Wyobraźcie sobie świat, w którym prokuratura nie wzbudza za grosz zaufania wśród obywateli. W którym prawo niby obowiązuje wszystkich, ale bogaci ludzie przy władzy jednak łamią je do woli bez żadnych konsekwencji. W którym pandemia daje im pretekst do wprowadzania absurdalnych przepisów, by zamknąć ludziom usta. I w którym ci ludzie są tak zmęczeni przegniłym systemem, że każdy wstrząsający news już nawet ich nie dziwi. Najprawdopodobniej dla wielu z Was brzmi to znajomo, jednak nie opisuję naszej obecnej sytuacji w Polsce, lecz tło, na którym zbudowano fabułę k-dramy "The Devil Judge".
Ta niby odrobinę futurystyczna, a niby alternatywna wizja świata dała pretekst do utworzenia sądu na żywo. Niby ma to być normalna rozprawa sądowa transmitowana w telewizji, a jednak bardziej od nudnych rozpraw przypomina show, w którym każdy obywatel może przez specjalną apkę oddać swój głos i zdecydować, czy oskarżony jest winny, czy nie. I Onabloga! It's soooo good! Jeśli gdzieś na skraju umysłu pojawił Wam się przebłysk z "Anny Marii Wesołowskiej" czy innego "Sądu Rodzinnego", to lepiej go zgaście. Rozprawy w "The Devil Judge" to majstersztyk! A wyroki i pierwszoplanowy aktor na sądowej scenie to diamenty!
Porozmawiajmy więc naszym diable. Kang Yo Han (Ji Sung) jest sędzią uwielbianym przez społeczeństwo, praktycznie celebrytą i jednocześnie jest mocno związany z grupą trzymającą władzę w Korei Południowej: Prezydentem, Ministrą Sprawiedliwości, głównym dowodzącym w futurystycznaej sekcie zajmującej się odbudową kraju, oraz dwoma właścicielami konglomeratów, w tym do jednego z nich należy stacja nadająca Sąd na Żywo. Jednak prywatnie Kang Yo Han nie cieszy się taką popularnością, zwłaszcza wśród najbliższych, którzy podejrzewają go o zamordowanie starszego brata. Zresztą nawet wśród sędziów Sądu Najwyższego znajdą się tacy, którzy podejrzewają go o niecne intencje i podkładają mu zgniłe jajo w postaci Kim Ga Ona, który do złudzenia przypomina zmarłego brata naszego diabła i zostaje jednym z dwóch sędziów wspierających To Hana w Sądzie na Żywo, by go szpiegować.
Bardzo chciałabym Wam zdradzić więcej, jednak w tej k-dramie plot twist goni plot twist, a ten też ma plot twista. Fabuła jest złożona i bardzo dobrze dopracowana. Scenarzyści pamiętali o wszystkich zasadach, które sprawiają, że widz nie może przestać oglądać. Każdy odcinek kończy się MOCNO! Wiele rzeczy wywołuje emocje, niektóre pozytywne, inne negatywne, ale przede wszystkim króluje ciekawość tego, co będzie dalej. I mamy tu zarówno pytania związane z przeszłością Yo Hana i pożarem, jak i tym, gdzie zaprowadzi go ścieżka zemsty (a wierzcie mi, ten machiaweliczny bohater jest zdolny do wszystkiego, przez co nieprzewidywalny), czy jakie kolejne sprawy weźmie na wokandę. Do tego mamy również przedstawienie perspektywy osób z grupy trzymającej władzę. I niektórzy są naprawdę szaleni - tak szaleni, że nawet pozostali szaleńcy momentami bywają zszokowani.
Można by pomyśleć, że po tych moich peanach trudno będzie wcisnąć jeszcze jakąkolwiek zaletę, ale to nie prawda. Niemal równorzędną zaletą "The Devil Judge" jest to, jak drama została nakręcona. Spektakularne zdjęcia i kadry momentami zapierają dech nawet bardziej niż gra aktorska. Powiadam Wam: uczta dla oczu! Ta k-drama jest perfekcyjna w każdym szczególe i na tę chwilę jest moim mocnym kandydatem do miana najlepszej dramy tego roku! Zresztą sami wiecie, że nawet o po prostu dobrych tytułach nie chce mi się pisać osobnego artykułu, więc samo to świadczy o tym, że jest moc i zdecydowanie polecam każdemu w ciemno!
0 Komentarze