany listem gończym, a jego ojcem jest seryjny morderca. Tak... to może wiele zmienić.

Ocena: Zakochałam się! I trudno mi się dziwić, bo czego my tu nie mamy? Główny bohater z antyspołecznym zaburzeniem osobowości, który przy okazji jest synem seryjnego mordercy i sam od lat ukrywa się przed policją, a teraz udaje przykładnego ojca i męża...policjantki. Wyborne! Gra aktorska Lee Joon Gi jest genialna! Chyba wyszła jeszcze lepiej, niż w "Moon Lovers", ale zdecydowanie można dojść do wniosku, że role silnych, żadnych krwi i pozbawionych empatii bohaterów aż za dobrze mu pasują. Nie sposób również nie wspomnieć o fenomenalnym klimacie i panującej w dramie atmosferze. Mieszanina napięcia i tajemnicy zwyczajnie zmusza do oglądania kolejnych odcinków. Zarezerwujcie sobie sporo czasu, bo ciężko się od tego oderwać!

Gdzie obejrzeć? Viki

ALICE

Gatunek: science-fiction, fantasy, tajemnice, dramat

Fabuła: Matka Park Ji Gyeoma przeszła przez bramę czasu w czasie ciąży, co w konsekwencji doprowadziło do tego, że chłopak nie okazuje żadnych emocji. Praktycznie wcale, a przynajmniej do momentu, gdy jego matka zostaje zamordowana. To wydarzenie zmienia go na tyle, by zostać detektywem i poświęcić całe życie szukaniu sprawcy. Problem polega na tym, że w końcu dowiaduje się o istnieniu podróży w czasie i niczym Flash od DC, często wraca do sceny zbrodni, nie mogąc niczego zmienić, choć pomaga mu genialna fizyk, która wygląda jak młodsza kopia jego matki.

Ocena: Bardziej niż 'obejrzałam', pasowałoby określenie, że 'zmęczyłam' ALICE, bo choć początkowo drama przypadła mi do gustu, to im dalej w las, tym ciężej. Sam koncept jest bardzo na plus, bo w przyszłości odkryto, jak podróżować w czasie i stworzono Alice - jednostkę zajmującą się towarzyszeniu podróżnikom w czasie ich terapii (wiecie, w myśl zasady: że spotkanie zmarłych bliskich pomoże uporać się ze stratą). Problem polega na tym, że nic nie działa tak, jak powinno i zarówno pacjenci, jak i nielegalni podróżnicy robią bałagan w przeszłości, która notabene jest ich przeszłością w innym wymiarze. Napiszę tak: albo twórcy polegli przy spinaniu wątków, albo jestem za głupia na ten tytuł (nie, nie jestem). Z odcinka na odcinek robi się coraz większy bałagan. Alternatywne rzeczywistości nie są odpowiedzią, która by to wyjaśniała, bo wciąż końcówka pokazała, jak bardzo nie przemyślano relacji przyczynowo-skutkowej. Niemniej jeszcze nie trafiłam na dobrze skonstruowaną oś czasu w produkcjach zajmującą się podróżami w czasie, wiec nie będę się bardzo pastwić i przejdę do kolejnego problemu.

Wiesz, że twórcom "Król Edyp" wszedł za mocno, gdy główna para to biologiczna matka i syn, a ten syn przez pół produkcji próbuje zabić ojca. Just sayin. I na koniec dodam, że aleksytymia się głównemu bohaterowi pod koniec rozjechała. Sooo... trochę mnie irytuje, gdy ludzie chcą się zabrać za poważne tematy, jak zaburzenia psychiczne, kompleks Edypa, alternatywne rzeczywistości czy podróże w czasie, ale nie poświęcają należytego wysiłku na przemyślenie, jak przedstawić ten wątek. Niestety pozostałe elementy k-dramy też jej nie ratowały. I choć daleka jestem, by stwierdzić, że oglądanie "Alice" było marnotrawstwem czasu, to napisanie, że to było dobre, też nie przejdzie mi przez klawiaturę.

Gdzie obejrzeć? Viki

The School Nurse Files
Gatunek: Fantasy

Fabuła: W sumie to nie wiem, ale szkolna pielęgniarka biega z mieczem świetlnym z edycji Sailor Moon i wali nim uczniów po głowie, gdy zainfekuje ich śluz, którego nie widzi nikt poza nią. Ani dialogi, ani ekspresja twarzy głównej bohaterki nie pomagają w domyśleniu się, co tam się odwala, ale o dziwo nie jest ona psychicznie chora... a może jest? Nie wiem. Serio. 

Ocena: To było dziwne. To było tak dziwne, że koreański "Iron Man" się chowa. To było tak dziwne, że j-dramy się przy tym chowają. To było tak dziwne, że nawet nie wiem, czy to polecić, a już tym bardziej, jak to w ogóle skomentować. Fabuła i sposób jej przedstawienia były tak chaotycznie przedstawione, że ciężko to ogarnąć, tym bardziej że niemal nic nie zostało wyjaśnione do końca (ktoś wie, o co chodziło z kaczkami, bo miałam wrażenie, że oglądam teledysk do "Get Up (Rattle)"). Ta produkcja to czysty absurd, a gdyby śluz wymienić na krew, to zamiast wrzucać ten tytuł do K-Paki, nagrałabym kolejny skrót z Kiczowatego Horroru.

