Looking For Anything Specific?

Header Ads

Murder Inc i spółka, czyli organizacje zawodowych zabójców, które warto poznać




Fikcyjne organizacje zrzeszające płatnych zabójców, jak choćby szkoła zabójców z “Deadly Class” czy Czerwony Kościół Matki Błogosławionego Morderstwa z “Nibynocy” Jay'a Kristoffa, okazjonalnie wyskakują z popkultury, by snuć wizję twórców na temat tego, jak mogłyby działać mordercze korpo. Co jednak z tymi istniejącymi naprawdę? W końcu to nie tak, że ci wszyscy płatni zabójcy biorą się z ogłoszeń o pracę na OLX… chyba… a przynajmniej ja na takiego jeszcze nie trafiłam.

Już w starożytności płacono złotem strażnikom, by zabili króla, którego mieli ochraniać, ale przekupić odpowiednią osobę może każdy z zasobnym portfelem. Chociaż z tym też jest różnie, bo naukowcy z uniwersytetu w Birmingham wyliczyli, że wynajęcie płatnego mordercy kosztuje średnio 15 180 funtów (kwota wynika z przeanalizowania przypadków z lat 1974-2013, w których ceny zaczynały się od 200 funtów i sięgały do stu tysięcy funtów). Ale my dziś nie o cenach, a o organizacjach!

Murder Inc


Wszystko zaczęło się po zakończeniu wojny castellammaryjskiej w latach 30-tych ubiegłego wieku w USA, gdy największe rodziny mafijne doszły do wniosku, że trzeba ustalić nowe porządki, zacząć działać podobnie, jak wielkie korporacje i podzielić zarówno terytoria, jak i obowiązki. Wtedy powstał Syndykat i jego odział zabójców, który gazety ochrzciły Murder Inc.

Siedziba Murder Inc mieściła się w… bostońskiej cukierni “Midnight Rose’s”. Niemniej to nie jedyna dość uroczo brzmiąca rzecz związana z tą organizacją. Według zeznań jednego z członków, Bugsa Siegela, mieli zasadę zabijania jedynie ludzi ze swojego świata (tacy Dexterzy w zabijaniu tylko tych złych), czyli kategoryczny ban zarówno na zwykłych obywateli, jak i na urzędników (np. polityków, sędziów, czy policjantów). Dodatkowo każde zlecenie musiało dostać akcept od bossów, a zabójca nie mógł być personalnie związany z ofiarą.

Z ciekawostek dodam, że w 1960 roku powstał film "Murder Inc.", który opowiada o tej organizacji i został nakręcony na podstawie książki napisanej przez prawnika Burtona Turkusa.

Sarasota Assassination Society


W wolnym tłumaczeniu Sarasota Assassination Society powstała, by potajemnie mordować przeciwników politycznych, a jej członkowie byli ze sobą związani przerażającymi przysięgami, aby wykonywać krwawą pracę zespołu i zachować ich sekrety. Ostatecznie specjalnie dyskretni nie byli, bo ich istnienie wyszło na jaw, gdy zamordowali kierownika poczty, Charlesa Abbe'a.

Ta grupa została początkowo opisana jako zabójcy likwidujący przeciwników politycznych, co jest nieco naciągane, ponieważ już wtedy zakładano, że organizacji nie podobało się, że przedsiębiorcy z północy zaczęli osiedlać się na południu Stanów Zjednoczonych i bogacić się na ich ziemiach. Później jednak doszukano się pobudek mniej idealistycznych, za to jak najbardziej materialnych, oczywiście z korzyścią dla członków Stowarzyszenia Sarasoty.

Nokmim


Naziści mieli swoją mieli swoją zabójczą organizację – Werwolf, w skład której według niektórych źródeł wchodzili najbardziej obiecujący członkowie Hitlerjugend i Waffen SS, i która po II wojnie światowej działała na terenach okupowanych Europy. Jednak na nazistów również polowano, a zajmował się tym Nokmim.

Nokmim (z heb. mściciele) była grupą około pięćdziesięciu ocalałych z Holokaustu, którzy po wojnie dokonywali swojej zemsty za zamordowanie sześciu milionów Żydów podczas Holokaustu. Kierowana przez Abbę Kovnera grupa dążyła do zabicia sześciu milionów Niemców w formie masowej zemsty w myśl zasady oko za oko „naród za naród ". Po całej Europie i Ameryce Południowej śledzili zbiegłych nazistów, często zabijając ich tak, by upozorować samobójstwo lub nieszczęśliwy’ wypadek, ale zdarzały się również sytuacje, gdy wcale się nie przejmowali i szli na całość, jak choćby gdy zakradli się do szpitala i wstrzyknęli gestapowcowi strzykawkę pełną nafty. Zdarzały się również przypadki zamachów masowych i tu niech przykładem będzie zdarzenie z kwietnia 1946 roku, gdy jeden z mścicieli zatrudnił się w piekarni dostarczającej chleb do alianckiego obozy jenieckiego Stalag 13 w Norymberdze i jakoś tak przypadkowa wypiekł 3000 bochenków chleba z arszenikiem. Co najciekawsze po złapaniu paru członków organizacji niemiecka prokuratura oddalił sprawę przeciwko nim ze względu na „nadzwyczajne okoliczności".

Asasyni / Hashashini


Jeśli istnieje ktoś, kto choć raz nie zetknął się z Assasynami, to pewnie i tak tu nie dotrze, bo w swojej jaskini nie ma internetu. Ten zakon zabójców rozsławiła seria gier Ubisoftu “Assassin's Creed”, ale jego korzenie sięgają do XI wieku. Wtedy to Hasan ibn Sabbah założył fortecę w Alamucie dla Zakonu Asasynów, którzy byli częścią izmailickiej sekty szyickiego islamu.

Prawda jest taka, że wokół Assasynów narosło tyle mitów, że momentami trudno jest rozróżnić od niezbyt poważnych legend, jak choćby mitu, że zabójcy wykonywali zlecenia będąc pod wpływem haszyszu. Szczerze wątpię, ale jeśli rzeczywiście naćpani byliby w stanie efektywnie dokonać zamachu, to spory szacun (a całkiem poważnie ten mit wziął się zapewne z powodu wykorzystywania haszyszu w rytuałach religijnych). Wiemy natomiast na pewno, że na przestrzeni dziesiątek lat swojej działalności dokonywali tak spektakularnych zamachów, że wiele dodatkowy zastało im przypisanych przez ówczesnych, przerażonych ludzi.

Oczywiście to tylko mały wycinek ze wszystkich grup działających na przestrzeni wieków, nawet biorąc pod uwagę tylko te, których istnienie wyszło na jaw. Nawet stosunkowa niedawno, bo w czerwcu 2018 roku Austria wydała Rosji przywódcę ponad pięćdziesięcioosobowej organizacji okrzykniętej „bandą Gagijewa”.

Jak widać, nie tylko w popkulturze kryją się zawodowi zabójcy, ale jeśli szukacie nowej dawki fikcyjnych zabójczych organizacji, to uprzejmie informuję, że 30 czerwca do księgarń wchodzi "Gildia Zabójców". Zapamiętajcie tę okładkę, bo niebawem będzie tu o niej głośno!

Prześlij komentarz

0 Komentarze