Długi czas k-dramy mi nie wchodzi i oglądałam tylko od przypadku do przypadku. Dopiero w ostatnim czasie nieco nadrobiłam i trafiłam na kilka ciekawych i kilka słabych tytułów. Jeśli mam być całkiem szczera, większość z poniższej listy jest dość poprawna i da się je oglądać, ale ostatnia to prawdziwe WOW!
[Tradycyjnie przypominam wszystkim, którzy z dramami nie mieli jeszcze do czynienia, że przed oglądaniem lepiej zapoznać się z Przewodnikiem po k-dramach oraz listą k-dram idealnych na start]
My Name
Gatunek: akcja, kryminał, noir |
Fabuła: Główna bohaterka jest córką gangstera, a to nie ułatwia jej życia. Policja ją śledzi, koleżanki ze szkoły bullingują, a nauczyciele sugerują zmianę szkoły. Na dokładkę jej ojciec umiera na jej oczach (w zasadzie obserwowała to przez wizjer, ale to szczegół). Dziewczyna decyduję się go pomścić, więc wstępuje do gangu, a później na ich rozkaz do policji.
Ocena: Lubicie, gdy aktorzy ciągle się walą po mordach, krew się leje, a trupy padają? Jeśli odpowiedź jest pozytywna, to "My Name" Wam się spodoba. Mnie też się podobało i gwizdałam na nieprzemyślaną organizację i dziurawą fabułę, tym bardziej że przy owych dziurach nie mam 100% pewności, że faktycznie były dziurami fabularny, a nie systemu koreańskiego, więc kłócić się nie będę. Nie przeszkadzało mi nawet, że niemal od początku domyślałam się końcowego plot twistu. Czasami dram nie ogląda się dla fabuły i to był dla mnie jeden z tych przypadków. Myślę, że to w zupełności wystarczy, abyście doszli do wniosku, czy ten tytuł jest dla Was.
Gdzie obejrzeć? Netflix
Gatunek: Kostiumowy, sageuk, komedia romantyczna |
Fabuła: Ma Hoon, Young-soo i Do Joon prowadzą najpopularniejszą agencję małżeńską w Joseonznaną jako Flower Crew, chociaż na ich popularność, poza niezwykłą skutecznością, miał również spory wpływ wygląd swatów. Niemniej wspomniana stuprocentowa skuteczność znika, gdy małżeństwo Lee Soo, syn kowala, zakochanego po uszy w swojej przyjaciółce Gae-ttong, nie dochodzi do skutku, bo pan młody nie pojawia się na ceremonii. Plot twist: syn kowala jest w rzeczywistości synem króla i po jego śmierci musi zasiąść na tronie (spokojnie, to nie był spoiler!).
Ocena: Bardzo barwna i momentami lekka drama, która czasami mi się podobała, a czasami nudziła. Trudno jednoznacznie się do czegoś przyczepić, bo w zasadzie wszystko było poprawne, ale też dość schematyczne. Wątki poboczne były ciekawsze od głównego. Osobiście polecałabym poświęcić czas na inny sageuk - dla zainteresowanych podrzucam kilka solidnych k-dram.
Gdzie obejrzeć? Viki
Gatunek: Dramat prawniczy |
Fabuła: Osadzona w Hankuk University Law School historia skupiająca się na garstce studentów prawa i ich profesorze, którzy wplątują się w sprawę morderstwa byłego prokuratora, który notabene wykładał prawo na ich uczelni i tam zresztą zginął podczas pozorowanego procesu.
Ocena: Rewelacyjna drama, jeśli lubicie badać sprawy kryminalne oczami prawników. Bardzo lubię rozwiązywać zagadki, w których pada trup i wszyscy podejrzani są w tym czasie w budynku i musi to być któryś z bohaterów. Drama ma fajny pomysł na siebie i bohaterów, dobrą dynamikę i poprowadzone wątki, a przy tym obfituje w prawne ciekawostki. Zdecydowanie warto ją obejrzeć.
Gdzie obejrzeć? Netflix
Gatunek: dramat prawniczy |
Fabuła: Trudno mi ją w dobry sposób opisać, więc pozwólcie, że podrzucę Wam oficjalny opis: Pryncypialna sędzia nie cierpi młodocianych przestępców, ale wydając wyroki w skomplikowanych sprawach, kieruje się niezachwianym poczuciem sprawiedliwości.
