Nigdy nie chciałam, żebyście czytając historię, której oddałam serce, czuli gorzki posmak. Nie chciałam, żebyście wiedzieli, że czasem wspierając swoich ulubionych autorów, wydajecie pieniądze na książkę, z której autor nic nie ma. Nie chciałam prać brudów publicznie i wyciągać tych historii na światło dzienne, ale tym razem linia mojej granicy i tolerancji została przekroczona.
Z moim byłym wydawcą miałam wiele różnych chwil, emocji, ale przede wszystkim złych wspomnień. Komunikacja, tak utrudniona, że najczęściej niemożliwa. Moje wynagrodzenie za Gildię, którego zapewne już nigdy nie zobaczę. Obietnice, które nie zostały spełnione. To wszystko doprowadziło do tego, że przez długi czas chciało mi się płakać, gdy tylko otwierałam plik z kontynuacją Gildii.
To wszystko doprowadziło również do rozmów z prawniczką, która pomogła mi się od tego uwolnić. W grudniu 2022 moje drogi z Papierowym Księżycem się rozeszły, a licencja na “Gildię Zabójców” i “Dzieci Gildii” została wypowiedziana z wyraźnym zaznaczeniem, że “nie wyrażam zgody na korzystanie z moich utworów na jakichkolwiek innych polach eksploracji, w szczególności w formie audiobooków”.
Dlatego takim wielkim zaskoczeniem było dla mnie, gdy dowiedziałam się od moich czytelniczek, że powstał audiobook. Całkowicie bezprawnie, bez umowy, bez rozmowy ze mną i bez mojej zgody. W tej chwili staram się skontaktować, by wyjaśnić sytuację, ale proszę Was, abyście nie pobierali, ani nie odsłuchiwali Gildii Zabójców.
Gilidia powstanie w audiobooku, bo to ja mam do niej prawa. Teraz – przez wybryk wydawcy – może to być trudniejsze, ale błagam Was o cierpliwość. A Was Papierowy Księżyc o respektowanie prawa, skoro zdanie autorów nie jest dla Was ważne.
0 Komentarze