Looking For Anything Specific?

Header Ads

Jaką koreańską dramę obejrzeć, czyli K-Paka #16


Długi czas k-dramy mi nie wchodzi i oglądałam tylko od przypadku do przypadku. Dopiero w ostatnim czasie nieco nadrobiłam i trafiłam na kilka ciekawych i kilka słabych tytułów. Jeśli mam być całkiem szczera, większość z poniższej listy jest dość poprawna i da się je oglądać, ale ostatnia to prawdziwe WOW! 


[Tradycyjnie przypominam wszystkim, którzy z dramami nie mieli jeszcze do czynienia, że przed oglądaniem lepiej zapoznać się z Przewodnikiem po k-dramach oraz listą k-dram idealnych na start]


My Name

Gatunek: akcja, kryminał, noir


Fabuła: Główna bohaterka jest córką gangstera, a to nie ułatwia jej życia. Policja ją śledzi, koleżanki ze szkoły bullingują, a nauczyciele sugerują zmianę szkoły. Na dokładkę jej ojciec umiera na jej oczach (w zasadzie obserwowała to przez wizjer, ale to szczegół). Dziewczyna decyduję się go pomścić, więc wstępuje do gangu, a później na ich rozkaz do policji.


Ocena: Lubicie, gdy aktorzy ciągle się walą po mordach, krew się leje, a trupy padają? Jeśli odpowiedź jest pozytywna, to "My Name" Wam się spodoba. Mnie też się podobało i gwizdałam na nieprzemyślaną organizację i dziurawą fabułę, tym bardziej że przy owych dziurach nie mam 100% pewności, że faktycznie były dziurami fabularny, a nie systemu koreańskiego, więc kłócić się nie będę. Nie przeszkadzało mi nawet, że niemal od początku domyślałam się końcowego plot twistu. Czasami dram nie ogląda się dla fabuły i to był dla mnie jeden z tych przypadków. Myślę, że to w zupełności wystarczy, abyście doszli do wniosku, czy ten tytuł jest dla Was.


Gdzie obejrzeć? Netflix


Flower Crew: Joseon Marriage Agency
Gatunek: Kostiumowy, sageuk, komedia romantyczna

Fabuła: Ma Hoon, Young-soo i Do Joon prowadzą najpopularniejszą agencję małżeńską w Joseonznaną jako Flower Crew, chociaż na ich popularność, poza niezwykłą skutecznością, miał również spory wpływ wygląd swatów. Niemniej wspomniana stuprocentowa skuteczność znika, gdy małżeństwo Lee Soo, syn kowala, zakochanego po uszy w swojej przyjaciółce Gae-ttong, nie dochodzi do skutku, bo pan młody nie pojawia się na ceremonii. Plot twist: syn kowala jest w rzeczywistości synem króla i po jego śmierci musi zasiąść na tronie (spokojnie, to nie był spoiler!).

Ocena: Bardzo barwna i momentami lekka drama, która czasami mi się podobała, a czasami nudziła. Trudno jednoznacznie się do czegoś przyczepić, bo w zasadzie wszystko było poprawne, ale też dość schematyczne. Wątki poboczne były ciekawsze od głównego. Osobiście polecałabym poświęcić czas na inny sageuk - dla zainteresowanych podrzucam kilka solidnych k-dram.


Gdzie obejrzeć? Viki


Law School
Gatunek: Dramat prawniczy

Fabuła: Osadzona w Hankuk University Law School historia skupiająca się na garstce studentów prawa i ich profesorze, którzy wplątują się w sprawę morderstwa byłego prokuratora, który notabene wykładał prawo na ich uczelni i tam zresztą zginął podczas pozorowanego procesu.


Ocena: Rewelacyjna drama, jeśli lubicie badać sprawy kryminalne oczami prawników. Bardzo lubię rozwiązywać zagadki, w których pada trup i wszyscy podejrzani są w tym czasie w budynku i musi to być któryś z bohaterów. Drama ma fajny pomysł na siebie i bohaterów, dobrą dynamikę i poprowadzone wątki, a przy tym obfituje w prawne ciekawostki. Zdecydowanie warto ją obejrzeć.