Ocena: Z tą dramą mam problem. Coś mi w niej zgrzytało. Głownie za sprawą bohaterów, bo z zazwyczaj byli niesamowicie jednowymiarowi, a główna pani sędzia, którą wyraźnie próbowano wykreować jako twardego bad assa, momentami zachowywała się wręcz koszmarnie ulegle, by nie napisać: głupio. Niemniej podczas oglądania mnie ciekawiła i absolutnie się przy niej nie męczyłam.
Zdecydowanie ta drama nie jest tak dobra i lekka, jak jej opisana powyżej poprzedniczka, i brakuje jej przewrotności, ale mimo wszystko jest godna uwagi.
Gdzie obejrzeć? Netflix
Gatunek: Dramat |
Fabuła: Drama opowiada historię młodego chłopaka z zespołem Aspergera, którego ojciec umiera, a świeżo wypuszczony z więzienia wujek staje się jego prawnym opiekunem. I choć samo to jest już ciekawą historią, to w chwili, gdy to oglądałam, jeszcze mocniej trafiały do mnie poboczne wątki związane z ich firmą, której nazwa jest także tytułem tej dramy. Move to Heaven zajmuje się sprzątaniem rzeczy po zmarłych, a przy okazji przekazaniem najbardziej osobistej części dobytku ich najbliższym.
Ocena: Szczerze? Drama nie jest wybitna, nawet niespecjalnie wychodzi jej granie na emocjach (i to duży plus, bo widać, że twórcom wcale na tym nie zależało i nie robili tego na siłę), ale jest niesamowicie przyjemna w odbiorze i ciepła. Wielu znanych aktorów przewija się w roli denatów, których sekrety odkrywają bohaterowie, a są one ciekawe i urocze. W zasadzie te dwa słowa podsumowują to doskonale, więc z tym Was zostawiam.
Nawet jeśli nie chcecie jej oglądać teraz, zachowajcie w pamięci ten tytuł, bo może kiedyś przyda się taki balsam. Ostrzegam jednak, że jak to przy dramach bywa, pierwszy odcinek trzeba zwyczajnie przemęczyć, by było dobrze.
Gdzie obejrzeć? Netflix
Gatunek: Fantasy, komedia romantyczna |
Gatunek: Fantasy, dramat, thriller |
Fabuła: Świat się zmienił. Coś, co do tej pory było elementem fantastyki i początkowo można było uznać za internetowy prank, stało się rzeczywistością. Ludziom zaczęły objawiać się potwory informujące o dacie ich śmieci, a gdy nadchodził czas na Ziemi pojawiały się trzy szare mazie przypominające słabej jakości podróbki Thanosa, a następnie masakrowały nieszczęśnika, którego na koniec spalali na węgielek. W normalnych okolicznościach ludzkość może podjęłaby jakąś próbę walki, ale organizacja Nowa Prawda z jej stukniętym przywódcą Jeong Jin-soo na czele, ogłosiła, że to egzekutorzy woli Bożej, którzy rozprawiają się z podłymi grzesznikami (aż mi to przypomniało, co sądzę o kultach i religiach), więc wszystko okey. Żeby było zabawniej, czy tam upiorniej, twórcy dorzucili Grot, czyli brutalną organizację wspierającą Nową Prawdę, której głosem stał się szajbnięty jutuber ze słabością do neonowych kolorków, zakładania peruki i zdecydowaną niechęcią do wykupywania leków na receptę.
Ocena: Po paru odcinkach byłam tym tak zmęczona, że nie mam bladego pojęcia, czy starczy mi masochizmu, żeby dokończyć oglądanie. Umówmy się: mam dość niepokojącą moralność i kibicuję złolom, ale come on! Mój idealizm nie wierzy, że ludzie mogliby tak zgłupieć i stać się bestiami w ciągu paru dni, odrzucając przy tym zdrowy rozsądek (tak, wiem, że historia pokazała już nie raz, do jakiego bestialstwa posuwamy się w imię religii, ale i tak uważam, że twórcy trochę przesadzili. W końcu czy to nie ci, którzy mają uprawnienia do odpalenia atomówek, czuliby się w takim świecie najbardziej zaniepokojeni i chętni do kontrataku?).
Że się tak powtórzę: "Hellbound" mnie zmęczył. Brakowało mi w nim wszystkiego, za co pokochałam k-dramy, bo wgl mi ich nie przypomina. Niemniej widzę wyraźnie, że moja niechęć do tego tytułu wynika przede wszystkim z faktu, iż nie jest to produkcja stworzona pode mnie. Kto by się spodziewał, że koreańskie potwory zabijające ludzi i społeczeństwo o pokrzywionej moralności nie przypadnie mi do gustu? Z pewnością nie ja.
Gdzie obejrzeć? Netflix
0 Komentarze