Gdzie obejrzeć? Netflix 

Tale of the Nine-Tailed
Gatunek: Romans, Fantasy

Fabuła
: Dawno, dawno temu potężny Gumiho zakochał się w dziewczynie, a ta, jak  to już śmiertelnicy mają w zwyczaju, umarła. Na tym historia mogłaby się zakończyć, ale  po upływie sześciuset lat Gumiho odnalazł kolejne wcielenie swojej ukochanej, a przynajmniej wiele na to wskazuje, włącznie z pojawieniem się ich nemezis, który w poprzednim życiu zgotował im tragiczne rozstanie. 

Ocena: Drama ma swoje wady i zalety - na szczęście te drugie przeważają, dlatego zacznę od nich. Zdecydowanie najmocniejszą stroną tej dramy są dwie główne postacie i nie mam tu na myśli głównej pary, lecz lisie rodzeństwo. Rang (Kim Bum) jest niepodważalnie obłędną i szalenie interesującą postacią, która ratuje tę produkcję, gdy  romantyczne sceny zaczynają nudzić. Jego obsesja na punkcie starszego brata jest tak wkręcająca, że tylko dzięki temu dotrwałam do końca. Zresztą jego hyung też prezentuje się bardzo dobrze i śmiem twierdzić, że gumiho było rolą życia Lee Dong Wook (nawet Ponury Żniwiarz z "Goblina mu tak nie pasował, jak ta postać) i całkiem przepadłam, oglądając, jak dobrze aktor czuł się w lisiej skórze. Niestety przy tym główna postać kobieca gdzieś zginęła i wręcz wydawała się niepotrzebna.
Kolejną mocną stroną "Tale of the Nine-Tailed" jest oparcie fabuły o elementy koreańskiego folkloru. Wyszło bardzo na plus! Na minus za to muszę zaliczyć samo zakończenie, ale żeby nie spoilerować napiszę tak: najlepiej, jeśli pominiecie ostatni odcinek, udając, że nie istnieje. Powodów jest, aż za dużo, ale dużą rolę odebrała tu schematyczność, która jest już zmorą każdego południowokoreańskiego romansu, w którym jedna ze stron jest typową postacią fantasy.

Gdzie obejrzeć? Viki
Pro tip: Po obejrzeniu dramy nie zapomnijcie obejrzeć również trzech krótkich odcinków z historiami Ranga!

Nobody Knows

Gatunek: tajemnice, dramat, kryminał

Fabuła: Pani detektyw w młodości omal nie została ofiarą seryjnego mordercy. Jej miejsce ostatecznie zajęła jej najlepsza przyjaciółka. Skąd ta pewność? Morderca zadzwonił i sam jej to powiedział. To wydarzenie ją ukształtowało i skierowało na ścieżkę policyjnej kariery. Po wielu latach pani detektyw udaje się w końcu trafić na trop zabójcy, jednak dość mocno łączy się on z jedyną osobą, na której jej zależy. Pytanie tylko, czy zdąży złapać mordercę, nim ten zabije kolejną bliską jej osobę?

Ocena: Mam mieszane uczucia, bo z jednej strony sama fabuła nie jest zła. Powiedziałabym, że wręcz dobra, bo mamy seryjnego mordercę, który oznajmia, że przestaje zabijać i dziewczynę, która skłamała przeinaczając jego słowa, żeby policja nie przestała go szukać. Po latach dziewczyna zostaje policjantką i ciągle go szuka, aż w końcu znajduje trop. Wszystko nawet ładnie się spina, a historia nie jest oczywista, więc wskazanie tego złego jest dość trudne.
Jednak z drugiej strony coś mi nie gra w wykonaniu. Było zbyt szaro i smętnie nawet jak na kryminał. Niby ciągle się coś działo, a nie czułam się zainteresowana. Brakowało tego czegoś, co by mnie pochłonęło. Niemniej ogólnie oceniam bardziej na plus, niż na minus.

Gdzie obejrzeć? Viki 

Chip-In 
Gatunek: czarna komedia, suspense,  dramat,

Fabuła: Ekscentryczna rodzinka zbiera się w domu słynnego malarza, by uczcić jego urodziny, jednak w rzeczywistości bardziej od świętowania, zależy im na podlizaniu się, by zostać ujętym w jego testamencie. W nocy członkowie rodziny dostają list ze wskazówkami, gdzie ów testament się znajduje, a rankiem okazuje się, że malarz nie żyje, a testament zaginął.

Ocena: Jak widać fabuła została stworzona na wzór schematu znanego choćby z książek Agathy Christie, problem w tym, że poziomem absolutnie im nie dorównuje. Miałam nadzieję, że z czasem się rozkręci, ale się nie udało. Największym winowajcą jest tu połączenie gęstej atmosfery zbrodni i szukania winnego pośród zamkniętej grupy z dość absurdalnie wykreowanymi bohaterami i słabym humorem. Osobiście odradzałabym sięganie po ten tytuł.

Gdzie obejrzeć? Viki

Kliknijcie poniżej, by przejrzeć wszystkie dotychczas opublikowane teksty o dramach:

i...
...wpadnijcie na Facebooka, gdzie każdy wtorek jest Azjatyckim Wtorkiem!

Poprzednia K-Paka!

Ps. Dajcie znać, co dobrego z powyższych tytułów już macie za sobą i co oglądacie teraz! I szykujcie się, bo już niebawem pojawi się TOP dram z 2020 roku!

Prześlij komentarz

0 Komentarze