Gdzie obejrzeć? Netflix


Juvenile Justice
Gatunek: dramat prawniczy

Fabuła: Trudno mi ją w dobry sposób opisać, więc pozwólcie, że podrzucę Wam oficjalny opis: Pryncypialna sędzia nie cierpi młodocianych przestępców, ale wydając wyroki w skomplikowanych sprawach, kieruje się niezachwianym poczuciem sprawiedliwości.


Ocena: Z tą dramą mam problem. Coś mi w niej zgrzytało. Głownie za sprawą bohaterów, bo z zazwyczaj byli niesamowicie jednowymiarowi, a główna pani sędzia, którą wyraźnie próbowano wykreować jako twardego bad assa, momentami zachowywała się wręcz koszmarnie ulegle, by nie napisać: głupio. Niemniej podczas oglądania mnie ciekawiła i absolutnie się przy niej nie męczyłam.

Zdecydowanie ta drama nie jest tak dobra i lekka, jak jej opisana powyżej poprzedniczka, i brakuje jej  przewrotności, ale mimo wszystko jest godna uwagi.


Gdzie obejrzeć? Netflix


Go To Heaven
Gatunek: Dramat

Fabuła: Drama opowiada historię młodego chłopaka z zespołem Aspergera, którego ojciec umiera, a świeżo wypuszczony z więzienia wujek staje się jego prawnym opiekunem.  I choć samo to jest już ciekawą historią, to w chwili, gdy to oglądałam, jeszcze mocniej trafiały do mnie poboczne wątki związane z ich firmą, której nazwa jest także tytułem tej dramy. Move to Heaven zajmuje się sprzątaniem rzeczy po zmarłych, a przy okazji przekazaniem najbardziej osobistej części dobytku ich najbliższym.


Ocena: Szczerze? Drama nie jest wybitna, nawet niespecjalnie wychodzi jej granie na emocjach (i to duży plus, bo widać, że twórcom wcale na tym nie zależało i nie robili tego na siłę), ale jest niesamowicie przyjemna w odbiorze i ciepła. Wielu znanych aktorów przewija się w roli denatów, których sekrety odkrywają bohaterowie, a są one ciekawe i urocze. W zasadzie te dwa słowa podsumowują to doskonale, więc z tym Was zostawiam.

Nawet jeśli nie chcecie jej oglądać teraz, zachowajcie w pamięci ten tytuł, bo może kiedyś przyda się taki balsam. Ostrzegam jednak, że jak to przy dramach bywa, pierwszy odcinek trzeba zwyczajnie przemęczyć, by było dobrze.


Gdzie obejrzeć? Netflix


Doom  at Your Service
Gatunek: Fantasy, komedia romantyczna


Fabuła: Życie Dong Kyung nie jest łatwe. Jest sierotą, opiekującą się niezbyt współpracującym bratem. Ma frustrującego szefa, kłamliwego faceta i w zasadzie dość sporego pecha, a wisienką na kupce nieszczęścia jest diagnoza i wyrok: nowotwór mózgu. Nie można jej winić za to, że życzy sobie końca świata. To niby bezsensowne życzenie dochodzi do uszu Dooma, który nadwyraz chętnie chce, by się spełniło, więc zawiera z nią studniową umowę.


Ocena: Hmmmm... Podobała mi się. Musiałam się poważnie zastanowić, nim to przyznałam i zaraz wyjaśnię dlaczego. Doom ma bardzo fajny pomysł na siebie, bo dostajemy niszczycielską istotę pragnącą zniszczyć świat, kobietę z wyrokiem śmierci i wciąż umierające bóstwo. Niestety gdzieś po drodze całość zmieniła się w nieco ckliwy fatalny romans i odcinki wciąż goniły własny ogon. Z jakiegoś powodu nie stanowi to dla mnie większego problemu. Może dlatego, że drama jest zabawna, bohaterowie (zwłaszcza drugoplanowi) interesujący, scenarzysta był dość bystry, aktorzy świetnie grali i miała bardzo przyjemny, lekki klimat. Widzę jej wady i drugi raz bym jej nie obejrzała, ale wciąż polecam.


