Looking For Anything Specific?

Header Ads

American Vandal, czyli siusiaki, kupa i satyra!

 

Jest coś, czego prawdopodobnie o mnie nie wiecie: Jestem ogromną fanką dokumentów o zbrodniach wszelakich. I zaskoczyłam nikogo, za to Netflix zaskoczył mnie, gdy podsunął mi w propozycjach "American Vandal". Spoiler: Zaskoczenie było mega pozytywne! 


"American Vandal" ma dwa, niepowiązane ze sobą sezony, więc opowiem Wam o każdym z nich z osobna. W pierwszym dostajemy 8 odcinków, w których  Peter Maldonado (Tyler Alvarez), komentator porannego programu Hanover High School oraz scenarzysta i reżyser kryminalnego serialu dokumentalnego American Vandal wraz ze swoim przyjacielem i współproducentem Samem, próbują dociec, kto stoi za zbrodnią, której dokonano na szkolnym parkingu. Teraz przygotujcie się, bo sprawa jest gruba — ktoś namalował sprejem 27 siusiaków na samochodach kadry nauczycielskiej. Dobrze przeczytaliście: wandal siusiaki namalował! Szkody wyceniono na dziesiątki czy tam setki tysięcy dolarów, a władze szkoły za winnego uznały Dylana Maxwella (Jimmy Tatro), bo po pierwsze od początku swojej edukacji w Hanover High School zasłynął z regularnego rysowania siusiaków na szkolnych tablicach, a po drugie znalazł się świadek. Jednak Peter i Sam poddają te dowody w wątpliwość i przeprowadzają własne śledztwo.



W drugim sezonie "American Vandal" Peter i Sam stają się sławni, dzięki swojemu dokumentowi i po nawiązaniu współpracy z Netflixem ruszają do prestiżowego prywatnego liceum, by odkryć prawdę na temat "gównianego rabusia". Przyznam się, że zastanawiam się, jak Wam to streścić, by nie zabrzmiało zbyt groteskowo, ordynarnie i obrzydliwie... Może na wszelki wypadek nie podjadajcie niczego przez chwilę. Soooooo... zaczęło się od lemoniady doprawionej maltitolem, a skończyło na bandzie uczniów wypróżniającej się do kubłów na śmieci, ściany i pod siebie, a wszystko to ostatecznie zostało udokumentowane i upublicznione na instagramie Gównianego rabusia. Później nastąpiły kolejne ataki, jak gówniana piniata i rozprysk przed meczem, ale tu nie będę wdawała się w szczegóły, żeby zostawić Wam coś do odkrycia.


Dokument czy satyra?

Jak już z pewnością zauważyliście tematyka obu sezonów, dość mocno odbiega od standardowych dokumentów, ale czy to wystarczający dowód, że to parodia? W zasadzie nie, bo kto komu zabroni udokumentować i opublikować śledztwo w sprawie siusiaków czy kupy? Osobiście trudno było mi podejść do tego poważnie, a tym bardziej uwierzyć, że nie jest to bardzo wyrafinowana satyra. Niemniej z łatwością uwierzę, że była masa osób mająca spore wątpliwości, czy to na poważnie, czy ktoś jednak nas trolluje, bo jakoś wykonania jest naprawdę zacna. Mimo że Peter i Sam zaczęli kręcić to amatorsko, to wszyscy wiemy, że nawet z amatorskim sprzętem można wyczyniać cuda, a te doprawiono fragmentami telewizyjnych wiadomości i reportaży dotyczących obu spraw, a także nagraniem z rozprawy sądowej. Pojawiały się detale, takie jak zakaz kręcenia w szkole czy wskazanie poprawek animacji z pierwszego sezonu po netflixowym zastrzyku gotówki, które wraz z narracją całej produkcji naprawdę momentami budzą wątpliwości. A później pojawia się dowód na niewinność, którym są włosy na siusiaku i widz znowu zaczyna się śmiać.



By rozwiać wszelkie niejasności: "American vandal" jest satyrą! Nie dlatego, że tak czuję i zakładam. Sprawdziłam. Tak, musiałam to sprawdzić, bo gdzieś z tyłu głowy drzemały maleńkie wątpliwości. Skoro mamy to już ustalone, to napiszę, że to świetny pastisz! Obie sprawy dość szybko zaczynają być dla widza absorbujące, a twórcy potrafili wiernie oddali klimat dokumentów kryminalnych, przebiegle zmuszając widzów do nieustannego kwestionowania autentyczności. Szczerze? Byłam zachwycona i bawiłam się przednio!


Po szybkim sprawdzeniu tematyki i kilku scen byłam przekonana, że to będzie straszne dno (jako popkulturowa masochistka oczywiście musiałam oglądać dalej. Za kogo mnie macie!), a tu zaskoczenie! To było tak głupie, że aż zabawne i w przewrotny sposób sprytne. To nie jest produkcja niskich lotów! Jasne, wybrali sobie temat, który zdecydowanie do takich się zalicza, ale samo wykonanie pokazało, że potrafili to obronić i wznieść się wyżej. Tak, też nie wierzę, że to napisałam i chwalę ten tytuł. Słowo daję, nikt mnie nie przekupił, ani nie groził. Co gorsza, jestem przekonana, że jeśli tylko nie podejdziecie do tego zbyt poważnie, to będziecie się bawić równie dobrze!

Prześlij komentarz

0 Komentarze