Gdzie obejrzeć? Viki


Hellbound
Gatunek: Fantasy, dramat, thriller

Fabuła: Świat się zmienił. Coś, co do tej pory było elementem fantastyki i początkowo można było uznać za internetowy prank, stało się rzeczywistością. Ludziom zaczęły objawiać się potwory informujące o dacie ich śmieci, a gdy nadchodził czas na Ziemi pojawiały się trzy szare mazie przypominające słabej jakości podróbki Thanosa, a następnie masakrowały nieszczęśnika, którego na koniec spalali na węgielek. W normalnych okolicznościach ludzkość może podjęłaby jakąś próbę walki, ale organizacja Nowa Prawda z jej stukniętym przywódcą Jeong Jin-soo na czele, ogłosiła, że to egzekutorzy woli Bożej, którzy rozprawiają się z podłymi grzesznikami (aż mi to przypomniało, co sądzę o kultach i religiach), więc wszystko okey. Żeby było zabawniej, czy tam upiorniej, twórcy dorzucili Grot, czyli brutalną organizację wspierającą Nową Prawdę, której głosem stał się szajbnięty jutuber ze słabością do neonowych kolorków, zakładania peruki i zdecydowaną niechęcią do wykupywania leków na receptę.


Ocena:  Po paru odcinkach byłam tym tak zmęczona, że nie mam bladego pojęcia, czy starczy mi masochizmu, żeby dokończyć oglądanie. Umówmy się: mam dość niepokojącą moralność i kibicuję złolom, ale come on! Mój idealizm nie wierzy, że ludzie mogliby tak zgłupieć i stać się bestiami w ciągu paru dni, odrzucając przy tym zdrowy rozsądek (tak, wiem, że historia pokazała już nie raz, do jakiego bestialstwa posuwamy się w imię religii, ale i tak uważam, że twórcy trochę przesadzili. W końcu czy to nie ci, którzy mają uprawnienia do odpalenia atomówek, czuliby się w takim świecie najbardziej zaniepokojeni i chętni do kontrataku?).

Że się tak powtórzę: "Hellbound" mnie zmęczył. Brakowało mi w nim wszystkiego, za co pokochałam k-dramy, bo wgl mi ich nie przypomina. Niemniej widzę wyraźnie, że moja niechęć do tego tytułu wynika przede wszystkim z faktu, iż nie jest to produkcja stworzona pode mnie. Kto by się spodziewał, że koreańskie potwory zabijające ludzi i społeczeństwo o pokrzywionej moralności nie przypadnie mi do gustu? Z pewnością nie ja.


Gdzie obejrzeć? Netflix


All of Us Are Dead


Fabuła: Co tu dużo mówić: Koreańskie liceum staje się punktem zero zombie apokalipsy i zaczyna się rzeź!

Ocena: JAKIE TO BYŁO DOBRE! Gdybym mogła wybrać 3 k-dramy, które mogłabym zresetować w umyśle i oglądać ponownie pierwszy raz, to zdecydowanie "All of Us Are Dead" byłaby jedną z nich! I pomyśleć, że początkowo te nastoletnie koreańskie zombiaczki mnie tak sobie kupiły. Wybaczcie, ale zamierzam się bezwstydnie zachwycać, bo jako fanka produkcji o zombie, dotąd trafiałam na same beznadziejne tytuły, w których zombie zjadały ludzi, aż nie został już nikt. Nie mówiąc, że fabułą w tego typu produkcjach zazwyczaj nie ma żadnego sensu, a tu?! Wszystko fajnie przemyślane. Bardzo dużo problemów związanych z z-apo zostało poruszonych czy to otwarcie, czy to mimochodem. Bohaterowie bardzo fajnie wykreowani. Myślę, że czeka mnie rewatch i wtedy wrócę z pełną recenzją, bo ta drama po prostu na to zasługuje. Idźcie i oglądajcie i doceniajcie, że oglądacie ją po raz pierwszy, bo BARDZO Wam zazdroszczę!

Gdzie obejrzeć? Netflix

Jeśli macie ochotę przejrzeć wszystkie dotychczas opublikowane teksty o dramach, to kliknijcie poniżej:
i...
...wpadnijcie na Facebooka, gdzie każdy wtorek jest Azjatyckim Wtorkiem!

Ps. Koniecznie dajcie znać, co z tej listy już oglądaliście, co zamierzacie i co spoza listy polecacie!

Prześlij komentarz

0 Komentarze